Rozdział 14

1.1K 51 12
                                    

Trening się skończył i razem z moim bratem i Herą wracaliśmy do domów. Jako pierwszy był dom naszego przyjaciela więc go odprowadziliśmy i ruszyliśmy w dalszą drogę. Przechodząc obok boiska nad rzeką zauważyłam chłopaków z Raimona. Wpadłam na świetny pomysł.

-Masz ochotę poznać moich przyjaciół? - zapytałam.

-Leni, dobrze wiesz, że jestem zmęczony - mruknął.

-Nie przesadzaj, idziesz ze mną! - powiedziałam i pociągnęłam blondyna na boisko.

Jako pierwszy zobaczył mnie Mark. Obrócił głowę w moja stronę i pomachał do nas, ale przez to nie zauważył piłki która trafiła go w twarz. To musiało boleć. Zostawiają mojego brata samego podbiegłam do chłopaków.

-Nic ci nie jest Mark? - powiedziałam ze śmiechem podchodząc do niego.

-Wszystko dobrze - powiedział. Pomogłam mu wstać i wróciłam do Byrona.

-Kto to Leni? - spytał podejrzliwie Axel.

-To jest Byron, mój brat - powiedziałam zanim chłopak zdążył się odezwać.

-Leni umiem się sam przedstawić - prychnął - Byron Love, brat tej tutaj - wskazał na mnie.

-A do jakiej szkoły chodzisz? - tym razem odezwał się Jude - bo nigdy nie widziałem cię u nas.

-Liceum Zeusa - powiedział z wyższością. Aphrodi błagam ogarnij się bo dostaniesz po tym swoim pustym łbie.

-Zagramy razem? - spytał Mark. Ten to nic innego tyko piłka. 

-Jasne! - ucieszyłam się - Byron ty też grasz i nie chcę słyszeć sprzeciwu - zagroziłam. 

-Do czego ty mnie zmuszasz kobieto - westchnął - dopiero co skończyłem trening - mimo jego początkowej niechęci już chwilę później graliśmy wszyscy razem.

Po jakimś czasie postanowiłam zrobić sobie przerwę. Usiadłam nieopodal na trawie i starałam się unormować oddech. Moja kondycja pozostawia trochę do życzenia. Chyba muszę znowu zacząć biegać. Zbliża się przerwa letnia więc będę miała czas żeby trochę poćwiczyć. Gdy tak siedziałam nie zauważyłam, że ktoś postanowił do mnie dołączyć. A tym kimś był nie kto inny jak Nathan

-Co tam? - spytałam od razu.

-Trochę się zmęczyłem. Poza tym chciałem z tobą trochę pogadać. Nie było cię dziś w szkole. Coś się stało?

-To nic takiego, po prostu źle się czułam - wytłumaczyłam - jutro już normalnie przyjdę.

-Trochę się martwiłem - odparł cicho.

-Niepotrzebnie. Masz jakieś plany na jutrzejsze popołudnie? - spytałam nagle.

-No nie, a co? Czyżbyś coś planowała? - zaśmiał się.

-Może - powiedziałam tajemniczo - wracamy do gry? - spytałam na co skinął głową.

Pomógł mi wstać i kontynuowaliśmy grę. Udało mi się strzelić aż dwie bramki Markowi. Byron też strzelił kilka. Jeszcze trochę czasu spędziliśmy razem i pora była się zbierać. Pożegnaliśmy się i już mieliśmy iść gdy ktoś mnie zatrzymał.

-Możemy razem wrócić? Też już się zbieram - spytał Nathan. Popatrzyłam w stronę mojego brata w geście zapytania. 

-Nie ma sprawy, ja jeszcze pójdę na krótki spacer. Powiedz mamie, że wrócę później. 

-Dobrze - przytaknęłam - to co, wracamy - zwróciłam się do niebiesko-włosego. 

-Jasne! - uśmiechnął się i ruszyliśmy przed siebie.

Idąc obok siebie co chwila zerkałam w jego stronę. Zastanawiałam się, czemu tak nagle wypalił z pomysłem wspólnego powrotu. Nie miałam nic przeciwko temu, ale ciekawość była silniejsza.

-Stało się coś, że chciałeś razem wracać? - spytałam przerywając ciszę. 

-N-nie - odpowiedział szybko. Jak dla mnie za szybko. 

-Na pewno? - dopytywałam - jakoś mnie twoja odpowiedź nie przekonuje. 

-Masz mnie - podrapał się po karku - po prostu jedna rzecz nie daje mi spokoju i tyle. To naprawdę nic wielkiego. Taki mały "problem".

Nie powiem ciekawiło mnie co może gryźć Nathana.
Jakoś nigdy nie rozmawialiśmy a on teraz rozmawia ze mną i mówi mi że ma jakieś problemy.

-Ale jeśli chcesz możesz mi powiedzieć - uśmiechnęłam się - może uda mi się coś doradzić. 

-Jesteś niesamowita - zaśmiał się - na pewno rozważę taką opcję. 

-Nie powiedziałabym, daleko mi jeszcze do doskonałości.

-Na pewno bliżej niż mi - powiedział cicho i wyraźnie posmutniał.

Zanim zdążyłam pomyśleć zatrzymałam się i przytuliłam Nathana. Poczułam przyjemny zapach i ciepło jego ciała. Wtuliłam się jeszcze bardziej i nagle dotarło do mnie co się właśnie stało.
Boże co się ze mną dzieję?! Co on musiał sobie pomyśleć. Szybko oderwałam się od niego.

-Przepraszam! - wypaliłam od razu. 

-Ale za co? - wydawał się zdziwiony - przecież to był tylko przytulas. Nic się nie stało - dodał i uśmiechnął się w moją stronę.

Przez resztę drogi rozmawialiśmy o naszym jutrzejszym spotkaniu. Nathan cały czas starał się dowiedzieć gdzie się wybierzemy ale skutecznie go zbywałam. W końcu dotarliśmy do mojego domu.

-A więc do jutra - powiedziałam. 

-Tak, do jutra - wydał się trochę zamyślony - dobrej nocy Leni - zanim zdążyłam cokolwiek zrobić poczułam ciepło ust na swoim policzku. Chwilę później chłopak już odchodził a ja wciąż skołowana stałam przed drzwiami. W końcu się otrząsnęłam z szoku i weszłam do środka.

____________________________________
Ciekawe co gryzie Nathan, prawda?
Jak wam się podoba wątek Swifta i Leni?

Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba.
Tak więc do następnego
❤️Autorka ❤️

Anioł Stróż || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz