29. TILL ALL ARE ONE

149 18 15
                                    

Tytan siał zamęt, niszczył dosłownie wszystko, czego dotknął jego laser, nie mieliśmy z nim żadnych szans. Infinity i jej odział próbowali go powstrzymać, jednak nic nie zapowiadało na ich zwycięstwo. Insecticonów zostawało coraz mniej, ale nie musiałam już ich nawet kontrolować, bo całkowicie skupiły się na atakowaniu giganta i nic więcej się dla nich nie liczyło. Dlatego postanowiłam poświęcić więcej uwagi walce tu, na ziemi. Autoboty wycofały się między budynki, więc ruszyliśmy za nimi. Dużą część z nich powstrzymywałam Immobilizerem, a tych, którzy zdołali uniknąć jego promienia, byłam zmuszona dobić. Niespodziewanie jednak poczułam ogromne pieczenie w dłoni, w której trzymałam relikt, przez co wypuściłam go. Prawie w tej samej chwili niewielka postać rzuciła się na mnie swoimi naramiennymi ostrzami, które zręcznie blokowałam moimi dodatkowymi odnóżami. Arcee każdy cios zadawała z niezwykłą precyzją, przez co w pewnym momencie nie zdołałam się obronić i fembotka odcięła kawałek mojego odnóża. Cofnęłam się o kilka kroków, przez co femme uruchomiła swoje blatsery i zaczęła we mnie strzelać. Prędko ukryłam się za jedym z budynków.

-Miałaś swoją szansę, Airachnid – stwierdziła, wstrzymując ogień – Chciałam, żebyśmy razem stanęły po właściwej stronie, ale ty wybrałaś te nędzne Decepticony. A kto wie,jaki dobry Autobot mógłby z ciebie być...

-Wybrałam tych, którzy nie bali się walczyć o wolność! A ty zdradziłaś tak mnie, jak i Cliffjumpera!

-To wy zdradziliście mnie! – denerwowała się. To mogła być moja szansa... Delikatnie wychyliłam się, by sprawdzić, jak wygląda sytuacja. Arcee powoli zbliżała się do mnie, jednak niedaleko za nią leżał Immobilizer. Musiałam do niego dotrzeć.

-Byliśmy przyjaciółmi... Kochałam cię, jak siostrę, Cliff też! A ty... ty go zabiłaś...

-Oboje zasługujecie na śmierć!

Szybko wyskoczyłam przed Arcee, a następnie strzeliłam wystrzeliłam kilka pocisków z pajęczyny, które chwilowo unieruchomiły moją przeciwniczkę. Jednak ta użyła swoich ostrzy i przecięła więzy. Zaparłam się na dodatkowych odnóżach i kopnęłam ją z całej siły tak, że odbiła się od budynku naprzeciwko.

I wtem obie spojrzałyśmy na leżący pomiędzy nami Immobilizer. W jednej chwili ruszyłyśmy do biegu, byle tylko zdobyć urządzenie przed tą drugą. Arcee strzelała we mnie, więc robiłam zręczne uniki, jednak nie kontratakowałam, by niepotrzebnie nie tracić czasu. Femme chciała wślizgiem chwycić Immobilizer, jednak zdołałam przytwierdzić go do ziemi pajęczyną. Gdy Arcee chwyciła go i próbowała wyrwać, kopnęłam ją w twarz, a następnie sama oderwałam urządzenie i wycelowałam je w rywalkę.

Fembotka powoli podniosła się z ziemi. Na jej twarzy malowała się jedynie złość i nienawiść. Była gotowa do ataku, jednak wiedziała, że w każdej chwili mogę ją unieruchomić. Stałyśmy tak, w milczeniu, wpatrując się w siebie, aż w końcu Arcee odezwała się:

-No dalej – podpuszczała mnie – Na co czekasz? Zapomniałaś już o swojej obietnicy? Przecież przy naszym kolejnym spotkaniu miałaś rozerwać mnie na strzępy.

-Rozważałam to... ale ostatnio nauczyłam się czegoś cennego. W niektórych przypadkach śmierć jest jak ukojenie, jak nagroda... Ty na nią nie zasługujesz – femme zacisnęła mocniej pięści – Dlatego zanim pozwolę ci zginąć, będziesz musiała cierpieć...

Arcee ruszyła do ataku, ale była zbyt wolna. Wycelowałam w nią Immobilizer, a jasne strugi światła trafiły ją, całkowicie paraliżując femme. Stała tak, niczym martwa rzeźba, wpatrując się we mnie z krwiożerczym spojrzeniem, jednak nie mogła nic zrobić. Nie miałam pewności,czy jest świadoma tego, co się dzieje, czy mnie słyszy, jednak musiałam powiedzieć to na głos.

SHATTERED GLASSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz