Po niedługim czasie zacząłem dostrzegać zarysy zniszczonych budynków, z czego mogłem wywnioskować, że docieramy do Caminus. Przez całą drogę Knock Out czuwał nad Starscream'em, a Infinity ani razu się nie odezwała. Widziałem, że nie jest zadowolona z zaistniałej sytuacji. Ja natomiast nie mógłbym być szczęśliwszy. Bo skoro tutaj jestem, Decepticony musiały zaufać mi na tyle, że wdrożą mnie do swojej rebelii. A przynajmniej taką mam nadzieję.
Wylądowaliśmy na pustym placu, a wysokie gruzy zniszczonych budynków zasłaniały statek. Na pokład weszła dwójka nieznanych mi mechów, która przeniosła ledwie przytomnego Starscream'a na nosze, a następnie, wraz z Knock Out'em, wyszła na zewnątrz. Infinity wstała z fotela i skierowała się ku wyjściu, więc ruszyłem za nią. Powoli robiło się ciemno, dlatego też nie mogłem się dość dobrze rozejrzeć po okolicy. Jednak z tego, co widziałem, wnioskuję, że tu chyba nie ma nic poza gigantycznymi zniszczeniami. Tak, na pewno jesteśmy w Caminus.
Weszliśmy do jednego z budynków, który jako chyba jedyny w okolicy zachował się całkiem nieźle. Chwilę wędrowaliśmy ciemnymi korytarzami, aż w końcu dotarliśmy do windy. Drzwi same się nie otwierały, więc chciałem zrobić to ręcznie, jednak widząc wrogie spojrzenie Infinity, szybko zrezygnowałem z tego zamiaru. Femme sama, bez większego problemu, otworzyła drzwi przestarzałej windy. Nie zobaczyłem tam tego, czego się spodziewałem, bo pusty szyb wypełniała nie winda, a drabinka prowadząca w dół.
-Ty przodem – rozkazała Infinity, więc grzecznie wykonałem jej polecenie.
Nie mam pojęcia jak długo schodziliśmy, ale to, do czego zmierzaliśmy, musiało być bardzo głęboko, bo szyb wręcz zdawał się nie mieć końca. W końcu dostrzegłem smugę światła i zacząłem słyszeć niewyraźne, niezrozumiałe głosy. Byliśmy blisko. Chwilę później moje nogi wreszcie dotknęły podłoża, a ja aż odetchnąłem z ulgą, bo przez chwilę myślałem, że Infinity będzie chciała mnie wtrącić w jakąś przepaść.
Gdy oboje już byliśmy na ziemi, femme wyprzedziła mnie i ruszyła dalej przed siebie. Poszedłem więc za nią i tym razem musiałem nieco zwiększyć tempo, bo Infinity prawie zmieniła chód w bieg. Musiała się gdzieś spieszyć. No albo po prostu chciała się już ode mnie uwolnić.
Głosy były dużo wyraźniejsze, ale nadal nie widziałem ich źródła. Szliśmy długim, pustym i ledwo oświetlonym korytarzem. Po obu stronach widziałem zamknięte drzwi, jednak fembotka nie zatrzymała się aż do samego końca korytarza. Zrobiła mi miejsce, a następnie ruchem głowy zachęciła, bym wszedł do pokoju naprzeciw. Posłusznie wykonałem polecenie, zrobiłem kilka kroków w przód, a drzwi, z lekkim trudem i głośnym zgrzytnięciem, otworzyły się. Wszedłem do środka.
W pokoju nie znajdowało się wiele, bo zaledwie biurko, dwa krzesła i Megatron we własnej osobie. Mech opierał się plecami o ścianę, przyglądając mi się. I mimo, że swoimi błękitnymi optykami zdawał się wwiercać w moją iskrę, jakby chciał sprawdzić, czy faktycznie mam m szczere intencje, uśmiechał się. Niepewnie podszedłem bliżej, przez co Megatron wyprostował się i również zrobił krok w przód.
-To, co zrobiłeś, bardzo nad pomogło – odezwał się, nadal z uśmiechem – Stworzyłeś dla nas idealną szansę na podłożenie ładunków. Wszyscy zgromadzeni bacznie obserwowali, jak syn Optimusa Prime'a sprzeciwia się mu. To... dość niecodzienny widok. Sam muszę przyznać, że gdy Infinity mnie o tym poinformowała, nie mogłem w to uwierzyć.
-To nie jest mój ojciec – stwierdziłem – A przynajmniej nie ojciec, którego do tej pory znałem...
-Muszę przyznać, że sporo myślałem o tym, co mówiłeś na przesłuchaniu. Blackstar twierdzi, że wszystko było prawdą. A moja córka, że nigdy nie usłyszała ani jednego prawdziwego słowa z twoich ust, więc nie sądzi, by teraz miało się coś zmienić. Dlatego muszę usłyszeć to z twoich ust. Czy to, co mówiłeś, jest prawdą?
CZYTASZ
SHATTERED GLASS
Fiksi Penggemar„Miałaś tak kiedyś, że jednego dnia zasypiasz, będąc sobą, ale później budzisz się całkiem inna, jakby ktoś cię podmienił? Widzisz świat w zupełnie innych barwach, przyjaciele stają się wrogami i już sama nie wiesz, co powinnaś zrobić..." Cyber...