Rozdział 3

2.3K 91 26
                                    

Poprawiony

Leni pov.

Po raz kolejny z krainy snów wyrwał mnie ten przeklęty przedmiot. A mowa tutaj oczywiście o budziku. Z ogromną niechęcią wstałam i już miałam się zacząć szykować, gdy kątem oka zobaczyłam która jest godzina, 6:40. Przysięgam, że kiedyś rozwalę ten cholerny budzik! Mam tak dużo czasu, że mogłabym go przeznaczyć na sen, ale później bym nie wstała.

Westchnęłam tylko i poszłam po mundurek. Razem z nim udałam się do łazienki, gdzie załatwiam wszystko to co powinno się tam załatwiać i wróciłam do pokoju spakować torbę. Jak wielkie było moje zdziwienie gdy po wejściu do pokoju zobaczyłam brata rozłożonego na moim łóżku. Odłożyłam piżamę na jedną z szafek i zaśmiałam się.

-Widzę że śpiąca królewna już wstała - mówiąc to podeszłam do niego i położyłam się obok jednocześnie zgniatając trochę jego rękę.

-Ej to boli, zejdź ze mnie! - krzyknął na co niechętnie się podniosłam. A było tak wygodnie.

-Aj tam będziesz marudził, nie jestem aż taka ciężka. Lepiej chodź już na dół bo śniadanie nam wystygnie - zaśmiałam się

-Dobra wybaczam ci - powiedział wstając.

Po zjedzeniu śniadania, wróciłam do pokoju spakować torbę. Co prawda miałam to zrobić wcześniej, ale ta blondyneczka mi przeszkodziła. Więc zabrałam się za pakowanie, dzisiaj na szczęście mam tylko pięć lekcji więc nie ma tragedii. Po skończonej czynności zerknęłam na zegar, dopiero 7:20. Mam jeszcze dziesięć minut do wyjścia. Z braku pomysłów zaplotłam sobie dwa warkocze.

-Leni rusz się bo cię zostawię! - usłyszałam krzyk Byrona z dołu więc szybko chwyciłam torbę i zeszłam do brata.

Droga do szkoły dłużyła się niemiłosiernie. W końcu z nudów wpadłam na "świetny" pomysł.

-Wiesz już z kim gracie pierwszy mecz? - zapytałam. Może trener im mówił na wczorajszym treningu.

-Jeszcze nie, trener nie chce powiedzieć. Dopiero dzisiaj się dowiemy - odparł

-Szkoda - mruknęłam tylko.

-I tak byś nie zagrała - wytknął mi z uśmiechem zwycięzcy.

-Zamknij się, w drugim meczu już będę grać - odparłam z irytacją

Resztę drogi przebyliśmy w ciszy. A raczej tylko ja zachowałam ciszę, bo mój "kochany" braciszek cały czas o czymś gadał.

Kiedy byliśmy już pod szkołą pożegnałam się z bratem i ruszyłam w stronę swojej klasy. Niestety chwilę przed dzwonkiem uświadomiłam sobie, że nie mam książki do chemii, która zaraz miała się zacząć. W ekspresowym tempie pobiegłam po nią do swojej szafki. Gdy w drodze powrotnej byłam już niedaleko klasy rozległ się dzwonek na co przyśpieszyłam kroku. W ostatniej chwili udało mi się wejść do środka. W ławce już siedziała Tina która uśmiechała się w moją stronę.
Pomachałam jej i usiadłam na swoim miejscu.

-Hejka Li, coś ty taka zmęczona? - spytała dziewczyna

-Hej Tina, po prostu zapomniałam książki i musiałam po nią biec do szafki - odparłam na co ona się zaśmiała.

-To już wszystko wyjaśnia - dodała.

-Dziewczyny z ostatniej ławki proszę o ciszę, albo zapraszam do odpowiedzi - naszą rozmowę przetrwał głos nauczycielki.

-Przepraszamy - powiedziałyśmy równo i zajęłyśmy się wzorami alkinów.

Lekcje mijały spokojnie, generalnie było dość nudno czyli w sumie jak zawsze. Jedynym plusem jest to, że nie ma dużo zadania więc będę miała więcej czasu na coś przyjemniejszego niż nauka.

Jeszcze tylko trening na którym wciąż nie mogę ćwiczyć ale nikt nie zabroni mi popatrzeć. Mam nadzieję, że tym razem nie dostanę od nikogo piłką. Chociaż wszystko jest możliwe z tymi idiotami. Po ostatnim dzwonku poszłam odłożyć niepotrzebne książki do szafki i udałam się na boisko. Kiedy tam dotarłam chłopcy zaczynali rozgrzewkę. Czemu ja zawsze się spóźniam. Nawet jeśli to jest dosłownie trzy minuty. Po skończonej rozgrzewce trener zarządził zbiórkę i zaczął swoją przemowę.

-Pierwszy wasz mecz odbędzie się za pięć dni, a rozegracie go z Liceum Plastycznym*, pokładam w was wielkie nadzieje, nie zawiedźcie mnie - powiedział trener Dark i odszedł zapewne do swojego gabinetu.

-Słyszeliście trenera, mamy nie nawalić. Dajmy z siebie wszystko! - krzyknął Byron

Trening przebiegał w miarę spokojnie. Jak na razie niczym nie dostałam więc jest dobrze. Chłopaki wykonywali zwykłe podania do siebie. Pod koniec treningu rozegrali mecz. Kiedy kapitan otrzymał piłkę od Hery, z którym był w drużynie od razu pobiegł w stronę bramki, wymijając przy tym pozostałych graczy. Gdy był już na tyle blisko bramki by spokojnie trafić wybił piłkę w górę i podskoczy do niej. Zza jego pleców wyrosły piękne, białe skrzydła. Zawsze gdy wykonywał "Boską wiedzę" nie umiałam pohamować zachwytu.

-Świetny strzał - usłyszałam jak ktoś z drużyny krzyknął.

-Było super! - uśmiechnęłam się szeroko.

-Dzięki! - odpowiedział zarzucając włosami niczym w jakimś filmie romantycznym.

Po skończonym treningu, gdy chłopcy poszli do szatni się przebrać, ja też chciałam już pójść ale czyjaś ręka na ramieniu mi to uniemożliwiła.

-Leni, czy mogłabyś pójść ze mną na chwilę do mojego biura? - usłyszałam głos trenera na co skinęłam głową i udałam się z nim do wcześniej wspomnianego miejsca.

-Zdajesz sobie sprawę, że jestem w stanie zrobić wszystko by doprowadzić waszą drużynę do zwycięstwa prawda? - spytał kiedy byliśmy już w środku. Jego głos przebrał najbardziej poważny ton jaki kiedykolwiek słyszałam.

-Tak, ale nie rozumiem do czego trener zmierza - byłam trochę zaskoczona jego słowami.

-Chce żebyś spróbowała Boskiej Wody - powiedział stanowczo - dzięki temu będziecie w stanie wygrać każdy mecz.

-Ale czy to będzie sprawiedliwe względem reszty? I czy to nie jest przypadkiem tak jakby trochę nielegalne? - spytałam, szczerze to niezbyt spodobał mi się ten pomysł.

-Spokojnie, nikt się o tym nie dowie - zapewnił - reszta drużyny także dostanie ten napój więc nie ma powodu do obaw - dodał z tym swoim upiornym uśmiechem. Nie chcąc ryzykować postanowiłam że zgodzić.

-W takim razie nie widzę przeszkód by się nie zgodzić - powiedziałam - jeśli to już wszystko to będę już iść - dodałam.

-Tak, to już wszystko. Do zobaczenia jutro na treningu Leni - powiedział, na co skinęłam głową i wyszłam.

Chwilę później on także wyszedł jednak nie zwróciłam na to większej uwagi. Pewnie musi coś załatwić i tyle, tak to było z dorosłymi.

Byłam już na placu przed szkołą i właśnie miałam przekroczyć bramę gdy po raz kolejny tego dnia ktoś mnie złapał za ramię. Lekko zdenerwowana odwróciłam się i osoba którą zobaczyłam była...

_______________________________
*za nichu chu nie wiem z kim Zeus grał pierwsze mecze więc uwolniłam swoją wyobraźnię i powstało takie coś.

A oto kolejny poprawiony rozdział i znienawidzony przez wszystkich Polsat.

Dajcie znać jak się podoba nowa wersja.

Od jutra będzie trochę opóźnienia w wstawianiu rozdziałów, ponieważ zaczynają mi się te przeklęte lekcje online. Ale postaram się dawać jeden rozdział dziennie żeby się z tym w miarę szybko uwinąć.

Tak więc do następnego
❤️Autorka❤️

Anioł Stróż || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz