Rozdział 15

1K 48 23
                                    

  Weszłam do swojego pokoju i zabrałam się za uzupełnianie lekcji z dzisiaj które wysłała mi Silvia. W między czasie zrobiłam sobie herbatę z cytryną i kilka kanapek. Po skończonej pracy byłam padnięta. Za dużo myślenia jak na jeden wieczór. Zeszłam na dół odnieść brudny talerz i kubek gdy do domu przyszedł Byron.

-Witaj ponownie braciszku - zaśmiałam się - jak było? 

-Cześć - odparł cicho i od razu poszedł do siebie.                     

Co go ugryzło? Nigdy się tak nie zachowywał. Nawet jeśli był bardzo zmęczony, co zdarzało się dość często, nigdy  mnie nie zignorował. No nawet nie wiem jak mam to określić! Ja, jak to ja, nie mogłam sobie odmówić i poszłam za nim. Nie bawiąc się w pukanie od razu weszłam do środka.

-Wszystko dobrze? - spytałam siadając na jego łóżku. Tak na marginesie dodam, że on ma łóżko tak miękkie, że po prostu aż chce się na nim położyć.

-Tak, nie musisz się martwić - uśmiechnął się - możesz już iść?

-Nie - uśmiechnęłam się zwycięsko - skoro już tu jestem, to co powiesz na mały maraton filmowy?

 -Nie dasz mi spokoju dopóki się nie zgodzę prawda? - spytał.

-Dokładnie tak! - krzyknęłam ze śmiechem. Byron jest już na straconej pozycji.

-W takim razie muszę się zgodzić - westchnął  - więc po kolacji w twoim pokoju?

-Jasne! Już się nie mogę doczekać - mówiąc to przytuliłam blondyna - chodźmy już do kuchni. Za chwilę powinna być kolacja.

Mówiąc szczerze brakowało mi tych chwil kiedy byliśmy tylko we dwójkę. Całe dnie spędzane na zabawie i wygłupach. Teraz przez zmianę szkoły czuje, że oddaliliśmy się od siebie. Wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę docelowego pomieszczenia.

-Tak jak za dawnych czasów - zaśmiał się - brakowało mi tego - dodał.

-Mi też - powiedziałam i weszliśmy do środka do środka - jesteśmy już!

-Dobrze, w takim razie siadajcie, już daję wam jedzenie - powiedziała nasza rodzicielka kładąc na stół talerze z jedzeniem.

Jak się okazało na kolację były kanapki z serem, pomidorem i sałatą a do tego herbata owocowa. Co prawda niedawno jadłam, ale nie mogłam sobie odmówić takich pyszności. Rozumie mnie ktoś prawda?

-To jest pyszne - powiedział  z pełną buzią. Jak tak można robić? Człowieku, gdzie twoja kultura?

-Świnia z ciebie - mruknęłam bardziej do siebie lecz niestety on to usłyszał. Ja to mam pecha.

-Coś ty powiedziała! - krzyknął a to co miał w ustach po części znalazło się na mojej twarzy.

Jednym słowem ohyda.
Nikomu nie życzę takiego doświadczenia. Będę miała traumę przez to do końca życia. Jak można tak zrobić. 

-Nie pluj na mnie! - skrzywiłam się - a mówiłam, że jesteś świnią. Właśnie sam przed chwilą to potwierdziłeś braciszku.

-Nie jestem żadną świnią!! - widać, że jego nowe przezwisko mu nie pasowało. Na szczęście nie przejmuję się tym. Od dziś jest "świnią". 

-Dzieciaki błagam was. Czy chodź jednego dnia nie będziecie się kłócić? - wcięła się nasza mama.

-Przecież znasz odpowiedź - wzruszył ramionami Byron - przez nią, jest to nie możliwe.

-Ja już nic nie mówię -  wstałam, odniosłam pusty talerz i skierowałam się do swojego pokoju - przyjdź za dziesięć minut ok? - zwróciłam się do brata.

Anioł Stróż || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz