Rozdział 26

652 30 14
                                    

Obudziłam się z samego rana. Nie mogłam się doczekać wyjścia z Nathanem. W pośpiechu ubrałam mundurek i niechlujnie związałam włosy w kucyka. Spakowałam torbę i zeszłam na dół by zjeść jakieś śniadanie. Gdy weszłam do kuchni, widząc Byrona nie mogłam powstrzymać śmiechu.

-Ładny mundurek - rzuciłam - taki... męski.

-Zamknij się, to twoja wina! - krzyknął ale zaraz się roześmiał - ciekawe co powiem nauczycielom. Będę dzisiaj widowiskiem.

-Jakbyś codziennie nim nie był - westchnęłam - chłopak o długich włosach. Te kłaki to masz nawet dłuższe niż ja! To niesprawiedliwe! - zaśmiałam się biorąc do ręki dwie kromki chleba.

-Trzeba było nie bawić się we fryzjera-zaśmiał się.

-Miałam w tedy cztery lata!  krzyknęłam oburzona - sam mnie do tego namówiłeś!

-Nie trzeba było się słuchać jak idiotka-dodał. Miałam już uderzyć go w ten pusty łeb gdy do kuchni weszła nasza rodzicielka.

-Błagam was, dajcie spokój. Jest ranek, nie musicie się kłócić i bić - mówiąc to popatrzyła na mnie. Ja tylko uśmiechnęłam się w jej stronę i zabrałam się za jedzenie.

Pół godziny później ubierałam już buty by po chwili wyjść z domu. Na szczęście dzisiaj piątek. Wystarczy przeczekać sześć lekcji i będzie wolne! No i oczywiście wyjście z Nathanem. Może i się powtarzam, ale nie mogę się doczekać! Oby dzisiaj mój pech nie dał o sobie znać i nic nam nie przeszkodziło.  Jednak moje plany szybko zostały zmieszane z błotem gdyż przed bramą szkoły ktoś na mnie wpadł.

-Przepraszam! - usłyszałam. Podniosłam wzrok i dostrzegłam Ericka. Musze przyznać, że jeszcze nigdy z nim nie rozmawiałam. Zawsze go widziałam w towarzystwie Silvii lub Bobbiego. No może jeszcze Marka.

-Nic się nie stało - uśmiechnęłam się - idziesz do klasy? - zagadnęłam

-Tak, chciałem jeszcze przed lekcją pogadać z kapitanem. Ale jak widać już chyba nie zdążę - kiedy to mówił rozbrzmiał dzwonek rozpoczynający lekcje.

Nic już więcej nie powiedziałam, tylko razem z nim ruszyłam w kierunku klasy. Jako pierwszą mieliśmy matematykę. Znowu pewnie dostane jedynkę. Nic się nie uczyłam. Po raz kolejny tego dnia ujawnił się mój pech. Mianowicie na lekcji nauczyciel postanowił zrobić niezapowiedzianą kartkówkę. Jak można się domyślić, nic  a nic nie wiedziałam. Jedynie się podpisałam. To by było na tyle, jeśli chodzi o dzień bez pecha. Ciekawe co jeszcze mnie czeka.

Na przerwie obiadowej udałam się na dach. Chciałam chwilę odpocząć od tłumu, jaki panował na stołówce. Niestety i tutaj nie zaznałam samotności gdyż siedział tam już Jude. Postanowiłam się w ciszy wycofać i znaleźć inne miejsce, ale w tej samej chwili Sharp odwrócił się w moją stronę.

-Przyłączysz się? - spytał poklepując miejsce obok siebie. Po chwili zastanowienia zdecydowałam się dosiąść.

-Jasne - uśmiechnęłam się siadając na ławce.

Wyjęłam z torby pudełko z ryżem. Rozpakowałam i zaczęłam się zajadać. Uwielbiam dania mojej mamy. Jedliśmy w ciszy obserwując niebo. Szare chmury zasłaniały słońce sprawiając tym samym, że zrobiło się troszeczkę zimniej. Kiedy już cały posiłek zniknął z pudełka wstałam z ławki i udałam się do środka. Nie odezwałam się do chłopaka i zniknęłam za drzwiami. Muszę przyznać, że było to dość niekomfortowe. Taka grobowa cisza.

Lekcja za lekcją mijała i w końcu przyszedł czas treningu. Niebo stało się już zupełnie szare i w powietrzu dało się wyczuć zbliżającą się ulewę. Mam nadzieję, że nie zepsuje to naszego wyjścia z Nathanem. Błagam cię pechu, zniknij chociaż na to  jedno popołudnie. Przebrana w strój Raimona czekałam na boisku na resztę drużyny. w miedzy czasie wymieniłam parę zdań z Sylvią i Celią. Dzisiaj nie było Neli w szkole. Dziewczyny mówiły, że znalazła coś, co miało pomóc w złapaniu darka. Jednak wątpię, że się to uda. Musiałaby wydarzyć się jakiś większy wypadek by policja się tym zainteresowała, a tym bardziej, żeby zapuszkowali Darka. 

Kiedy w końcu wszyscy się zebrali, trener Hibiki ogłosił, że w następnym tygodniu będziemy grali kolejny mecz. Nie usłyszałam tylko, z kim. Tak się kończy, gdy za bardzo odlecę w swoich myślach. Z daleka było słychać odgłosy grzmotów, więc wspólnie postanowiliśmy, że po krótkiej rozgrzewce rozegramy mały mecz i na tym zakończymy trening. Nikt by nie chciał grać w deszczu prawda? Będzie błoto i mogło by się komuś coś stać. A to ostatnia rzecz jaką by chciał trener przed meczem. Rozejrzałam się po wszystkich osobach i ze zdziwieniem stwierdziłam, że brakuje jednej osoby. Mianowicie Juda. Ciekawe dlaczego go nie ma. Postanowiłam się jednak tym nie przejmować i skupić się całkowicie na treningu, by nie skończy tak jak wczoraj. Miałam chyba z osiem siniaków na całym ciele!

Po skończonej rozgrzewce przyszła pora na grę. W trakcie meczu dostałam piłkę od Nathana i nie myśląc więcej pobiegłam na bramkę. W idealnej akcji  przeszkodził mi Jack, który nagle pojawił się tuż przede mną. W pośpiechu rozejrzałam się, czy mam do kogo podać. Kątek oka dostrzegłam Axela i bez namysłu kopnęłam do niego. Udało nam się zdobyć punk dzięki jego technice "ogniste tornado".

-Piękna bramka! - krzyknęłam do niego pokazując mu kciuk w górę. On w odpowiedzi jedynie skinął głową.

W drugiej połowie znowu miałam szansę by zdobyć gola. Dostałam piłkę od Maksa i omijając tym razem Jacka stanęłam przed bramką.

-Przygotuj się Mark! Zamierzam złamać twoją "Boską rękę"! - krzyknęłam do niego.

-Powodzenia Leni! - odpowiedział i ustawił się w gotowej pozycji.

Wykopałam piłkę w powietrze i sama także podskoczyłam. Zza moich pleców wyrosła piękna podwójna para czarnych skrzydeł. W tym samym czasie niebo przeszył piorun i zaczął padać deszcz. Zignorowałam to i zamachnęłam skrzydłami. Przymierzała się do oddania strzału gdy nagle poczułam niewyobrażalny ból z tyłu głowy. 

Od razu zrobiło mi się ciemno przed oczami i poczułam jak zaczynam spadać. 

-Leni!! - krzyk Nathana był ostatnim co słyszałam.

Później już otoczyła mnie znajoma ciemność i pustka.

Co się właśnie stało?

__________________________________

Naprawdę was przepraszam za okropną jakość tego rozdziału. Okropnie się czuję i nie jestem zbytnio na siłach, ale jakoś udało mi się zmotywować i oto powstał ten rozdział!

Mam nadzieję, że mimo tego rozdział się spodobał.
Tak więc do następnego.
❤️Autorka❤️

Anioł Stróż || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz