- No kiepsko. - Léon podparł głowę na dłoni zaciśniętej w pięść.
Chłopak już od dobrych dwóch godzin siedział przed komputerem w swoim pokoju i debatował z Ninem nad tym, co mogą wywinąć następnego dnia w szkole. Przerwa świąteczna dobiegła końca i na nieszczęście wszystkich uczniów trzeba było wracać do szkoły.
- Stary, nie mam żadnego pomysłu, wszystkie już chyba wyczerpaliśmy. - szatyn po drugiej stronie internetowego połączenia był niezadowolony.
Stalowooki zerknął w róg monitora, gdzie znajdował się zegarek i ze zdziwieniem zauważył, że za czterdzieści minut spotyka się ze swoją dziewczyną.
- Nino, muszę kończyć. - pożegnał się. - Jutro w szkole coś wymyślimy.
Chłopak zakończył połączenie z przyjacielem i zaczął przygotowywać się do patrolu ze swoją dziewczyną. Od kiedy nie ma Władcy Ciem, ma zdecydowanie więcej czasu, żeby spotykać się z Ważką.
🔻🔺🔻
Przy pomocy swoich wachlarzy parł naprzód, wzbijając kłęby świeżego śniegu, który napadał od rana, pogrubiając pokrywę okalającą wszystkie płaskie powierzchnie. Jego policzki od mrozu przybrały barwę intensywnej czerwieni, a oczy zaczęły łzawić, rozmazując ostrość widzenia.
Stopy dwójki zakochanych w sobie bohaterów dotknęły dachu wiekowego budynku w tym samym czasie. Oboje się do siebie uśmiechnęli. Nie obyło się też bez pocałunku na powitanie.
- Hej, piękna. - szatyn przytulił ją do siebie.
- Hej. - mruknęła z policzkiem przytulonym do jego klatki piersiowej, bo przecież dziewczyna była niższa od niego o głowę.
- Jak się czujesz? - zapytał z troską, cmokając ją w czubek głowy.
- Dobrze. - szepnęła. - Wiesz, przez najbliższe dni będę miała urwanie głowy, bo się przeprowadzam...
- Zostawiasz mnie? - przerwał jej i odsunął ją gwałtownie za ramiona na długość przedramion. - Zrywasz ze mną i mówisz mi to dopiero teraz? Jak mogłaś? - jego słowotok zdawał się nie mieć końca. Ważka jedynie westchnęła ciężko i przewróciła oczami, a przyciągając go do siebie, pocałowała, zamykając mu usta - Mmphmm.
- Skończyłeś? - zapytała rozbawiona zachowaniem chłopaka.
- Tak, ale... - zaczął.
- Żadnych ale. - westchnęła. - Nie wyjeżdżam z miasta, Ptasi Móżdżku tylko wyprowadzam się od Żółwia i jego wuja, bo moja ciocia wróciła do Paryża i teraz będę mieszkać u niej, wujka i brata ciotecznego. Przynajmniej nie musisz już być zazdrosny. - zachichotała cicho.
- Wcale nie jestem zazdrosny. - burknął chłopak. - Tak sobie ostatnio myślałem, że skoro nie ma już Władcy Ciem, to moglibyśmy zdjąć maski, co ty na to? - zjechał dłońmi na wąską talię dziewczyny i przyciągnął ją nieznacznie do siebie.
- Dla bezpieczeństwa poczekajmy jeszcze trochę. - uśmiechnęła się do niego delikatnie.
🔻🔺🔻
Zadarcie z panią Mendelejew nie było najlepszym pomysłem, a wszystko przez to, że o czwartej nad ranem Léon wpadł na iście genialny pomysł, o czym od razu raczył poinformować Nina. Chłopak wymyślił, że pod każdą z nóżek krzesła chemiczki przyklei kapiszon. Gdy tylko kobieta usiadła na swoim miejscu, rozległy się strzały. Zdenerwowana do granic zarządziła niezapowiedzianą kartkówkę.
Klasa chwilę protestowała i mimo tego, że szatyn przyznał się do swojej winy, nauczycielka była nieugięta. Wszyscy uczniowie z wielkim entuzjazmem wyjęli karteczki i zaczęli pisać odpowiedzi na pięć bardzo podchwytliwych pytań, które fioletowowłosa nauczyciela wypisała czerwonym markerem na białej tablicy.
- Ze stoperem w ręku macie pięć minut. - zakomunikowała srogim tonem. - Minuta na każde pytanie.
🔻🔺🔻
- Dzięki za pałę z chemii. - mruknęła Marinette, dosiadając się do chłopaków. Szatyn jedynie uśmiechnął się do niej głupio.
Dziewczyna przerwała pogawędkę brata z przyjacielem. Siedzieli razem z Ninem i Adrienem przy jednym ze stolików w szkolnej auli. Léon rozmawiał tylko z Lahiffe, bo Adrien uciął sobie chyba drzemkę.
- Adrien...? - Nino szturchnął blondyna palcem wskazującym w ramię, ten jednak zdawał się niewzruszony. - Adrien!
- Hmm? - mruknął, leżąc na blacie stołu z zamkniętymi oczyma.
- Stary, co się z tobą dzieje? - zapytał okularnik, zmartwiony stanem przyjaciela.
- Długo by opowiadać. - mruknął w tej samej pozycji, co poprzednio.
- Ta baba to jakieś wcielenie diabła. - zauważyła Ava, siadając obok Marinette.
- No, z nią raczej nie ma żartów. - przyznała ciemnowłosa, nie odrywając wzroku od swojego szkicownika.
Blondynka nie mogła się powstrzymać i zerknęła na to, co takiego rysuje jej koleżanka. Na kartce widniała czarna, letnia sukienka, która według niej idealnie nadawałaby się na randkę.
- Dodaj coś złotego albo fioletowego i będzie idealna. - zasugerowała.
Adrien ocknął się i zaczął przyglądać dziewczynie, by chwile później stwierdzić, iż Nino miał rację, kiedy mówił, że Ava wygląda jak on. Te same zielone oczy, identyczny odcień włosów i podobne rysy twarzy. Może nie znał za dobrze swojej ciotki, ale był pewien, że podobnie jak on i dziewczyna wdała się w swoją mamę.
🔻🔺🔻
Wczesnym wieczorem chłopak siedział w salonie przed telewizorem i oglądał wiadomości. Odkąd udało im się pokonać Władcę Ciem, w mieście nie działo się specjalnie nic ciekawego. Kilka włamań i napaści, z czym poradziła policja. Adrien musiał przyznać, że trochę mu nudno bez tego wszystkiego. Brakuje mu tej adrenaliny, którą zawsze czuł, gdy atakował jakiś podwładny posiadacza Miraculum Motyla.
Blondyn odwrócił się w stronę kobiecego śmiechu, który doszedł do jego uszu i zobaczył swoich rodziców w wyśmienitych nastrojach; Aurelia trzymała w rękach pokaźny bukiet swoich ulubionych słoneczników, a Gabriel obejmował ją w pasie. Adrien uśmiechnął się na ten widok, wiedząc, że teraz może być już tylko lepiej. Inaczej być nie mogło, skoro miał dwie najważniejsze kobiety tak blisko siebie.
CZYTASZ
Nowy Wróg ||Miraculous||
FanfictionWładca Ciem został pokonany przez siódemkę bohaterów, ale na jego miejsce pojawia się nowy wróg. Kontynuacja Nowych Bohaterów.