35| Na dywaniku u Pana Toma

910 94 23
                                    

W poniedziałkowy poranek Marinette tradycyjnie nie mogła zwlec się z łóżka, w czym też nie pomagało jej upierdliwe dzwonienie budzika i dwójka kwami skacząca jej po głowie. Kiedy wreszcie jej się to udało, była na tyle nieprzytomna, że nie zauważyła, jak weszła w kupkę ścinków różnych materiałów, walających się po podłodze w całym pokoju. Odpady krawiecki owinęły się wokół jej kostek niczym macki ośmiornicy i powaliły boleśnie na podłogę.

- Auć. - syknęła, rozmasowując stłuczony nos.

Już całkowicie rozbudzona, zeszła do kuchni, po której krzątali się już jej rodzice, spokojnie robiąc śniadanie. Dziewczyna usiadła do stołu i spokojnie czekała na swoją porcję.

- Córeczko, może przyprowadziłabyś tego swojego amanta na obiad, nigdy jakoś nie mieliśmy okazji go lepiej poznać. - zaproponował Tom.

Marinette aż zamurowało. Nie wiedziała, co ma o tym myśleć, jednak zgodziła się na to. Pozostawała jeszcze kwestia Adriena i tego, czy nie ma niczego w planach po szkole. To znaczy, wiedziała, że jego grafik jest pusty, ale on sam mógł coś zaplanować, o czym ona nie miała pojęcia. Pozostało się jej wszystkiego dowiedzieć i poznać zdanie swojego chłopaka na temat rodzinnego spotkania. Co prawda jej tato był niezwykle miłym, uprzejmym i życzliwym mężczyzną, ale nawet ona nie była w stanie przewidzieć, jakimi pytaniami rodzic zasypie jej wybranka.

- Cześć! - Adrien przywitał się z nią przelotnym całusem. Była tak pochłonięta, że nie zauważyła, jak się obok niej zmaterializował. -Chodź, chcę ci coś pokazać. - podekscytowany ciągnął ją za dłoń w kierunku garażu.

- Adrien spóźnimy się. - protestowała.

- Nie spóźnimy się, zapraszam. - otworzył przed nią drzwi do czarnego, nowoczesnego samochodu.

- Twój? - zapytała, zdziwiona.

- Mój. - uśmiechnął się. - Spóźniony prezent na urodziny. Ojciec chciał mi zrekompensować te wszystkie długopisy, które dostawałem od niego przez ostatnie lata.

🔻🔺🔻

Po ciężkim sprawdzianie z matematyki Marinette równie ciężko opadła na stołówkowe krzesło. Nie miała siły nawet oddychać.

- Alya, od rana gapisz się w ten swój telefon i nawet słowa z tobą nie można zamienić. - mruknęła.

- Przepraszam, ale dziś jestem rozkojarzona tym zdjęciem. - podsunęła urządzenie przyjaciółce. Marinette na matrycy zauważyła wyświetlone zdjęcie Biedronki całującej się z Kotem na jednym ze stołecznych dachów. Starała się opanować rozlew rumieńców, notując tym samym w głowie, że powinni lepiej się kryć z okazywaniem sobie uczuć, bo przecież ludzie mogą pomyśleć, że ważniejsze jest dla nich obściskiwanie się po paryskich kątach, niżeli dobro i bezpieczeństwo mieszkańców francuskiej stolicy. - Ja nie wiem, coś ty widziała w tym zdradzieckim blondasku.

- Marinette, przyznałabyś się w końcu, że to była tylko taka zagrywka, żeby wzbudzić w Biedronce zazdrość o Kota. - mruknęła blondynka, przeglądająca do tej pory w ciszy podręcznik.

- Ava, czy ty czasem nie powinnaś teraz pożerać twarzy mojego brata? - odburknęła ciemnowłosa.

- Poszedł gdzieś z Ninem, więc nie. - uśmiechnęła się.

Nowy Wróg ||Miraculous||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz