W poniedziałek Marinette nareszcie mogła iść do szkoły. Podczas całej jej choroby nastąpił tylko jeden atak. Chciała uczestniczyć w misji, jednak kiedy zjawiła się na miejscu w przebraniu Biedronki, Adrien przerzucił ją sobie przez ramię i pomimo jej głośnych protestów zaniósł ją prosto do domu i zmusił do tego, żeby położyła się w łóżku. Chcąc nie chcąc musiała tak zrobić, bo wiedziała, że jej chłopak nie ustąpi. Był zdecydowanie nadopiekuńczy, co było niezwykle kochane, ale nieco przesadne. Przecież nic by jej się nie stało.
Było to dziwne, ale cieszyła się, kiedy przekroczyła próg szkoły, a jeszcze dziwniejsze było to, że trochę za tym wszystkim tęskniła. Co prawda Adrien ją odwiedzał każdego dnia, a nawet Alya wpadła kilka razy, jednak nie było to tym samym, jak spotkać ich w innym stanie niż po otumaniającym zmysły syropie na kaszel czy innych kolorowych tabletkach, po zażyciu których jedyne, na co miała ochotę, to sen, a nie spotkania i rozmowy z najbliższymi.
Odwiesiła swój czarny, wiosenny płaszczyk na haczyku w szatni, poprawiła koszule, włosy, po czym z uśmiechem ruszyła na spotkanie z przyjaciółmi i swoim chłopakiem. Niby widziała się z Adrienem poprzedniego wieczora, ale już za nim tęskniła i chciała go jak najszybciej zobaczyć bądź przytulić. Była tylko jedna przeszkoda - Alya.
Co prawda jeszcze nic konkretnego nie wymyśliła, ale miała nadzieję, że jeśli tylko spojrzy na przyjaciółkę, to wymyśli coś na szybko.
Kiedy tylko podeszła pod klasę rozbrzmiał dzwonek oznajmujący początek lekcji rodzimego języka.
- Nareszcie jesteś. - przywitała ją przyjaciółka.
- Hej, Alya. - uścisnęła ją na powitanie.
- Dużo cię ominęło. - zaczęła okularnica, ale na dalsze dyskusje nie było czasu, Caline Bustier bowiem zaprosiła swoich podopiecznych do klasy.
Dziewczęta usiadły w ławce, a Marinette wyczekiwała, aż właściciel blond czupryny usiądzie przed nią, a potem się do niej odwróci i uśmiechnie pięknie tak, jak tylko on potrafi. Jednak Adrien nie przychodził, co ją trochę zaniepokoiło.
- Ava? - szepnęła, odwróciwszy się do kuzynki swojego chłopaka. - Gdzie jest Adrien.
- Zachorował i nie przyjdzie. - odpowiedziała, szepcząc.
A tyle razy powtarzała temu sierściuchowi, że się zarazi od niej i nie powinien z nią przebywać tyle czasu, gdy była chora. Jednak on był mądrzejszy, a teraz za to płaci. Cóż pozostaje jej tylko odwiedzenie go wieczorem.
🔻🔺🔻
Na przerwie Alya trajkotała tylko o jakimś balu w ratuszu, organizowanym przez burmistrza na cześć wszystkich obrońców Paryża. Marinette z początku nie chciał jej wierzyć, jednak potem przypomniała sobie, że jej mama jest szefową kuchni w hotelu burmistrza i takiej informacji pewnie nikt sobie nie ubzdurał. Pozostało tylko czekać na oficjalną informację odnośnie do tego wydarzenia.
🔻🔺🔻
Wieczorem, gdy zadania domowe zostały już przez nią zrobione, postanowiła zrobić croissanty, które chciała zanieść Adrienowi. Rolę się odwróciły i teraz to ona musiała dbać o tego narwańca. Przecież teraz to on gra na misjach pierwsze skrzypce. Bez niego sobie nie poradzą.
Otworzywszy drzwiczki od piekarnika, uderzyła w nią fala gorącego powietrza i woń gotowych, złocistych, francuskich rogalików. Gdy tylko ostygły, spakowała je do papierowej torby i poszła do swojego pokoju, gdzie przemieniła się w Biedronkę. W takim stroju ruszyła do blondyna.
🔻🔺🔻
Adrien, słysząc pukanie do okna, jęknął przeciągle.
- Plagg. - wychrypiał. - Plagg, to pewnie Marinette, otwórz jej.
Kwami odnalazło pilot od wielkich okien i wcisnęło odpowiedni przycisk, dzięki czemu dziewczyna mogła wejść do pokoju.
- Adrien? - odezwała się, żeby w panującej wszędzie ciemności móc zlokalizować swojego chłopaka.
- Hm? - usłyszała i poszła w tamtym kierunku.
Agreste w tym czasie zapalił lampkę, żeby ułatwić dziewczynie poruszanie się. Marinette usiadła na łóżku i spojrzała na niego ze zrezygnowaniem.
- Mówiłam, że się zarazisz. - przypomniała.
- Nic mi nie jest. - mruknął.
- Właśnie widzę. - żachnęła się.
Chłopak podniósł rąbek kołdry, dając tym samym znać, żeby położyła się obok niego. Zrobiła to, o co niemo została poproszona, a blondyn od razu się do niej przytulił.
- Przemienisz się? - poprosił.
- Myślałam, że wolisz Biedronkę. - odpowiedziała niepewnie.
- Nie, Biedronka jest Czarnego Kora, a Marinette jesteś moja. - wtulił się w nią.
Marinette zdjęła z siebie przemianę i podała Adrienowi torebkę z rogalikami, na które niemal się rzucił.
- Teraz zaczynam podejrzewać, że kochasz te croissanty bardziej ode mnie. - zaśmiała się, kiedy Adrien pożerał po dwa naraz. Musiała minąć chwila, żeby przełknął i mógł jej odpowiedzieć.
- Nigdy w życiu. - odparł. - To ciebie kocham bardziej, bo mi je pieczesz i przynosisz.
- Aha, czyli tylko dlatego mnie kochasz? - zapytała rozbawiona.
- Oczywiście. - prychnął i zaraz po tym się roześmiał. - Wiesz, słyszałem o tym balu u burmistrza na naszą cześć. Skoro na ten szkolny nie udało nam się pójść, to chodźmy na ten, co ty na to?
- Najpierw to wyzdrowiej, bo nigdy nie wiadomo, kiedy nastąpi atak, a później pomyślimy o balu, dobrze? - zatroszczyła się. - Przecież bez Czarnego Kota sobie nie poradzimy.
![](https://img.wattpad.com/cover/129055050-288-k911753.jpg)
CZYTASZ
Nowy Wróg ||Miraculous||
FanficWładca Ciem został pokonany przez siódemkę bohaterów, ale na jego miejsce pojawia się nowy wróg. Kontynuacja Nowych Bohaterów.