Rozdział 6

1.8K 84 15
                                    

Leni pov.

Jednak pójście spać tak wcześnie to nie był dobry pomysł. Obudziłam się w środku nocy i później nie mogłam już ponownie zasnąć. Chodziłam po całym pokoju chcąc jakoś się zmęczyć ale nie przynosiło to żadnego efektu.

W końcu wpadłam na kolejny ze swoich "świetnych" pomysłów. A może by tak pójść na boisko? Wystarczy, że po cichu wykradnę się z domu i będzie dobrze.

Jak pomyślałam tak też zrobiłam. Założyłam jakąś cieplejszą bluzę z kapturem i buty. Wzięłam piłkę pod pachę i najciszej jak tylko mogłam zeszłam na dół. Ostrożnie rozejrzałam się, czy aby na pewno nikogo nie ma i szybko czmychnęłam do drzwi. Przekręciłam klucz i wyszłam na zewnątrz. Ostatni etap to jak najszybsze oddalenie się, więc gdy tylko zamknęła za sobą drzwi sprintem pobiegłam przed siebie.

Gdy już byłam w miarę daleko zatrzymała się by złapać oddech po czym ruszyłam ponownie, tym razem już spacerkiem. Byłam przekonana, że o tej porze nikogo tam nie spotkam. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy wbrew przekonaniom zobaczyłam dwie osoby na boisku.

Na początku miałam lekkie wątpliwości czy na pewno dobrze zrobię jeśli tam podejdę. Jednak szybko je odrzuciłam, ponieważ zauważyłam znaną mi pomarańczową opaskę. Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam w tamtym kierunku.

-Mark cześć! - zawołałam schodząc po skarpie.

-O Leni - powiedział gdy mnie dostrzegł - co ty tu robisz? Jest przecież grubo po dwudziestej trzeciej - dodał.

-Mogłabym się ciebie o to samo zapytać - zaśmiałam się stając obok niego. 

-Mark powiedz, kim jest ta twoja koleżanka - powiedział ten drugi. Jego niebieskie włosy były związane w kocyka co dawało ładny efekt. 

-To Leni, wczoraj dołączyła do naszej klasy - przedstawił mnie. 

-Nathan Swift - wyciągnął rękę w moją stronę. Oczywiście zrobiłam to samo jednocześnie się przy tym uśmiechając. 

-Leni Love, miło poznać - uśmiechnęłam się.

-A więc skoro już się znacie, to co wy na to, żeby trochę pograć? - spytał Mark z entuzjazmem. 

-Jakby nie patrzeć po to tutaj przyszłam - powiedziałam wskazując na piłkę w drugiej ręce.

-A więc gramy!

No i tak właśnie zleciało mi dobre kilka godzin. Kiedy skończyliśmy ostatni "mecz" była już 2:53. Pożegnałam się z chłopakami i zabrawszy swoją piłkę pobiegłam do domu.

Po raz kolejny musiałam jak najciszej wejść do środka co nie było aż takie trudne bo po chwili już byłam w swoim pokoju. Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Błagam, żebym tylko jutro nie była jak zombie. Cztery godziny snu to zdecydowanie za mało.

I tak jak przypuszczałam, rano byłam nieobecna a w dodatku zaspałam. Z wielkim trudem wstałam z łóżka i zaczęłam się ogarniać. Ubrałam mundurek, uczesałam włosy, umyłam zęby i twarz, a także spakowałam swoją torbę. Nie jadłam śniadanie bo po prostu nie miałam na to czasu. Wyszłam z domu i szybkim krokiem skierowałam się w stronę szkoły.

-Hej Leni zaczekaj! - usłyszałam w pewnym momencie czyjś głos. Obróciłam się i zobaczyłam Nathana.

-Cześć - pomachałam mu z uśmiechem. 

-Hejka, idziemy razem? - spytał.

-Jak już kazałeś mi poczekać, to jak mogłabym odmówić - zaśmiałam się i ruszyliśmy w dalszą drogę.

Lekcje mijały spokojnie. Na każdej przerwie rozmawiałam z Celią i Silvią. Mogę  już z całą pewnością nazywać je przyjaciółkami, chociaż znamy się dopiero dwa dni. Na przerwie obiadowej dołączyli do nas Mark, Nathan, Jude i Nelly. Evans po raz kolejny chciał bym dołączyła do jego drużyny. Za każdym razem odmawiałam. W pewnym momencie miałam już rzucić w niego resztką jedzenia ale zadzwonił dzwonek i musieliśmy wracać do swoich klas.

Reszta dnia minęła jeszcze szybciej i nawet nie zauważyłam a byłam w drodze powrotnej do domu. Szłam razem z Silvią która - z tego co mi powiedziała - mieszkała niedaleko mnie. W trakcie podróży wymieniłyśmy się numerami telefonów.

Gdy tylko otworzyłam drzwi od swojego domu dotarł do mnie zapach smażonych naleśników. Pierwsze co zrobiłam to udałam się do kuchni. Moim oczom okazał się Byron robiący właśnie wcześniej wspomniane jedzenie.

-No proszę, zamieniasz się w kucharza - zaśmiałam się.

-Jak widzisz - odparł - a teraz umyj ręce i siadaj, zaraz będą gotowe - dodał.

-A co ty moja matka, że tak rozkazujesz? - spytałam starając się opanować śmiech.

-Ta "twoja matka" właśnie za tobą stoi Leni - usłyszałam. No to się wpakowałam.

-Przepraszam mamo - powiedziałam i obróciłam się w stronę kobiety - to ja zaraz tutaj przyjdę  - dodałam i jak najszybciej się ulotniłam.

Po zjedzonym obiedzie, który o dziwo nie był zatruty wróciłam do swojego pokoju. Zrobiłam zadanie domowe, ogarnęłam trochę swój bałagan i wyniosłam śmieci. Położyłam się na łóżko i z nudów zaczęłam patrzeć się ma sufit z nadzieją, że znajdę tam coś ciekawego. Niestety nic nie znalazłam, co w sumie było wiadome od początku.

Przez następne kilka godzin przeszukiwałam zakątki internetu i gdy w końcu na zegarze wybiła godzina dwudziesta, zabrałam się za wieczorną toaletę. Umyłam się, związałam włosy w dwa warkocze, założyłam piżamę i wróciłam do pokoju. Z jednej z półek wzięłam pierwszą lepszą książki i zaczęłam czytać. Tak się w nią wciągnęłam, że dopiero koło dwudziestej trzeciej zgasiłam światło i poszłam spać.

____________________________________

W tym rozdziale musiałam wprowadzić chyba najwięcej zmian. Lepszym stwierdzeniem byłoby, że musiałam napisać go od nowa.

Pomimo to, mam nadzieję, że się podoba.

Tak więc, do następnego
   ❤️Autorka❤️

Anioł Stróż || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz