16| Wolę Twojego brata

1.5K 150 96
                                    

Dla dwójki młodych piromanów, a raczej dla piromana i jego pomocnika nie obyło się bez wizyty u dyrektora. Rodzice obu chłopców również zostali poinformowani o wszystkim. Adrien nie wiedział, co może go czekać w domu, ale po pięciu nieodebranych połączeniach od Aurelii, był pewien, że już może się pakować i iść szukać jakiejś miejscówki pod mostem albo na jakimś dachu. A może Marinette przygarnęłaby swojego Kocura?

Léon zdawał się niczym nie przejmować. Nie rozumiał tego, dlaczego za tak fenomenalne doświadczenie razem z Adrienem zostali odesłani do dyrektora. Przecież to był idealny przykład zagadnienia na zadany przez panią Mendelejew temat. Jeśli tak się w tej szkole odpłaca za starania, to on wolałby zostać w Bordeaux. Nie był do końca pewien, co takiego może go czekać w domu po powrocie ze szkoły, ale nie bał się reakcji swoich rodziców. Przecież nie za takie rzeczy już potrafił wyjść bez szwanku.

Aktualnie trwała przerwa między chemią a biologią. Alya przyglądała się swojej najlepszej przyjaciółce rozmawiającej z blondynką. Już od tygodnia chciała ją o coś zapytać, jednak nie miała pojęcia jak się do tego zabrać. Spojrzała na swój telefon, na którego matrycy widoczne było pewne zdjęcie, które zrobiła kilka dni temu, kiedy wieczorem chciała odwiedzić Marinette. Zrezygnowała jednak z tego, kiedy została świadkiem pewnej raczej niecodziennej sytuacji, którą uwieczniła swoim niezawodnym telefonem.

Na miękkich nogach podeszła do ciemnowłosej dziewczyny i stuknęła ją kilkukrotnie w ramię. Marinette odwróciła się do rudawej dziewczyny z uśmiechem na ustach.

- Marinette, mogłabyś mi coś wyjaśnić? - zapytała dość pewnie.

- O co chodzi, Alya? - stanęła zaciekawiona naprzeciwko niej.

- O to. - Césaire wystawiła telefon prosto przed oczy swojej przyjaciółki.

Fiołkowooka musiała wziąć urządzenie w dłonie, odsuwając je na znaczną odległość od swojej twarzy. Gdy tylko spostrzegła, co na nim widnieje, uśmiech z jej ust zniknął, a krew odpłynęła. Na wyświetlaczu smartphona Alyi widniało zdjęcie, jak dziewczyna całuje się z Czarnym Kotem.

Zaciekawiona Ava, z którą do tej pory rozmawiała Marinette, wyjrzała zza jej ramienia. Widząc, co takiego doprowadziło posiadaczkę Miraculum Biedronki do takiego stanu, zaczęła się głośno śmiać.

- No, Marinette, dlaczego się nie pochwalisz, że chodzisz z samym Czarnym Kotem? - blondynka postanowiła dać Alyi temat do wypytywania przyjaciółki.

Marinette tak naprawdę nie miała pojęcia, co takiego ma powiedzieć przyjaciółce, a fakt, że Collette ją poniekąd wyręczyła, niczego nie ułatwiał. Alya patrzyła na nią wyczekująco, a ona stała sztywno, jakby zapomniała języka w buzi. W tamtej chwili ciemnowłosa wyglądała jak przedświąteczny karp wyciągnięty z wody na chwilę przed odebraniem mu życia.

- Ja... my... - nie wiedziała jak to powiedzieć. - Jesteśmy razem. - wymamrotała na tyle cicho, żeby usłyszała ją tylko przyjaciółka.

Przez resztę przerw, jak i lekcji Marinette wysłuchiwała narzekań Alyi, że wiążąc się z bohaterem, popełnia ogromny błąd, bo to przecież Czarny Kot-największy flirciarz i Casanova w całym Paryżu, a może nawet we Francji. Mulatka trajkotała o tym, że Kot zabawi się nią jedynie. Rozkocha i porzuci. Na ostatniej lekcji dziewczyna miała serdecznie dość tej paplaniny i poprosiła Nina, żeby się z nią zamienił i usiadł ze swoją dziewczyną, a ona usiądzie z Adrienem.

Sam blondyn nie bardzo wiedział dlaczego Marinette usiadła z nim. Wcale mu to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie, cieszył się, że może ją mieć tak blisko. Przez cały dzień marzył, żeby móc ją przytulić albo pocałować choćby w policzek. Musiał się niestety powstrzymać, bo był pewien, że jeśli tylko by tak zrobił, dostałby od niej prosto w twarz.

🔻🔺🔻

- Synku, ale żeby proch strzelniczy? - wytknęła po raz kolejny tego popołudnia Sabine.

- Oj, mamo, to było tylko doświadczenie. - mruknął szatyn.

- Tylko doświadczenie? - prychnęła kobieta. - Przecież mogliście sobie krzywdę zrobić! - uniosła się. - Oddawaj telefon. Ojciec już się zajmuje twoim komputerem. Oddamy ci wszystko, kiedy zmądrzejesz.

Léon posłusznie oddał rodzicielce urządzenie, po czym poszedł do swojego pokoju, wymijając na schodach Toma niosącego w rękach komputer, a pod pachą laptop, które to należały do szatyna. Chłopak rzucił się na swój materac, na którym jednak nie poleżał długo. Podniósł się i poszedł do pokoju siostry. Nie zastał jej tam, dlatego poszedł do jej pracowni.

Marinette siedziała przed maszyną i pracowała nad białą, tiulową spódnicą. W sumie to sama nie wiedziała, po co jej będzie potrzebna, ale miała trochę tego siatkowanego materiału, więc usiadła do maszyny i zaczęła szyć.

- Pożycz telefon. - usłyszała głos brata.

Dziewczyna oderwała się od szycia i spojrzała na niego przymrużonymi oczami.

- Nie masz swojego? - zapytała po chwili.

- Nie. - burknął. - Mama mi zabrała.

Marinette zaczęła się śmiać, bo wiedziała, co takiego kierowało ich rodzicielką, że teraz jej brat został bez telefonu.

- Leży na parapecie. - powiedziała, gdy tylko się uspokoiła.

Szatyn podszedł pod okno i podniósł z kamiennego parapetu urządzenie. Szukał w nim numeru do swojej dziewczyny, bo chciał się z nią spotkać.

Ja: Widzimy się wieczorem tam, gdzie zwykle. Kocham.

Na odpowiedź nie musiał długo czekać.

Ava: Bardzo mi miło, Marinette, ale wolę Twojego brata.

Ja: To ja, mama zabrała mi telefon i piszę od Marinette.

Ava: Czyli jednak Ci się oberwało.

Ja: Tylko szlaban na elektronikę.

Ava: U nas dziwnie cicho, ciocia i wujek raczej nie przejęli się tym, że Adrien chciał wysadzić połowę szkoły. To nie jest u niej normalne.

Nowy Wróg ||Miraculous||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz