17. PAIN

182 21 16
                                    


Wielokrotnie widywałam ojca rozzłoszczonego. Czasem na innych, zwykle jednak na mnie. Nie lubiłam słuchać jego rozkazów, bo rzadko kiedy się zgadzaliśmy. Kiedy on chciał pozostać w ukryciu, ja wolałam ruszyć do ataku. A gdy mój ojciec zdecydował się przyjąć w nasze szeregi syna tyrana, ja najchętniej od razu bym go zgasiła.

Byłam pewna, że i tym razem Megatron będzie wściekły. Misja okazała się porażką. Nie dość, że nie zdobyliśmy tego, po co przybyliśmy, straciliśmy członka drużyny. Nie ważne, kim był – mój ojciec nigdy nie zostawiłby nikogo na pewną śmierć, nawet jego.

Ale nie był wściekły. A przynajmniej nie wyglądał tak, jak zwykle, kiedy coś go rozzłościło. Był jakby... zawiedziony. I to nie przez to, czego nie zdobyliśmy, a właśnie przez to, co straciliśmy. To puste spojrzenie, jakim mnie właśnie obdarzał już chyba na zawsze pozostanie w mej pamięci...

I wiem, że o wiele bardziej wolę rozzłoszczonego ojca, niż zawiedzionego...

Nikt nie miał odwagi się odezwać. Ja, Starscream i Soundwave staliśmy na baczność, a Megatron, opierając się o ścianę, spoglądał powoli na każdego z nas. Czekał. Na jakiekolwiek wyjaśnienia tego, co zrobiliśmy. Scream już wyjaśnił, co dokładnie się wydarzyło, ale mój ojciec rzecz jasna chce zmusić nas do pewnego rodzaju spowiedzi. No, może nie Soundwave'a. On raczej nic ciekawego by nie powiedział...

Sytuacja zaczęła się robić stanowczo zbyt nudna, więc postanowiłam, że to ja pierwsza się odezwę.

-Kazał nam nie czekać... - urwałam, widząc, jak mech zaciska w gniewie pięści – Co mam ci jeszcze powiedzieć? To był jego wybór! Chciał się poświęcić, proszę bardzo!

-Tu nie chodzi o to, co zrobił Ace, a o to, czego nie zrobiliście wy! Gdyby którekolwiek z was mu pomogło, ta rozmowa nie miałaby miejsca.

-Z całym szacunkiem, Megatronie... - głos przejął Starscream - ...ale Infinity ma rację. Dzięki poświęceniu Ace'a zdobyliśmy wiele reliktów, które z pewnością pomogą nam obalić Optimusa. Czy nie warto poświęcić jedno życie, by ocalić miliony innych? – mech zmierzył go wzrokiem.

-Każde życie jest warte dokładnie tak samo. Ratując cię przed nieuchronną śmiercią Ace nie myślał o konsekwencjach. Nie znał cię, tak samo, jak ty nie znałeś wtedy jego. A mimo to uratował cię, tym samym sprowadzając na siebie gniew swojego ojca – Scream spuścił ze wstydem głowę. Meg zawsze wiedział, jak zmusisz innych do głębszych przemyśleń – A co do ciebie, córko... - mech podszedł bliżej mnie – Wiem, że nie przejmujesz się jego losem. Ale on przejmuje się tobą chyba bardziej, niż kimkolwiek innym. Może, kiedy już go odbijemy, dasz mu wreszcie drugą szansę? – prychnęłam.

-Co proszę? Odbijemy? Chyba sobie żartujesz!

-A czy ja się śmieję? – wywróciłam z zażenowaniem optykami.

-Po pierwsze, nawet nie wiemy, gdzie on jest. Po drugie, oboje dobrze wiemy, jak kończą się tego typu akcje – tracimy więcej żołnierzy, niż odzyskujemy. No a po trzecie – czy naprawdę warto?

-Udam, że tego nie słyszałam – niespodziewanie usłyszałam zza pleców znajomy głos. Nie musiałam się nawet odwracać, bo już po chwili Blackstar stanęła tuż obok mnie – Ace oraz Windblade zostali niezwłocznie przeniesieni do placówki Ratcheta w Nova Cronum. Jakiś cykl temu Optimus wezwał naradę, na której zadecydowaliśmy, że oboje zostaną poddani procesowi przemiany – wzdrygnęłam się na samą nazwę tego cholerstwa. Każdy wiedział, że to, co wyczynia doktor w Nova Cronum jest o wiele gorsze nawet od śmierci – To nie jest więzienie, dlatego być może na drodze nie stanie nam tak wielu żołnierzy. Problem najpewniej pojawi się w zabezpieczeniach Ratcheta, których nawet Soundwave nie potrafi złapać.

SHATTERED GLASSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz