Rozdział 24

600 28 16
                                    

Usiadłam na dachu i starałam się uspokoić. Niestety nieudolnie, z każdym głębszym oddechem zalewałam się łzami jeszcze bardziej. Co takiego zrobiłam, że uważają mnie za wroga?

Do końca przerwy siedziałam na dachu. Kiedy usłyszałam dzwonek z wielkim ociąganiem ruszyłam w stronę klasy. Po raz pierwszy nie chciałam tam wracać. Weszłam do środka i nagle wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie.

-Kolejne spóźnienie Leni - powiedział szorstko nauczyciel, lecz kiedy zobaczył moją twarz jego mina się zmieniła - coś się stało? Może pójdziesz do pielęgniarki?

-Nie trzeba, wszystko dobrze-odparłam cicho i usiadłam na swoje miejsce.

Kolejne lekcje dłużyły się niemiłosiernie. Każda przerwa była dla mnie jak najgorsza tortura. Sylvia i Celia wypytywały się mnie czy na pewno wszystko dobrze ale zbyłam je krótkim "po prostu źle się czuje". Nie miałam odwagi nawet podejść do Marka i powiedzieć, że dzisiaj też nie będzie mnie na treningu. Po tym wybuchu Axela na stołówce wolałam się jak na razie na nim nie pokazywać. Kto wie co mogłoby się stać.

W drodze powrotnej do domu dostałam wiadomość od brata. Napisał, że większość chłopaków się zgodziła i w sobotę robimy nockę. Odpisałam na szybko i schowałam telefon do torby. Nie chcąc jeszcze wracać, zmieniłam trochę trasę i udałam się w kierunku parku.

Na miejscu skierowałam się w stronę punktu widokowego. Uwielbiałam tam siedzieć, gdy coś mnie dręczyło. I właśnie dzisiaj też miałam taką potrzebę. Siedziałam wpatrując się w niebo, które powoli zmieniało kolor. Niedługo będzie ciemno. Westchnęłam przeciągle.

-Dlaczego wszystko musiało się tak skomplikować? - zapytałam sama siebie.

Nie miałam pojęcia, że ktoś za mną stał i doskonale słyszał to, co powiedziałam. Nie spodziewałam się też, ta osoba mi odpowie.

-Czasem tak po prostu musi być - usłyszałam za sobą. W mgnieniu oka się obróciłam i dostrzegłam Nathana we własnej osobie - wybacz za dzisiejszy dzień.

-Nic się nie stało - uśmiechnęłam się lekko - czemu nie jesteś na treningu?

-A czemu ciebie nie ma? - odparł - Mark wysłał mnie, żebym cię przyprowadził. Cała drużyna wydarła się na Axela jak dowiedziała się o akcji na stołówce. Szczerze to byłem pierwszym który na niego naskoczył-podrapał się po karku i usiadł obok mnie - naprawdę cię przepraszam. Kiedy zobaczyłem cię wczoraj z tym chłopakiem poczułem się trochę zazdrosny. Pomyślałem w tedy, że wolisz spędzać czas z nim, niż ze mną i resztą drużyny. To było głupie mojej strony.

-Czyli o to chodziło - mruknęłam do siebie - nie masz się o co martwić. Ten chłopak to był Hera. Przyjaźnimy się już dobrze osiem lat i jest dla mnie jak drugi brat. To prawda, uwielbiam z nim spędzać czas, ale nic nie zastąpi czasu spędzonego z całą naszą drużyną! - uśmiechnęłam się do niego. 

-W takim razie czy zgodzisz się bym porwał cię na trening? - wstał i wystawił w moją stronę rękę.

-Oczywiście! Chodźmy, zanim Mark sam zdecyduje się po nas przyjść-powiedziałam wstając.

I tak chwilę później byliśmy w drodze na boisko. W czasie podróży rozmawialiśmy o wszystkim. Mój zły humor wyparował jak para z czajnika. Jednak im bliżej byliśmy boiska tym bardziej zaczynałam się denerwować. Nathan chyba to zauważył bo uśmiechnął się do mnie po czym złapał mnie za rękę w celu dodania otuchy. Gdy już doszliśmy na miejsce zobaczyłam jak cała drużyna gra mini mecz. Niestety ich zgranie było bardzo słabe. Podania były niedokładne. Techniki hissatsu w ogóle im nie wychodziły. Nie mówiąc już o tym, że nikt nie mógł trafić do bramki. Jedynie Mark wydawał się najbardziej skupiony na grze.

-Przyprowadziłem zgubę! - krzyknął Nathan i pociągnął mnie w stronę chłopaków.

-Leni! - krzyknął Mark gdy nas zauważył - dzięki Nathan za przyprowadzenie jej.

-Nie ma problemu - zaśmiał się - więc czas chyba na trochę wyjaśnień prawda - dodał.

-Masz rację - odparł brunet - chłopaki chodźcie na chwilę!

I tak przez dobre dziesięć minut każdy coś gadał tym, jak to Axel się mylił. Zaczęło już mnie to denerwować, ile można gadać o jednym i tym samym? W końcu postanowiłam to przerwać.

-Błagam was skończcie już-powiedziałam - może i nie jestem szczęśliwa z tego co powiedział pan Blaze - w tym momencie popatrzyłam się na owego chłopaka - ale nie musicie o tym tak dyskutować. Powiedział co myślał i już. Koniec tematu.

-Ale Leni, nie sądzisz, że powinnaś nam jednak trochę wyjaśnić? - spytał Bobby - nie zgadzam się do końca z Axelem, ale o tym, że nic nam nie mówiłaś to miał racje.

-Jeśli dzięki temu dacie mi już spokój - westchnęłam - cztery miesiące temu miałam wypadek podczas drogi na mecz. Byłam w śpiączce przez trzy miesiące. Jak się obudziłam, był przy mnie mój brat. Po tygodniu wyszłam ze szpitala i wróciłam do szkoły. Kilka dni później była nieprzyjemna sytuacja podczas treningu drużyny Zeusa do której należałam. W tedy też postanowiłam się przepisać tu. Koniec opowieści.

-Nie wiedziałem, że tyle przeszłaś - powiedział cicho Axel-chyba jestem zmuszony cię przeprosić. Wybacz Leni.

-Wszystko dobrze - uśmiechnęłam się-to co, skoro sprawa wyjaśniona to wracamy do gry?

-Jasne! - odparł entuzjastycznie Mark. Jak już każdy wie, jeśli chodzi o piłkę on jest pierwszym który będzie grał.

Cieszę się, że już wszystko wyjaśnione. Szczególnie, że pogodziłam się z Nathanem. Mam nadzieję, że już nie będzie żądnych kłótni a tym bardziej żadnych wypadków.

____________________

Koniec dramy! Jakoś nie umiem tego pociągnąć dłużej.
Cieszycie się, że pogodziła się z Nathanem?

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał.
Tak więc do następnego.
❤️Autorka❤️

Anioł Stróż || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz