Rozdział 19

640 33 9
                                    

Po wejściu przez bramę puściłam Nathana.

-Jak widzisz, miejscem docelowym był ten oto park - powiedziałam stając przed nim - może i nie jest to najładniejsze miejsce, ale jest tu mało ludzi!

-Dla mnie jest tu pięknie - odparł rozglądając się - nigdy nie byłe w tym parku. Mimo, że mieszkam tu całe życie. Raczej nie zapuszczałem się w tę strony, teraz tego żałuję. 

-Powinieneś tu przyjść, jak wiśnie zakwitną - uśmiechnęłam się na wspomnienie tego cudownego widoku. 

-Na pewno przyjdę. Idziemy usiąść na ławkę? - spytał. 

-Mam lepszy pomysł. Chodź za mną - zaśmiałam się i ruszyłam w kierunku punktu widokowego. 

To miejsce było zrobione na wzór tego, jakie jest przy wierzy Inazumy. Tylko, że jest po drugiej stronie miasta. Kiedy doszliśmy do celu, odwróciłam się do Nathana. Na jego twarzy widziałam na przemian zdziwienie jak i zachwyt. Nie dziwię mu się. Jak trafiłam tutaj za pierwszym razem-co w sumie stało się przez przypadek bo zgubiłam się i po prostu błąkałam się bez celu po parku- to też nie obyło się bez chwili zachwytu. Potem przychodziłam tutaj za każdym razem gdy coś mnie gryzło. Nawet Byron nie miał pojęcia o tym, że tutaj przychodzę.

Podchodząc z Nathanem do barierki kątem oka zauważyłam jakąś kartkę przyczepioną do poręczy. Zaciekawiona odwiązałam sznurek i wzięłam papier do ręki i rozłożyłam go. Chwilę później pożałowałam tego. Na kartce widniała wiadomość o nieciekawej treści.

"Pamiętaj Leni, ja wiem wszystko. Uważaj na to, co mówisz"

O co tutaj chodzi? Najpierw te wiadomości w telefonie, później wypadek a teraz jakieś kartki. To robi się już chore. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że Dark jest zdolny do wszystkiego. Bo to sprawka Darka prawda? Jakoś nie przychodzi mi do głowy inna osoba, która miałaby jakiś motyw by uprzykrzać mi życie. 

-Co to jest Leni? - no nie, zapomniałam o Nathanie! Szybko, co by tu wymyślić.

-To tylko jakieś ogłoszenie o zgubieniu parasolki z tamtego tygodnia - zaśmiałam się nerwowo i zgniotłam kartkę trzymaną w rękach - nie przejmujmy się tym - dodałam.

-Mogę zobaczyć? - wyciągnął rękę w moim kierunku. 

No to już po mnie. Z westchnieniem wręczyłam mu kawałek papieru. Rozłożył pogięty skrawek i zaczął czytać. Z jego mimiki wywnioskowałam, że nie spodobała mu  się treść. A komu by się spodobała w sumie.

-Wracajmy już Leni - powiedział i wyrzucił papier do pierwszego lepszego kosza - odprowadzę cię do domu, dobrze? - spytał. Widać, że się tym zmartwił.

-Jasne - uśmiechnęłam się, nie chcąc mu pokazać iż nie podoba mi się ten pomysł. 

Po co przejmować się jakąś głupią kartką? Dobra, jednak taką z groźbą przydałoby się przejąć. W drodze powrotnej panowała między nami niezręczna cisza. Ten mały kawałek papieru popsuł całe nasze spotkanie. Przyrzekam, że jeśli kiedykolwiek będzie mi dane oddać za to wszystko Darkowi to na pewno on skończy bez kilku zębów. A miało być tak pięknie. Przeklęty Dark! Wściekając się w myślach, nie zauważyłam kiedy dotarliśmy w pobliże mojego domu. Westchnęłam przeciągle i zatrzymałam się.

-Naprawdę przepraszam cię za dziś - zaczęłam - ta karteczka zepsuła całe nasze wyjście. 

-Nic się nie stało - uśmiechnął się - najważniejsze, że nic ci się nie stało, Nie wiadomo co mogła zrobić ta osoba, jakby zobaczyła, że wracasz sama. A niedługo zrobiło by się ciemno, co jeszcze pogorszyło by sytuację. 

-Może i masz rację. Ale to nie zmienia faktu, że to przeze mnie musieliśmy wcześniej wracać - powiedziałam.

-Dla mnie ważniejszym jest twoje bezpieczeństwo - mówiąc to przytulił mnie - do zobaczenia jutro w szkole! - powiedział i odszedł.

Stałam jeszcze chwilę analizując co się stało. Mimo, że to nie był pierwszy raz gdy mnie przytulał, to i tak było to dla mnie czymś zaskakującym. W końcu weszłam do środka. Od razu po wejściu zaatakował mnie Byron.

-Masz mi powiedzieć co się dzisiaj wydarzyło! Słyszałem od pewnego kogoś, że miałaś wypadek na treningu - zaczął swoją wypowiedź - mówiłem przecież, że miałaś mi mówić o wszystkim. Razem jakoś byśmy dali radę. A tak, jak nic nie mówisz, to nie wiem co robić. Martwię się o ciebie Leni. Nie chciałbym cię stracić - kiedy skończył mówić w jego oczach dostrzegłam łzy.

Widok płaczącego Byrona jest porównywalny do widoku asteroidy. Tego nie da się łatwo zobaczyć. Ostatni raz jak Byron się rozpłakał był jakieś cztery lata temu, gdy to zabrałam i niechcący popsułam jego figurkę lego. 

-Przepraszam - powiedziałam ze skruchą i przytuliłam go - od teraz będę mówiła ci o wszystkim. Obiecuję. 

__________________________

Czyta to ktoś w ogóle jeszcze?

Jak wam się podoba relacja Leni i Byrona? Oraz wątek Lethana ( Nathan i Leni) .

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał.
Tak więc, do następnego.
❤️Autorka❤️

Anioł Stróż || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz