Rozdział 21

625 29 4
                                    

Poszliśmy do tej samej budki w której byłam z Nathanem ostatnio. W sumie nie ma się co dziwić, u mieście jest tylko jedna budka z tak pysznymi lodami. Po raz kolejny wzięłam truskawkowe gałki. Hera za to wziął te miętowe. Jak w ogóle można to jeść? Przecież to nie jest smaczne. Rozumiem gumy miętowe, ale żeby lody? To przesada jak dla mnie. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się przy boisku nad rzeką. Jak na nieszczęście dzisiaj tam miał się odbyć trening Inazumy. Pozostaję mi się modlić żeby mnie nie zauważyli.

-Czy to nie Raimon? - usłyszałam głos Hery.

-Tak to oni - przytaknęłam - może pójdziemy gdzieś indziej? Tutaj raczej nie ma gdzie usiąść.

-Czemu nie - wzruszył ramionami - co powiesz na naszą klubową kawiarenkę? Słyszałem, że od niedawna mają nowe desery.

-Jasne! - ucieszyłam się - więc w drogę! - dodałam.

I ruszyliśmy z uśmiechami na twarzach. Coś czuję, że dzisiaj się najem tymi słodyczami. Najpierw lody a teraz idziemy na deser. 

Nathan pov.

Trening mijał jak co dnia. Jedyną rzeczą jaka nie dawała mi spokoju była nieobecność Leni. Nic nie mówiła, że dzisiaj jej nie będzie. Chociaż z jednej strony to dobrze. Po wczorajszym wypadku powinna trochę odpocząć. Ale brak jej obecności jest nieznośny. Od kiedy do nas dołączyła było zdecydowanie głośniej. Zawsze było jej wszędzie pełno. A teraz jest zdecydowanie zbyt spokojnie. Byłem tak rozkojarzony tymi myślami, że podczas biegania wpadłem na słup od bramki i upadłem na ziemię trzymając się za obolałą głowę.

-Wszystko dobrze? - podbiegł o mnie Mark - dość mocno uderzyłeś w tą bramkę.

-Jest okey - uśmiechnąłem się i powoli wstałem - po  prostu się zagapiłem. Biegnijmy dalej.

-Tak! - krzyknął z entuzjazmem. On się cieszy nawet ze zwykłego biegu. 

Po przebiegnięciu dziesięciu kółek postanowiłem chwilę usiąść na ławkę żeby się napić. Ostatnio moja kondycja trochę spadła. Będę musiał to zmienić, od jutra zacznę biegać nie tylko rano ale też wieczorem. Może to coś da. Oby.

Popijając wodę w pewnej chwili zacząłem się krztusić. A to wszystko przez widok osoby którą zobaczyłem po drugiej stronie ulicy. Długie blond włosy unosiły się delikatnie na wietrze dodając właścicielce uroku.

Leni właśnie szła sobie z jakimś chłopakiem, który na pewno jej bratem nie jest. Nie to, że jestem zazdrosny ale chciałbym być na jego miejscu. Dziewczyna przy nim wydawała się taka radosna i szczęśliwa. Cholera, jednak jestem zazdrosny. Przekląłem cicho i wstałem z ławki. Dołączyłem do chłopaków i razem z nimi trenowałem dalej. Niestety moje rozkojarzenie jeszcze bardziej dało się we znaki i teraz już nawet nie mogłem trafić w piłkę.

Jestem wdzięczny przyjaciołom, że znosili to do końca treningu i nic nie powiedzieli. W drodze do domu spotkałem Axela. Po krótkiej rozmowie  i wizycie w sklepie, usiedliśmy na pierwszą napotkaną ławkę.

-Też widziałeś Leni podczas treningu - odezwał się - ten chłopak miał taki sam mundurek jak tamten z wczoraj.

-Widziałem, ale nie zwróciłem uwagi. Jak tak teraz o tym wspomniałeś, to rzeczywiście był podobny - zamyśliłem się.

-Skoro Leni zna osoby chodzące w takim mundurku. I jej brat też taki miał to jest duże prawdopodobieństwo, że doskonale wiedziała, kto stał za wczorajszym wypadkiem. Tylko pytanie dlaczego nic nie powiedziała.

-Może nie była pewna? - powiedziałem - albo miała jakiś inny powód o którym nie chciała, lub nie mogła nam powiedzieć.

-Jest taka możliwość. A co jeśli to ona sama zaplanowała ten wypadek? - nie mogłem uwierzyć w jego słowa. 

Co on niby sugeruje? Że Leni miałaby dobrowolnie się zgodzić na taki cios? Przecież to jest niemożliwe, nie ona. Nie zrobiłaby czegoś takiego. Prawda?

-Nie uwierzę w to - mruknąłem - dopóki nie będzie dowodów nie uwierzę w te brednie! - tym razem podniosłem głos. Nie do końca rozumiem, dlaczego aż tak się zdenerwowałem.

-A jeśli jest szpiegiem? - kontynuował Blaze - jakby się tak bliżej przyjrzeć, to prawie w cale jej nie znamy. Plus jej brat - jeśli rzeczywiście jest jej bratem - chodzi do innej szkoły więc dlaczego ona nagle się tu przeniosła? Chyba innego wytłu...

-Nie chcę tego słuchać! - przerwałem mu - nigdy nie uwierzę w takie kłamstwa. Leni by tego nie zrobiła! - krzyknąłem wstając z ławki - będę już wracał, nie chcę słuchać tych bredni.

Jak powiedziałem, tak też zrobiłem. Przez następne dziesięć minut, które dzieliły mnie od domu, rozmyślałem nad słowami Axela. A co jeśli miał rację? Nie! To nie możliwe. Może jednak tak jest? Nathan nie, Leni by tego nie zrobiła. Zapamiętaj to! Do późnej nocy toczyłem wewnętrzną walkę, nie mogąc uspokoić myśli. Bardzo nie chciałem by teoria Blaze'a okazała się prawdą. 

__________________________

Wybaczcie, że wczoraj nie było rozdziału. Trochę źle się czułam psychicznie i nie byłam w stanie nic napisać. Ale jakoś się zebrałam i tak oto powstał ten rozdział. Jak wam się podoba aktualnie dziejąca się akcja?

Mam nadzieję, że się podoba.
Tak więc do następnego.
❤️Autorka❤️

Anioł Stróż || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz