23. WHATEVER IT TAKES

166 21 11
                                    


-To jaki masz plan? – zapytałem Windblade, przemierzając jedną z zamkniętych dróg, prowadzących do Iacon. Femme leciała gdzieś nade mną i co chwila narzekała, że przez mój naziemny alt – mode musi specjalnie zwalniać, żebyśmy się nie rozdzielili – Mówiłaś, że wiesz jak dostać się do Strażnicy bez wiedzy Optimusa.

-Owszem, mam swoje sposoby.

-A zdradzisz jakie?

-...sprawdzone.

W oddali mogłem dostrzec zarysy miasta. Był środek dnia, co miało tak swoje wady, jak i zalety. Chodząc po ulicach Iacon w dzień wzbudzaliśmy mniejsze podejrzenia i nie narażaliśmy się na zatrzymanie przez strażników z powodu godziny policyjnej. Jednakże była większa szansa na to, że zostaniemy rozpoznani. Zaraz po naszej ucieczce do wszystkich miast dotarł list gończy. Optimus chce nas oboje, w tym mnie żywego, a Windblade martwą. Przechadzanie się po stolicy Autobotów w biały dzień nie jest więc najbezpieczniejsze. Blade jednak sądzi, że dzięki zmianie koloru mojego lakieru istnieje mniejsza szansa, że ktoś nas rozpozna. Jak do tego dodać czerwone optyki to już w ogóle dość dobrze wtapiałem się w tłum.

Droga kończyła się niedaleko granicy miasta. Transformowałem się, a w tym czasie femme wylądowała i poszła w moje ślady. Nie mogliśmy przejść przez główną bramę, bo pilnowali jej strażnicy i sprawdzali każdego nowo przybyłego Transformera. Jednak i na to Windblade miała sposób. Po zachodniej części miasta znajdowała się mniejsza brama, o której wiedzieć powinni tylko upoważnieni do tego żołnierze, no ale oczywiście najemnicza także weszła w posiadanie tej informacji, nawet nie pytam jak. Złamanie kodu do zamka zajęło jej zaledwie dwa minicykle, przez co zacząłem podejrzewać, że jest tak dobra, jak Soundwave, jeśli chodzi o hakowanie i włamania.

Trzymaliśmy się ciemnych uliczek, do których mało kto się zapuszcza, ale jeśli już musieliśmy je opuścić, dołączaliśmy do większych grupek Transformerów, wtapiając się w tłum. Boty świętowały, dzięki czemu mało kto zwracał na nas uwagę, nawet patrolujący Iacon strażnicy. Wszyscy tańczyli, śpiewali, czy pili, przez co bary były wypełnione po brzegi. Zastanawiałem się, czy faktycznie cieszyła ich śmierć Megatrona, czy gdyby nie świętowali, komuś mogłoby to się wydać podejrzane...

Dotarliśmy do strażnicy. Głównych wrót strzegła dwójka strażników. Windblade siłą przycisnęła mnie do ściany, żebym się nie wychylał, a potem wyszeptała mi do audioreceptora:

-Siedź tu i czekaj. Ja to załatwię.

Fembotka uśmiechnęła się do mnie chytrze, a potem chwiejnym krokiem ruszyła w stronę strażników. Gdybym nie wiedział, że właśnie idzie załatwić nam wejście do strażnicy pomyślałbym, że nieźle się nachlała i z całą pewnością takie właśnie były jej zamierzenia. Windblade kilka razy się potknęła, a gdy już była dość blisko wejścia, dosłownie rzuciła się jednemu z mechów naszyję. Ten chwycił ją, podtrzymał, ale nie mam pewności, czy był bardziej zdziwiony zaistniałą sytuacją, czy z niej zadowolony. Wymielił porozumiewawcze spojrzenie ze swoim partnerem.

-Sorrrryyy chłopcy... - wydukała Windblade, powoli stając na własnych nogach – Ale zabawa, co nie? – boty nic nie odpowiedziały – No weźcie, nie bądźcie takie gbury! Megatron zgasł; trzeba się cieszyć! Czemu nie świętujecie z innymi?

-Mamy... swoje obowiązki – odpowiedział, jeszcze nie dawno podtrzymujący ją mech.

-Bardzo ważne obowiązki... - dodał drugi.

-Dajcie spokój, raz się żyje! Zabawcie się trochę! Ja... mogę wam w tym pomóc...

Strażnicy po raz kolejny wymienili spojrzenia, uśmiechając się do siebie z zadowoleniem. Ostatecznie oboje chwycili Windblade pod boki i ruszyli z nią do pierwszej lepszej uliczki, przy okazji wyganiając bawiące się w niej Autoboty. Podszedłem trochę bliżej, by w razie potrzeby zareagować, choć wątpię, by było to potrzebne.

SHATTERED GLASSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz