Rozdział 28

651 36 5
                                    

Czy mogłam przewidzieć co się stanie na dzisiejszym treningu z drużyną?  Pewnie był to wypadek, więc nikt by nie dał rady temu zapobiec. Ale czy na pewno to był wypadek? Przecież co mogło by mnie tak mocno uderzyć? Może to było planowane? Jeśli tak, to kto to, zaplanował? Może to Heeley znowu?  Jednak to uderzenie było o wiele mocniejsze. Czyżby użył "Boskiej wody"? 

Wciąż tkwiłam pośród ogarniającej mnie ze wszystkich stron ciemności. Próbowałam się poruszyć, jednak z marnym skutkiem. Nie mogłam nic zrobić. Jedynie, co jakiś czas słyszałam  ciche pikanie. To jakaś maszyna, czy co? Bomba? Nie, akurat to drugi jest niemożliwe. Chyba. Nie Leni, nikt bomby nie podkłada. Nie mam pojęcia co się ze mną stało a jednak sobie żartuję, tylko mi pogratulować inteligencji.

Spróbowałam jeszcze raz się poruszyć, jednak każda taka próba kończyła się niepowodzeniem. Trochę mnie to frustrowało. Czułam się, jakby ktoś mnie przykuł czymś. Kiedy po raz kolejny chciałam ruszyć się chodź milimetr, pośród pikania przedzierał się inny dźwięk. Skupiłam na tym całą swoją  uwagę i starałam się wyłapać cokolwiek.

-Ale jak to nie mogę!?

-Proszę się uspokoić, panienka jest nieprzytomna i potrzebuje odpoczynku .

-Ale to moja siostra do cholery!

-Młody człowieku proszę się uspokoić.

-Byron, lekarz ma rację. Leni teraz potrzebuje odpoczynku. Jutro do niej przyjdziemy. Chodź już do domu.  

Nic więcej nie dałam rady usłyszeć i znowu rozległo się to nieustanne pikanie. Nie wiem nawet ile czasu spędziłam w tej cholernej ciemności! Najgorsze jest to, że nawet ruszyć się nie mogę, a te odgłosy maszyny już zaczynają być irytujące. Ileż można słyszeć tylko jakieś głupie Pik Pik! W końcu, po dość długim jak dla mnie czasie,  coś zaczęło się dziać. Kolejny dźwięk, a raczej rozmowa. Nie do końca słyszałam początek, ale później jakby głosy stały się wyraźniejsze.

-Czy ona wróci do dawnej sprawności? Jak pan myśli doktorze?

-Niestety, rokowania nie są dla niej korzystne. Jeśli nie zostanie w śpiączce to najprawdopodobniej będzie sparaliżowana od pasa w dół. Dostałam czymś bardzo twardym w kręgosłup co spowodowało uszkodzenie nerwów.  Nie wiem, czy dam radę jej jakoś pomóc.

Odgłosy rozmowy ustały, jednak pikanie się nasiliło. Poczułam jak czerń coraz bardziej mnie pochłania. Co się dzieje? Teraz już nawet te odgłosy, które jeszcze przed chwilą słyszałam bardzo dokładnie, stały się jakby odległe. Próbowałam zrobić cokolwiek, jednak z marnym skutkiem. Czułam się, jakbym spadała z ogromnej wysokości i nie miało by się to nigdy skończyć.

Co się tu do cholery dzieje? Niech mi to ktoś wytłumaczy!

Boję się....

_______________________________

Łapcie już  drugi na dziś!

Jak widzicie trochę się komplikuje życie naszej bohaterki. Ale spokojnie, tak szybko jej  nie zabije. Nie miałabym serca tego zrobić. Zbyt lubię Leni. 

Rozdział ma zaledwie 460 słów, ale to tylko dlatego, że jest to tak jakby przejście do następnego.  Chciałam w nim zawrzeć perspektywę Leni. I myślę, że nawet mi wyszło. Chodź zawsze mogło być lepiej.

Mam nadzieję, że się spodoba
Tak więc do następnego
    ❤️Autorka❤️

Anioł Stróż || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz