Rozdział 10

1.4K 57 40
                                    

Leni pov.

Po powrocie do domu i odłożeniu wszystkich rzeczy poszłam poinformować swoją mamę iż będę miała gościa. Zeszłam na dół i udałam się do kuchni. Tam najczęściej można znaleźć moją rodzicielkę. Jak się spodziewałam była tam i właśnie szykowała składniki na  obiad.

-Mamo... - zaczęłam powoli z niewinnym uśmiechem.

-Już się boje co chcesz powiedzieć mi  Leni - zaśmiała się - po za  tym może byś się najpierw przywitała hmmm?

-Witaj mamo, może być? - spytałam z ironią - no więc, zaprosiłam kolegę na noc. Chciałam ci tylko o tym powiedzieć, żebyś później nie była zaskoczona jak ktoś do nas  przyjdzie.

-A myślałam, że będzie to coś gorszego - odetchnęła z widoczną ulgą - nie mam nic przeciwko temu, tylko bez żadnych głupich pomysłów, zrozumiano? - ostrzegła.

-Ja i głupie pomysły? - spytałam a ona tylko popatrzyła się na mnie z miną "wiesz o czym mówię" - tak, zrozumiałam - dodałam szybko.

-Mam nadzieję-zaśmiała się - a jak poszedł mecz?

-Wygraliśmy! - uśmiechnęłam się - chociaż nie udało mi się strzelić żadnego gola.

  -Jestem pewna, że mimo to dobrze się spisałaś - powiedziała przytulając mnie - w nagrodę dostaniesz szybciej kieszonkowe i możesz wybrać się na te twoje upragnione zakupy - zaśmiała się. 

-Dziękuje mamo! - pisnęłam ze szczęścia biorąc pieniądze do ręki - w takim razie zaraz wychodzę!

-Weź ze sobą Byrona. Cały dzień siedzi na tym komputerze. Przyda mu się mały spacer.

Jeszcze raz podziękowałam i poszłam na górę. Przebrałam się w swoim pokoju i rozpuściłam włosy, Od tej "kokardy" miałam je lekko pokręcone, co w sumie nie wyglądało najgorzej. W miarę ogarnięta udałam się do pokoju brata. Nie bawiąc się w pukanie weszłam.

Jednak szybko tygo pożałowałam. Mój brat  siedział przy biurku w samych bokserkach. Kiedy się zorientował że ja tam jestem szybko zaczął się ubierać, całą tą sytuacje można było opisać moim niekontrolowanym śmiechem jakim w tedy wybuchłam. Przez dobre pięć minut nie byłam w stanie nic powiedzieć. 

-Nawet nie chcę wiedzieć co ty tu wcześniej robiłeś - odparłam przez śmiech.

-Na pewno nie to co sobie wyobraziłaś. Było mi po prostu gorąco! - tłumaczył

-Dobra dobra, ja swoje wiem - zaśmiałam się - a teraz się zbieraj bo idziesz ze mną - powiedziałam tonem nie znoszącym sprzeciwu. 

-Niby gdzie? - był zdziwiony.

-Idziemy na zakupy blondyneczko - uśmiechnęłam się. No jego twarzy można było zobaczyć teraz czyste przerażenie. I czemu on tak panikuje? Przecież zakupy to nic strasznego.

-Nie zmusisz mnie! Nie pozwolę żebyś ciągnęła mnie na takie męczarnie!

 -Daj spokój nie będzie tak źle - powiedziałam a widząc jego minę dodałam - postawie ci jedzenie.

-W takim razie chodźmy czym prędzej! - krzyknął z entuzjazmem. Jak łatwo kogoś namówić gdy ten po prostu uwielbia jedzenie.

Minęło może z dziesięć minut i już byliśmy w drodze do pierwszego sklepu. Czas tak szybko mijał, że zanim się obejrzałam chodziliśmy po sklepach już dwie godziny. Kupiłam z dwadzieścia koszulek, mam też kilka bluz i spodni. A to wszystko upchnięte jest w trzech torbach które aktualnie nosi Byron.

-Możemy już iść coś zjeść? - spytał w końcu - umieram z głodu a ty obiecałaś jedzonko.

-Jasne, kupie tylko jakieś buty i idziemy zjeść - on w odpowiedzi tylko jęknął. Trochę mi go szkoda, ale tylko tak trochę.

Anioł Stróż || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz