25| Twój rudy łeb jest wyliniały

1.5K 144 91
                                    

Cała sala bankietowa w paryskim ratuszu błyszczała. Wszędzie były rozwieszone różne girlandy, balony i inne ozdoby. Ludzie odpowiedzialni za organizację takich imprez spisali się fantastycznie.

Teraz po pomieszczeniu krzątali się wszyscy kelnerzy, którzy mieli obsługiwać gości. Ludzie ubrani w białe koszule i ciemne spodnie bądź spódnice lawirowali pomiędzy okrągłymi stołami zastawionymi porcelanową zastawą, srebrnymi sztućcami oraz kryształowymi kieliszkami, sprawdzając, czy na pewno wszystko jest na swoim miejscu. Wśród nich była też Alya, dziewczyna aż trzęsła się na samą myśl o tym, że Biedronka może udzieli jej wywiadu.

🔻🔺🔻

- Chloé, nie możesz się tak dołować. - pocieszało magiczne stworzonko, siedząc w misce z miodowymi ptysiami.

- Pollen, ty wiesz, że mi nie pomagasz? - zapytała retorycznie dziewczyna.

Tamtego dnia, gdy skłamała, że jest w ciąży z Adrienem, postanowiła się zmienić. Zmieniła szkołę, ubiór i uczesanie. Zmyła z siebie cały makijaż, a wszystkie kosmetyki wylądowały w kuble na odpady. Wszystkie swoje ubrania od znanych projektantów, a w większości od samego Gabriela Agteste, oddała potrzebującym.

Dawna Chloé za wszelką cenę zrobiłaby wszystko by tylko trzymać się wysokiego standardu życia, do którego przyzwyczaił ją tatuś. Bourgeois nie za dobrze pamiętała swoją matkę, bo ta odeszła, gdy blondynka była małą dziewczynką i to właśnie burmistrz miał za zadanie ją dobrze wychować. Coś jednak w tym wszystkim poszło nie tak. Od tamtego pamiętnego dnia bezustannie się winił o to, że wychował córkę na rozpieszczoną paniusię, która była zdolna zrobić najgorsze rzeczy, aby tylko dostać to, czego chciała. O jej rozwiązłym życiu intymnym wolał nawet nie myśleć.

Burmistrz nie winił o nic Chloé, bo doskonale wiedział, że to tylko i wyłącznie jego wina. Nigdy nie miał dla niej wystarczającej ilości czasu, co zawsze rekompensował jej drogimi prezentami. Tak naprawdę, to z jego córką w dzieciństwie najwięcej czasu spędzał lokaj. I to właśnie on zawsze próbował naprawić wszystko to, co burmistrz zepsuł, jednak za każdym razem ponosił sromotną porażkę.

Od kilku dni dziewczyna wyglądała jak żywy trup. Martwe oczy, blada cera, sine usta. Jedynie włosy miała uczesane, bo całymi godzinami siedziała przed lustrem toaletki i je szczotkowała. Ruchy jej dłoni nie były subtelne i płynne, zamiast tego były mechaniczne, niczym u jakiegoś robota.

Chloé nie mogła uwierzyć, że Lisem jest chłopak, dla którego od zawsze była niemiła i uprzykrzała mu życie na rozmaite sposoby. Jeszcze niech się okaże, że Biedronką jest Marinette, a już całkowicie straci rozeznanie w tym, co się dzieje w otaczającym ją świecie. Niemniej, zakochała się w tajemniczym bohaterze, którym była właśnie jej wieloletnia i wielokrotna ofiara.

Ona go kocha, a on jej pewnie teraz nienawidzi.

🔻🔺🔻

- Długo jeszcze będziesz się z tego nabijał? - zapytał zirytowany.

- Tak. - kwami zaczęło śmiać się złośliwie. - Bo to nie moja dziewczyna okazała się największą suką w Paryżu.

Trixx jak zwykle nie mógł się powstrzymać od uszczypliwych komentarzy w stronę swojego podopiecznego. Może z czasem zaczął go darzyć czymś na kształt sympatii, ale nie były sobą, gdyby okazał wobec niego coś innego niż złośliwość.

- Czesz ten swój wyliniały ogon i idziemy. - mruknął niezadowolony.

Kwami fuknęło na chłopaka niczym rozzłoszczony kociak i podleciało na wysokość jego turkusowych oczu.

- Twój rudy łeb jest wyliniały. - odgryzł się. - Jeszcze raz powiesz mi, jak mam żyć a spłoniesz w czeluściach ogni piekielnych. - zagroził ostro.

- Przecież ty tego nie potrafisz, mały szkodniku. - parsknął. - Trixx, przemiana.

🔻🔺🔻

Lis przybył na bal grubo spóźniony, co było zasługą Trixx. Chwilę przed wyjściem, zaczął się upominać o swoje ulubione precle. Stwierdził, że jest głodny i bez przekąski nigdzie się nie ruszy.

Rozejrzał się po sali i na parkiecie zobaczył przytulonych do siebie i bujających się w rytm wolnej muzyki Biedronkę i Czarnego Kota. Chwilę później jego wzrok napotkał drugą parę bohaterów obściskujących się za bujną rośliną w jednym z kątów wielkiej sali. Dziewczyna szepnęła coś na ucho swojemu partnerowi, ten tylko przytaknął i wyszli razem, trzymając się za dłonie.

W końcu jego wzrok napotkał błękitne tęczówki Żółwia. Brunet opierał się o ścianę, a w dłoni trzymał niepodpalony papieros. Nathaniël postanowił do niego dołączyć.

- Cześć. - przywitał się, opierając plecami o tę samą ścianę.

- Cze. - odparł krótko, nawet na niego nie patrząc.

Nathaniël chciał jakoś zagadać do drugiego bohatera, ale ten zamiar przerwał mu delikatny dotyk na jego ramieniu. Odwrócił się w stronę tej osoby i zobaczył niebieskooką blondynkę w żółtym uniformie paryskiej bohaterki.

- Możemy porozmawiać? - zapytała niepewnie.

- Mów. - odparł nieco szorstko, za szorstko.

- Wolałabym na osobności w jakimś cichym miejscu. - zaproponowała.

Chłopak, nie bardzo wiedząc dlaczego, zgodził się.

🔻🔺🔻

Na dachu ratusza co chwilę było słychać cichy śmiech blondynki. Para ukrywała się za wieżą zegarową budynku i spędzała miło chwilę. Ava siedziała okrakiem na udach Léona, a chłopak trzymał swoje dłonie prawie na jej pośladkach i całował ją po szyi i żuchwie, przyprawiając ją tym samym o łaskotki.

W pewnej chwili usłyszeli trzask zamykanych drzwi prowadzących na dach i oderwali się od siebie, zaciekawieni tym, kogo tam przyniosło. Para wyjrzała zza ściany i widząc, że to Lis i Pszczoła, postanowili ich podsłuchać.

- Chloé, ja nie wiem, czy to ma sens. - głos bohatera był stanowczy.

- Oczywiście, że ma. - blondynka uniosła ręce. - Ja się zmieniłam, Nathaniël, proszę, daj mi szansę.

Byli niemal pewni, że się przesłyszeli, gdy usłyszeli imię blondynki. Jednak kiedy ona wypowiedziała jego imię, ich szczęki rąbnęły o dachówki.

Czerwonowłosy zastanawiał się przez dłuższy moment nad tym, co takiego może jej odpowiedzieć. Rozum podpowiadał mu, by spławił blondynkę w jakiś okrutny sposób, serce natomiast miało ochotę sprać rozum na kwaśne jabłko, jednocześnie podpowiadając mu, by dał jej jedną, jedyną szansę.

- To jest twoja jedyna szansa. - odparł w końcu. Chloé ze łzami w oczach rzuciła się Nathaniëlowi na szyję, mocno przytulając, by po chwili rozpłakać się jak mała dziewczynka. - No już, spokojnie. - głaskał ją po plecach.

- Dziękuję. - szepnęła, gdy już się uspokoiła. - Na pewno cię już nie zawiodę. - obiecała.

🔻🔺🔻

Zabawa już dawno się skończyła, a na zewnątrz zaczynało świtać, jednak bohaterska para nawet nie drgnęła przez ten czas, oszołomiona jeszcze tym, czego dowiedzieli się kilka godzin temu.

Léona wybudził z transu dopiero siarczysty policzek wymierzony przez jego siostrę.

- Oszalałaś? - jęknął, łapiąc się za bolące miejsce.

- Szukamy was po całym mieście. - odparła niewzruszona. - Trzeba zaraz wracać do domów.

- Już, już. - odpowiedział niemrawo.

Nowy Wróg ||Miraculous||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz