06. GHOSTS AND MONSTERS

173 23 13
                                    


Byłem w ślepym zaułku. Nie miałem pojęcia co robić. Chciałem wreszcie dowiedzieć się, co dokładnie się wydarzyło, co sprawiło, że świat jest, jaki jest, ale nie miałem pojęcia kogo mógłbym zapytać. Siedziałem w pokoju analizując wszystkie dostępne mi informacje, ale to nic nie dawało. Musiałem poznać przeszłość tej linii czasu. Postanowiłem więc udać się do archiwum i tam spróbować szczęścia.

Opuściłem więc sypialnię i ruszyłem przed siebie, mając nadzieję znaleźć jakiś plan budynku, albo chociaż windę, którą mógłbym się stąd wydostać. Znalazłem jednak coś zupełnie innego. Coś nieoczekiwanego...

-Ace! Ace! – słyszałem nieznany mi głos femme.

Odwróciłem się w kierunku, z którego dochodził, ale nawet nie zdążyłem zerknąć na twarz nieznajomej, bo rzuciła mi się na szyję i mocno przytuliła. Przez chwilę w mojej głowie zagościła myśl, że w tej linii czasu mam całą zgraję kochanek, ale fembotka mnie nie pocałowała, więc szybko wyrzuciłem z głowy te obawy.

Kiedy nieznajoma wreszcie wypuściła mnie z objęć, mogłem się jej lepiej przyjrzeć. Była dość wysoka, jak na femme, miała ciemnoszary lakier, z nieco jaśniejszymi wstawkami i czerwonymi elementami, czubek głowy zakończony miała rogami. Pomimo krwistoczerwonych optyk fembotka uśmiechała się do mnie i był to uśmiech całkowicie szczery, ciepły i przyjemny. Mimowolnie i ja się uśmiechnąłem.

-Nie wierzę... Jednak potrafisz się uśmiechać! – stwierdziła, delikatnie trącając mnie w ramię – Wiem, że jak na ciebie to i tak dużo, ale myślałam, że po tak długiej rozłące, naprawdę ucieszysz się z powrotu siostry...

Na te słowa o mało nie otworzyłem ust ze zdziwienia. Miałem siostrę. Ja, wieczny jedynak, dla którego rodzeństwem byli najlepsi przyjaciele, naprawdę miałem siostrę. Przez chwilę nie mogłem uwierzyć własnym audio receptorom, ale ponownie przyjrzałem się femme i po krótkiej chwili stwierdziłem, że gdyby jej lakier był różowy, prawie niczym nie różniłaby się od Elity...

Nagle poczułem przypływ szczęścia. Po raz pierwszy od kiedy obudziłem się w nowej linii czasu spotkałem kogoś, kto jest dla mnie miły, szczerze cieszy się, że mnie widzi i nie życzy mi porażki. Dostałem upragnione rodzeństwo, które naprawdę mnie kocha... Pod wpływem euforii przyciągnąłem femme do siebie i mocno ją przytuliłem.

-Cieszę się! Nawet nie wiesz jak bardzo! – mówiłem, ściskając fembotkę, a ona śmiała się jak szalona.

-Ace, udusisz mnie! – wypuściłem ją z objęć, ale mimo to nadal się śmialiśmy – No, zaskoczyłeś mnie, ale pozytywnie. Miło znów zobaczyć cię tak... szczęśliwego – spojrzałem na nią z lekkim zdziwieniem. Kim się stałem, skoro według własnej siostry wcześniej nie byłem szczęśliwy? – To może... Przejdziemy się? – spytała femme, widząc moje zakłopotanie.

Szliśmy ramię w ramię ciemnymi korytarzami, a mijane przez nas Autoboty witały nas uroczyście. Fembotka nie uśmiechała się tak, jak wcześniej, jakby chciała ukryć przed innymi fakt, że wie, co to dobry humor. Jednak jej optyki nadal się śmiały, choć tylko ja to zauważałem.

-Jak tam sprawy w stolicy? – spytała femme splatając ręce za plecami – Słyszałam, że ostatnio macie więcej roboty.

-Eh... - musiałem przez chwilę pomyśleć, co w ogóle mam jej powiedzieć, ale ostatecznie uznałem, że po prostu podam dalej to, co przekazał mi Optimus – Decepticony znów dają o sobie znać. Ojciec coraz bardziej chce dorwać Megatrona, a ja nie wiedzieć czemu zaproponowałem, że sam się tym zajmę...

-I?

-I zostały mi na to tylko trzy megacykle. Jeśli nie podołam, stracę stanowisko.

-Nie przejmuj się tym, co mówi ojciec. Najczęściej nieźle przesadza. Pamiętasz ile razy już chciał mnie wygnać za głupie wykonanie zlecenia w późniejszym terminie? – fembotka śmiała się, choć mi wcale nie było do śmiechu – On lubi postraszyć, ale w głębi iskry, to naprawdę mu na nas zależy. Poza tym, jeśli ktoś ma znaleźć Megatrona w tak krótkim czasie, to tylko ty.

SHATTERED GLASSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz