31. END OF THE BEGINNING

133 15 20
                                    


Ostatni świt na Cybertronie... Przynajmniej dla niektórych. Nadal nie powiedziałem ojcu ani przyjaciołom o tym, że zamierzam tu zostać, bo zwyczajnie nie chcę psuć atmosfery. Początkowo myślałem, że gdy od wylotu będą dzielić nas cykle, nie odważymy się nawet uśmiechnąć, bo będziemy zbyt przybici. A tu proszę, jaka niespodzianka. Bumblebee, Infinity i ja wybraliśmy się do jednego z okolicznych barów, rzecz jasna już opuszczonego, jednak z pełnym barkiem trunków. Nie, żebyśmy się chcieli upić, ale to miało być uroczyste pożegnanie z domem, a kilka drinków nam nie zaszkodzi.

Bee wskoczył za ladę, wyciągnął spod niej trzy kieliszki, a potem kilka trunków i zaczął je mieszać. Ja i femme natomiast usiedliśmy na stołkach i przypatrywaliśmy się, jak mistrz barmaństwa zręcznie operuje butelkami, a potem oddaje nam kolorowe drinki. Od tego pamiętnego razu w Crystal City nie piłem żadnego alkoholu, więc ten słodko – gorzki smak był dla mnie miłą odmianą.

-I pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno to miejsce tętniło życiem... - myślała na głos Infinity – My sami jesteśmy naszą zagładą.

-Nie przesadzaj! – machnął ręką mech – My próbowaliśmy tylko chronić nasz dom, a Megatron... - urwał, po czym spuścił głowę ze wstydem – Wybacz. Czasami się zapominam.

-To nic – stwierdziła, wzruszając ramionami – Ja już dawno go skreśliłam. Wiem, że to, co się stało to w większości jego wina. Nie zamierzam mu tego przebaczyć.

-A może powinnaś? – spytałem, zanim zdążyłem wyłączyć przetwornik mowy. Niektórych rzeczy nie powinno się wypowiadać na głos...

-Co masz przez to na myśli? – tak Infinity, jak i Bumblebee przyglądali mi się ze zdziwieniem.

-Każdy zasługuje na przebaczenie i na drugą szansę. Nawet twój ojciec.

-Ace, to tyran! On zabił Elitę!

-Wiem! Ale czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego wojna w ogóle wybuchła?

-Bo Megatron pragnął władzy? - odparł pytaniem Bee.

-Bo pragnął zmiany – poprawiłem go – On chciał lepszego życia dla wszystkich Trasformerów, nie tylko tych wyżej postawionych. Popełnił błąd, tak, wybrał złą ścieżkę, ale to nie znaczy, że miał złe intencje.

-Nie zawsze taki był... - stwierdziła nagle fembotka. Wpatrywała się w pusty kieliszek, nie spoglądała na nas ani na chwilę, a potem kontynuowała – Nie pamiętam mojej matki. A ojciec nigdy o niej nie mówił. Wiem tylko tyle, że kiedy zaczęło robić się ciężko, zostawiła nas. Byłam mała, nie potrafiłam o siebie zadbać, więc Megatron musiał pełnić rolę nie tylko ojca, ale i matki. W pewnym momencie odebrali nam wszystko... Pracę taty, potem nasz dom. Przez jakiś czas było bardzo, bardzo źle. Ale ojciec się nie poddał. Poszedł walczyć na Arenę Kaon, a potem wygrał raz, kolejny i jeszcze jeden. Mogliśmy wrócić do domu, ale nie do naszego starego życia. Megatron był dobry w tym, co robił, więc nie przestawał walczyć. Mieliśmy za co żyć, a on poznawał coraz to więcej Transformerów, które podzielały jego poglądy, jak na przykład Soundwave, czy twój ojciec – spojrzała na mnie zaledwie na chwilę, a potem z powrotem skierowała wzrok w kieliszek – Jak zaczynał karierę gladiatora, nie chciał zostawiać mnie samej, więc sadzał mnie w pierwszym rzędzie trybun, bym się nie zgubiła i by miał mnie na optyce – zaśmiała się pod nosem – Był w stanie walczyć z najgroźniejszymi gladiatorami na Cybertronie, a przy okazji mnie pilnował. Jak tak teraz o tym myślę, to jednak nie tylko femme mogą robić kilka rzeczy na raz – w końcu Infinity spojrzała to na Bee, to na mnie i stwierdziła – Chodzi mi o to, że w pewnym stopniu Ace ma rację. On chciał tylko, żebyśmy mieli łatwiej, lepiej, żeby już nikt nie podzielił naszego losu. A potem się zagubił...

SHATTERED GLASSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz