Rozdział 7

1.9K 73 29
                                    

Leni pov.

Obudziłam się chwilę przed zadzwonieniem budzika. Był piątek więc cieszyłam się, że to ostatni dzień chodzenia do szkoły. Ubrałam się i rozwiązałam warkocze. Miałam teraz strasznie pokręcone włosy, dlatego też nie rozczesywałam ich. Nie chciałam mieć ptasiego gniazda na głowie, wystarczająco irytują mnie gdy są normalne. Po ogarnięciu się, spakowałam do torby najpotrzebniejsze rzeczy i zeszłam na dół. Swoje kroki skierowałam do kuchni skąd dochodziły rozmowy.

-Hej mamo, cześć Byron. Mogę się dowiedzieć co jest na śniadanie? - spytałam.

-Dzień dobry Leni, siadaj do stołu zaraz jajecznica będzie gotowa - odpowiedziała z uśmiechem moja rodzicielka.

-Coś ty dzisiaj tak szybko wstała? - spytał Byron - zwykle śpisz do ostatniej chwili - dodał i zaśmiał się.

-No wiesz, zawsze musi być ten pierwszy raz.  

-Tylko, że tobie to się nie zdarza - powiedział z dumą. 

-Za to tobie się nie zdarza myśleć - odpowiedziałam i zabrałam się za jedzenie które nawet nie wiem kiedy pojawiło się przede mną.

Po śniadaniu wróciłam się do swojego pokoju po torbę z rzeczami i telefon.  Miałam jeszcze chwile do wyjścia więc ostatni raz przeglądnęłam się w lustrze i wyszłam z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi.

W czasie drogi do szkoły słuchałam sobie muzyki i dopiero gdy dotarłam do bramy, gdzie dostrzegłam Marka, Juda, Nathana i jeszcze nieznanego mi chłopaka wyłączyłam odtwarzacz i podeszłam do nich w celu przywitania się.                                                           

-Hej chłopaki, co tak stoicie przed tą bramą - zapytałam z zaciekawieniem.

-No bo wiesz mamy do ciebie małe pytanie - powiedział z zawahaniem Nathan.       

-No jakie, nie wstydźcie się. Przecież ja nie gryzę - zaśmiałam się ponaglając ich. Nie miałam ochoty spóźnić się na lekcje.

-Chodzi o to, że brakuje nam jednej osoby w składzie naszej drużyny. No i  chcemy się spytać czy zagrasz z nami - powiedział Jude - jeśli oczywiście jest taka możliwość - dodał szybko.

-Wybaczcie chłopaki - zaczęłam - naprawdę bardzo bym wam chciała pomóc, ale powiedziałam sobie, że do końca Turnieju Strefy dam sobie spokój z grą na poważnie - wytłumaczyłam się. po ich minach było widać, że nie są zadowoleni z tego a także, że nie mają zamiaru mi odpuścić.

-No proszę Leni, jesteś naszą ostatnią deską ratunku - piszczał Mark - gramy jutro ważny mecz. Jeśli nie znajdziemy ostatniej osoby zostaniemy zdyskwalifikowani. 

-A z jaką gracie drużyną? - zapytałam a na ich twarze od razu wpłynął uśmiech zwycięstwa.

-Z liceum Mechatroników - po raz pierwszy odezwał się nieznajomy, po czym podał mi dłoń - a tak w ogóle jestem Axel Blaze - dodał lekko się uśmiechając.

-Leni jestem - oddałam uścisk - w takim wypadku jestem zmuszona się zgodzić zagrać z wami - powiedziałam uśmiechając się.

-Naprawdę Leni, jestem ci wdzięczny - powiedział Mark z tym swoim ogromnym uśmiechem i już chciał mnie przytulić ale rozległ się dźwięk dzwonka.

Rozeszliśmy się do swoich klas i zaczęła się katorga. Naprawdę, duszenie się w klasie przez czterdzieści pięć minut gdy na zewnątrz jest ponad trzydzieści stopni, to ostanie czego bym teraz chciała.

Na jednej z przerw podszedł do mnie Mark i oznajmił żebym po lekcjach przyszła na ich trening to przedstawi mnie trenerowi i pozostałym chłopakom, którzy nie chodzą z nami do klasy. Oczywiście się zgodziłam i przez resztę lekcji  z coraz to większą niecierpliwością wyczekiwałam ostatniego dzwonka.

Anioł Stróż || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz