Mężczyzna latynoskiego pochodzenia z niepokojem i niecierpliwością oczekiwał swojej przyjaciółki. Kiedy kobiecie udało się odnaleźć legendarne i zaginione Miraculum Osy, obiecał, że pomoże jej z zemstą na byłym mężu.
Carlos przybył do Paryża niecały tydzień wcześniej. Mężczyzna miał za zadanie znaleźć dogodną kryjówkę dla dwójki nowych paryskich superzłoczyńców. Dla bezpieczeństwa musiał wybrać jakieś mało oczywiste miejsce i mało znane. Gdzieś, gdzie nikt nie chodzi i nikt o niczym nie wie.
Wybrał opuszczoną fabrykę w bardziej przemysłowej części miasta. Zapomniana część Paryża była idealnym schronieniem dla pary antybohaterów. Mieli tam wszystko, co było im niezbędne do funkcjonowania.
Przez kilka pierwszych dni, a raczej nocy od pojawienia się we francuskiej stolicy postanowił przetestować swoje moce na tutejszych mieszkańcach. Tamtej nocy zawędrował do bogatszej części miasta i wywołał koszmary u dwójki nastolatków. Swoją pracę ocenił na wybitnie wykonaną, gdy tylko usłyszał, jak chłopak krzyczy.
W pewne dość mroźne popołudnie Carlos stawił się na lotnisku, oczekując na przylot samolotu z chilijskiego Santiago. Jego oczy, które czasem przybierały coś z psychopaty, niemal dosłownie wierciły w ludziach dziury, starając się wyobrazić, o czym mogą śnić. Od kiedy zdobył Miraculum Węża, takie zachowanie zwyczajnie weszło mu w nawyk.
Zanim jednak kobieta powróciła do miejsca, skąd przed laty uciekła, musiała zmienić swój wygląd. Nie mogła ryzykować tego, że ktoś ją rozpozna. Chociaż od jej zniknięcia minęło ładnych parę lat, czas dla niej jakby się zatrzymał. Ani jednej zmarszczki, czy siwego włosa.
Swoje włosy sięgające do jedynie do karku przefarbowała na ciemny brąz, a kolor tęczówek zmieniła za pomocą soczewek na złoty. Starannym makijażem zmanipulowała swoje rysy twarzy, przez co nie przypominała już dawnej siebie. Po tych wszystkich korektach wyglądu mogła spokojnie wracać do Paryża, bez obaw, że ktoś ze starego życia ją rozpozna.
🔻🔺🔻
Strażnik już od kilku dni chodził dziwnie zdenerwowany, czując, że w mieście zaczyna się dziać coś niedobrego. Postanowił aktywować Miraculum Pszczoły.
- Gdybym tylko miał Wielką Księgę... - mruknął w zamyśleniu starzec.
- Taka gruba ze złotymi zdobieniami? - zapytał Stanisław. - W środku są opisane wszystkie Miracula?
- Dokładnie. - odparł mężczyzna, uważnie obserwując niebieskookiego. - Widziałeś ją?
- Biedronka ją ma. - odpowiedział bez chwili wahania.
🔻🔺🔻
Nathaniël nie mógł pogodzić się z tym, że Lila go zostawiła. Nic przez cały ten czas nie robił, włóczył się w tę i z powrotem bez celu i chęci. Mało jadł, nie miał ochoty na kontakt z bliskimi osobami, a obelgi Trixx kierowane w jego stronę zwyczajnie ignorował. Miał dosyć wszystkich i wszystkiego, a w szczególności miłości, która ewidentnie nie była dla niego. Tak bardzo chciałby się zakochać w jakiejś dziewczynie, która zostanie z nim na zawsze.
Lis siedział na swojej latającej chmurce i przemierzał na niej Paryż. Chłopak był zamyślony i tak naprawdę nie widział, gdzie leci. Patrzył na miasto spowite gęstą mgłą, przez którą przebijały się jedynie nieliczne snopy sztucznego światła. Był tak pogrążony w rozpaczy i chaotycznych myślach, że nie zauważył bohaterki lecącej z naprzeciwka. Ich czołowe zderzenie poskutkowało tym, że zaczęli spadać. Lisia chmurka się rozwiała, a flet poleciał w nieznane. Przekoziołkowali w powietrzu kilka razy, a po chwili złapała chłopaka za jego puszysty ogon. Dziewczyna próbowała wyhamować i spowolnić lot za pomocą swoich owadzich skrzydeł. Niestety ta sztuka nie bardzo jej się udała. Oboje wylądowali na ośnieżonym jeszcze dachu katedry Notre Dame. Nathaniël leżał na plecach, a dziewczyna pochylała się nad nim, podpierając się na rękach, rozłożonych po obu stronach jego głowy. Chłopak stwierdził, że strój nowej bohaterki jest identyczny z Trzmiela.
Błękitne oczy blondynki spoglądały na niego z przestrachem, a spod żółtej maski było widać jej zaczerwienione nie tylko od mrozu policzki.
🔻🔻🔻
- No rusz się! - Marinette próbowała zrzucić Léona z kanapy. - Jutro wracają rodzice, dlatego trzeba tu ogarnąć.
Chłopak niechętnie zrobił to, o co został poproszony. Wstał z wygodnej sofy i zaczął chodzić z miejsca na miejsce, udając, że sprząta. W rzeczywistości, to właśnie Marinette wszystko robiła, myśląc, że szatyn jej pomaga.
Gdy dom już lśnił czystością, rodzeństwo poszło na zakupy, uzupełnić zapasy, bo w ich lodówce znów było jedynie światło, co im nie przeszkadzało, ale rodzicom musieli pokazać, że jakoś dawali sobie radę. Co z tego, że byli prawie dorośli i mogli robić, co chcieli, skoro Sabine i tak byłaby rozczarowana ogólnym stanem domostwa.
Wracali z torbami pełnymi wałówki do domu i oboje myśleli o tym samym. Cieszyli się, że rodzice wracają do domu, bo strasznie im ich brakowało. W mgnieniu oka wszystko rozpakowali i dali swoim kwami jedzenie. Tikki dostała duże, kruche ciastko z kawałkami czekolady, a Duusu największą paczkę suszonej żurawiny, jaka była dostępna w markecie.
Zaraz potem postanowili pójść na patrol, bo już był na to czas. Marinette była trochę zawiedziona, że nie ma jeszcze Czarnego Kota. Chciała się do niego przytulić, pocałować. Odkąd go tylko poznała, irytował ją, jak nikt inny i w tamtym czasie nigdy w życiu nie pomyślałaby, że może go jej kiedykolwiek brakować albo, że może się w nim zakochać. A teraz? A teraz cholernie jej go brakowało, gdy nie widywała się z nim przez całe dnie.
- Dobrze, że jesteś, Biedronko. - przed dziewczyną pojawił się bohater w zielonym uniformie. - Musimy porozmawiać.
- O co chodzi? - dziewczyna ściągnęła brwi i spojrzała na niego pytająco.
- O Wielką Księgę. - odparł krótko.
CZYTASZ
Nowy Wróg ||Miraculous||
FanfictionWładca Ciem został pokonany przez siódemkę bohaterów, ale na jego miejsce pojawia się nowy wróg. Kontynuacja Nowych Bohaterów.