04. A JOURNEY TO THE PAST

202 20 12
                                    


Przegraliśmy. Choć obroniliśmy Iacon i Arkę, przegraliśmy. I każdy o tym wiedział. Optimus nie żyje. Bumblebee nie żyje. Megatron uciekł zanim w ogóle zdążyłem do niego dobiec. Nigdy nie zależało mu na przejęciu władzy w mieście, czy zniszczeniu statku. On chciał tylko zabić Optimusa. I dokonał tego...

Siedziałem w swojej sypialni. Choć powinienem być pewnie na jakiejś naradzie, czy czymś w tym rodzaju. Razem z innymi Autoborami powinienem skontrolować szkody, jakie wyrządziły Decepticony, ustalić jak wiele żołnierzy straciliśmy oraz kiedy raz na zawsze opuścimy Cybertron. Ale zwyczajnie nie byłem w stanie opuścić pomieszczenia, bo wiedziałem, jak to się skończy. Byłem pewien, że nie zdołam spojrzeć nikomu w optyki po tym, jak nie dałem rady uratować ich Lidera. Nie zdołałem ocalić ojca...

-To nie była twoja wina – Infinity weszła do pokoju tak cicho, że nawet jej nie usłyszałem – Wiesz to, prawda? – femme usiadła obok mnie na podłodze i delikatnie chwyciła za rękę – Zrobiłeś wszystko, co mogłeś, by go ocalić... Pomyśl ilu Autobotom pomogłeś, walcząc z nimi ramię w ramię, w obronie Iacon.

-Tak... Ale dwóm nie zdołałem pomóc...

-To, co zrobił Bumblebee... - fembotka urwała. Ukradkiem wytarła łzę ze swojego policzka. Bee był jej tak samo bliski, jak i mnie. Jego śmierć... to dla nas cios ostateczny – To było naprawdę bohaterskie. Mało kto odważyłby się poświęcić własne życie, dla kogoś innego.

-To powinienem być ja – stwierdziłem – Ja powinienem był go obronić.

-Ty zrobiłeś dokładnie to, co zrobiłby twój ojciec – walczyłeś w obronie słabszych. Gdybyś to ty wyruszył na poszukiwania Optimusa, nie Bee, z pewnością stracilibyśmy więcej żołnierzy.

-Dlaczego to ja zostałem Primem? – spytałem nagle, wybijając ją z rytmu – To mogło być każde z nas. Czemu więc ja?

-Bo umierałeś...

-A Bumblebee stracił przetwornik mowy...

-I wolał już nigdy więcej się nie odezwać, bylebyś tylko żył - Infinity wstała z ziemi i stanęła naprzeciw mnie – Nie możemy zmienić tego, co się stało. Ale wciąż mamy wpływ na to, co stać się może...

***

-Dobrze, że wreszcie się zgodziłeś – Knock Out wydawał się być dużo bardziej ucieszony moją wizytą, niż Ratchet, który najwyraźniej nadal nie mógł dojść do siebie po śmierci Optimusa – To może odmienić losy całej wojny.

Znajdowaliśmy się w laboratorium naukowców. Oboje często spędzali tu wiele cykli, ale zwykle ich ciężka praca nie przynosiła pożądanych efektów. Jednak udało im się stworzyć coś, co Optimus uważał za zbyt niebezpieczne. Ale ja nim nie jestem. Ja jestem gotowy zaryzykować.

Maszyna wyglądała dość... niewinnie. Jak zwyczajna kapsuła sypialna. Jedynie obok niej stał kokpit z rożnymi przyciskami, których nie potrafiłem rozróżnić.

-Jak ona działa? – spytała Infinity, dokładnie oglądając urządzenie.

-To zadziwiająco proste. Jeden bot wchodzi do środka, a Ratchet dokładnie kalibruje maszynę na czas, w który chcemy się przenieść – tłumaczył medyk – Co prawda nie przenosimy ciała, a jedynie umysł, do ciała młodszego. W ten sposób możemy uniknąć „niepożądanych efektów" związanych ze spotkaniem młodszej wersji siebie samego. To mogłoby naprawdę uszkodzić czasoprzestrzeń.

-Czyli mówiąc prościej... - do rozmowy dołączył doktorek - ...wybierasz datę, wchodzisz do maszyny, idziesz spać i budzisz się jako „młodszy ty".

SHATTERED GLASSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz