37| Wyliniały Kundel vs. Zapchlony Kocur

972 98 33
                                    

- Uwielbiam budzić się obok ciebie, Księżniczko. - wyznał blondyn zaraz po przebudzeniu.

Przytulił dziewczynę do siebie, po czym pocałował ją w czoło. Mógłby spędzić z nią w ramionach tak cały dzień. Była jednak jedna, jedyna rzecz, która mu to uniemożliwiała.

- Zaraz szkoła, Adrien. - mruknęła niechętnie.

- Kiedy ja nie chcę. - jęknął dziecinnie.

- Jesteśmy razem niespełna pół roku, a zachowujemy się, jak stare małżeństwo. - zauważyła, na co jej partner się zaśmiał.

- Myślę, że nie potrzebujemy ślubu, żeby po prostu być z sobą. - odparł.

- Nie chcesz mieć romantycznego ślubu? - Marinette podniosła się na łokciach i ze zdziwieniem.

- Oczywiście, że chcę! - znów ją do siebie przyciągnął. - Nie marzę o niczym innym. I wiesz, podejrzewam, że nasze mamy już coś w związku z tym zaczęły planować, bo natknąłem się na nie kilka dni temu w gabinecie ojca, jak siedziały nad stertą papierów i kwiatów.

Marinette zaśmiała się cicho, chowając twarz w klatkę piersiową Adriena.

- Ale wiesz, że ta konspiracja niekoniecznie mogła dotyczyć nas. - Spojrzała na niego, po czym wygramoliła się z łóżka. - Rusz się, mamy pół godziny do szkoły.

- Marinette! - Tikki niemal zmaterializowała się przed jej oczami, a tuż za nią pojawił się Plagg. - Nie możecie iść do szkoły, Strażnik was wzywa.

- To pójdziemy do niego po szkole. - zawiadomiła nastolatka.

- Musicie teraz do niego iść. - zarządził mały, czarny kotek.

- I to po cywilnemu. - dodała biedroneczka. - Nie chcemy wzbudzać ani zainteresowania, ani podejrzeń.

🔻🔺🔻

Czwórka nastolatków stała właśnie pod drzwiami mieszkania byłego i obecnego Strażnika. Kiedy blondynka miała już zapukać, drzwi się otworzyły, a przed nimi stanęła młoda, zupełnie im nieznana brunetka.

- Przepraszamy, pomyliliśmy mieszkania. - odezwała się kulturalnie Ava.

- Wy do Fu? - zapytała kobieta, zatrzymując ich.

- Tak, ale już nie przeszkadzamy. - tym razem odezwał się Adrien.

- Dobrze trafiliście, zapraszam. - zachęciła ich do wejścia, co uczynili.

- Cześć, siadajcie. - przywitał ich młody strażnik. - Jeszcze tylko poczekamy na Lisa i Pszczołę, dopiero wtedy zaczniemy.

- Nie przemienimy się przed ich przyjściem? - Marinette spanikowała lekko.

- Nie ma takiej potrzeby. - w salonie pojawił się Mistrz Fu, trzymając tacę z imbrykiem i kubkami. - Świat się od tego nie zawali, przecież wy się już znacie.

- Przy okazji, to jest Vivian, moja narzeczona. - Stanisław przedstawił kobietę.

Bohaterowie rozsiedli się na siedziskach usytuowanych przy niskim stoliku i pogrążyli się w rozmowie z gospodarzami, dopóki nie przeszkodził im dzwonek do drzwi. Stary Fu czuł dumę, patrząc na nastolatków. Przez myśl mu przeszło, że w całej historii nie było aż tak zgranej drużyny.

- Dzień dobry, przepraszamy za spóźnienie. - usłyszeli znajomy, damski głos.

Marinette nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. W tamtej chwili marzyła jedynie o tym, by ten głos okazał się tylko iluzją Volpiny. Miała ochotę się rozpłakać, gdy tylko doszło do niej, że to dzieje się naprawdę, a posiadaczką miraculum Pszczoły jest najgorsza osoba chodząca po ziemskim padole. Przeleciała wzrokiem po swoich towarzyszach; jej brat i jego dziewczyna unikali jej spojrzenia, wtedy już było jasne, że jakimś cudem poznali tożsamość niebieskookiej blondynki. Adrien natomiast, jak przystało na zakochanego młodzieńca, okazywał jej w tym pełne wsparcie, za co była mu bardzo wdzięczna, bo gdyby nie on, już teraz wstałaby, zwróciła Strażnikowi kolczyki i na odchodne trzasnęłaby drzwiami, wychodząc i już nigdy nie mając zamiaru powrócić. Jej twarz spięła się w grymas niechęci i bólu. Patrząc na nią, Adrien miał ją ochotę wyprzytulać, wycałować, obiecać, że ją obroni, niczym książę swą księżniczkę przed złą smoczycą.

- No to skoro jesteśmy w komplecie, to może przejdźmy do rzeczy. - rozporządził młody mężczyzna, wprowadzając Chloé i Nathaniëla do niewielkiego salonu.

- Dzień dobry. - przywitali się równocześnie, a dziewczyna od razu pożałowała, że się w ogóle odezwała, gdy tylko rozejrzała się po pomieszczeniu.

Dodała dwa do dwóch i doszło do niej, że grupka ludzi, której najbardziej uprzykrzała życie, jest grupką bohaterów, która niejednokrotnie ją ratowała. Najgorsze w tym wszystkim było spojrzenie Marinette, która, jak się domyślała, była Biedronką, w co w życiu wcześniej by nie uwierzyła, gdyby ktoś jej o tym powiedział.

- Wczoraj, gdy wracałem z patrolu, zauważyłem, jak mnie ktoś śledzi. - zaczął, gdy wszyscy już zajęli miejsce. - Mam pewne podejrzenia co do tego, a nawet jestem pewien, że to byli nasi wrogowie. - zamyślił się na chwile. - Nie wiem, jak wy, ale ja chcę z tym skończyć. Zakładam rodzinę i chcę, żeby moje dziewczyny żyły w bezpiecznym Paryżu.

- Co chcesz zrobić? - zainteresował się Adrien.

- Na razie musimy darować sobie patrole i inne niepotrzebne przemiany. - odparł posiadacz kamienia Żółwia. - Musimy być czujni i mieć oczy dookoła głowy.

Brunet kontynuowałby omawianie swojego planu, lecz przerwał mu to dźwięk stłuczonego przedmiotu. Wszyscy zgodnie popatrzyli na półkę, gdzie znajdowała się kolekcja figurek z chińskiej porcelany, należąca do Mistrza Fu.

- Odszczekaj to, wyliniały kundlu! - usłyszeli z półki wojownicze zacięcie w głosie jednego z kwami.

- Wolę być wyliniałym kundlem, niż zapchlonym kocurem, jak ty! - zarechotało drugie kwami.

- Adrien o mnie dba i nie mam ani jednej pchły! - bronił się. - Gdyby to nie było zakazane, już dawno bym cię unicestwił.

- Hej, hej, co tu się dzieje? - blondyn odciągnął czarnego kotka od miniaturowego lisa.

- Ja nie dam obrażać mojej miłości! - wytłumaczył szybko.

- Plagg, ile razy mam ci powtarzać, że ktoś może mieć inne zdanie na temat sera, niż ty. - upomniał go.

- Tu nie o ser chodzi, tylko o Tikki! - wybuchł.

🔻🔺🔻

- Wiedzieliście o wszystkim! - wytknęła bratu i jego dziewczynie. - Można wiedzieć, dlaczego nam o tym nie powiedzieliście?!

Całą czwórką siedzieli wieczorem w pokoju blondynki. Marinette zaczęła tę dwójkę maglować i wyrzucać im to, że zataili przed nimi tak ważną informację. Nie mogła uwierzyć, że jej własny, rodzony brat i to w dodatku bliźniak, który nijak nie jest do niej podobny, zrobił jej coś takiego.

- Uspokój się, to wszystko było dla twojego dobra. - zaczął tłumaczyć chłopak. - Jakbyś się dowiedziała, że Chloé ma Miraculum Pszczoły, na misjach byłoby piekło. Nie dość, że musielibyśmy użerać się z wrogiem, to jeszcze z twoim brakiem zaufania do tej cizi.

Nowy Wróg ||Miraculous||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz