19| Schowaj pazury

1.6K 149 120
                                    

Jednej z cieplejszych nocy, jakie mogły być na początku marca, Marinette nie mogła zaznać snu. Przekręcała się z boku na bok i z brzucha na plecy, jednak w żadnej z obranych pozycji nie było jej na tyle komfortowo, że dałaby radę odpłynąć do krainy snów.

To całe wiercenie się dziewczyny nie przeszkadzało Tikku spać w najlepsze na poduszce obok. Ciemnowłosa popatrzyła na swoją malutką opiekunkę i nie chcąc jej budzić, wstała powoli z łóżka.

Swoją różową piżamę zamieniła na ciemne jeansy i czarną bluzę, na którą założyła gruby, zimowy płaszcz. Musiała się przewietrzyć. Musiała wyjść z domu, ale nie jako Biedronka, tylko jako Marinette. Zresztą Tikki tak słodko spała, że nie miała serca jej budzić. Wyszła po cichu z domu, nie chcąc budzić też ani rodziców, ani Léona.

Noc, jak na początek marca była zaskakująco ciepła, jednak zaczynało mżyć. Drobniutkie kropelki deszczu nie przeszkadzały jednak dziewczynie, a jedynie wprowadziły ją w stan melancholii, przywołując różne wspomnienia. Mimo wszystko lubiła taką pogodę, było w niej coś tajemniczego i magicznego.

W pewnej chwili poczuła niepokój. Czuła na sobie czyjeś spojrzenie. Dyskretnie obejrzała się za siebie, jednak nic nie zauważyła. Z westchnieniem ulgi, powróciła do marszu w tylko jej znanym celu.

Kilkanaście metrów dalej usłyszała za sobą czyjeś kroki. Tym razem odwróciła się gwałtowniej, jednak i wtedy nikogo za sobą nie zauważyła.

- Popadam w jakąś paranoję. - mruknęła, odwracając się z powrotem przodem do obranego kierunku.

Wtedy zderzyła się z czyimś ciałem. Cała się spięła i bała się jakkolwiek zareagować. Przecież to mógł być jakiś typ spod ciemnej gwiazdy. Nieświadomie jej powieki mocno się zacisnęły, a oddech urwał.

- Panienka nie powinna tak sama po nocy chodzić. - rozbrzmiał głos nieznajomego.

Czy aby na pewno nieznajomego? Przecież ona doskonale znała ten głos. Wiedziała, że ten głos należy do pewnego zarozumiałego i narcystycznego Kocura. Dziewczyna wypuściła przetrzymywane w płucach powietrze i ponownie odetchnęła z ulgą.

- Nie strasz mnie tak. - pacnęła go w ramię otwartą dłonią.

- Nie powinnaś wychodzić sama o tej godzinie. - upomniał ją blondyn.

- Śledzisz mnie? - zapytała, unosząc brwi.

- Ależ skąd, Moja Pani. - chłopak chwycił ją za chłodne dłonie. - Widziałem, jak wychodzisz z domu i chciałem być pewien, że będziesz bezpieczna.

- Mój ty bohaterze. - przewróciła oczami. - Jak chcesz, to możesz do mnie dołączyć. - zaproponowała, wymijając go i ruszając przed siebie.

Kot ruszył za nią. Oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie próbował objąć ją ramieniem czy iść z nią trzymając się za ręce. Marinette jednak z trudem utrzymywała między nimi dystans. Chciała się do niego przytulić bądź pocałować, jednak bała się, że ktoś ich może zobaczyć. Niby była druga w nocy, ale nigdy nie wiadomo, czy gdzieś nie czai się Alya z telefonem w ręku, wyczekująca nowej akcji paryskich bohaterów. Dlatego właśnie wolała zachować dystans pomiędzy sobą a swoim chłopakiem.

Zakochana para przechodziła obok wąskiej uliczki, skąd dochodziły odgłosy przewracanych szklanych butelek, które wychwycił czuły słuch Kota. Adrien bez wahania wszedł do ciemnego zaułka, spodziewając się najgorszego, przez co zakazał Marinette iść za nim.

Fiołkowooka zaczęła się niepokoić, kiedy długo do niej nie wracał, już miała go wołać, jednak jego sylwetka zaczęła się wyłaniać z mroku.

Nowy Wróg ||Miraculous||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz