– Czy to krew? – spytała mama, trzymając w ręce moją podkoszulkę. Zadarłam rękaw w drodze do garażu Conny. Wróciliśmy z Alexem prosto do domu, ale zostawiając tam Kale'a, czułam się okropnie. Przywaliłam mu z całej siły i nie wiedziałam, co mu jest. – Chyba tak. A to jedna z moich ulubionych. – Założyłam przez głowę czystą podkoszulkę i odwróciłam się do mamy. Stała w drzwiach, wciąż trzymając w rękach zniszczony ciuch. Wyglądała niepewnie. Łatwo o czymś zapomnieć, a zwłaszcza ostatnio – o tym, że ona też była więźniem Denazen. Jednak spędziła tam trochę mniej czasu niż Kale – uwięziono ją, kiedy była ze mną w ciąży. – Nie mamy żadnych śladów prowadzących do tej Penny?
– Nic konkretnego – odparła. – Daxowi i mnie udało się znaleźć jednego z dzieciaków Supremacji.
Tej wiadomości jeszcze nie słyszałam. – Mówisz „znaleźć", to znaczy...
– Tak, żyje – potwierdziła z uśmiechem. – Przekonaliśmy ją również do powrotu tutaj. – Naprawdę? – Może Alex miał rację i postępowałam z Ashley zbyt agresywnie. Dax pewnie ją rozluźnił i uspokoił, mimo że mama wzbudzała lęk, zwłaszcza kiedy się jej nie znało.
Jeżeli nawet im się udało namówić kogoś do powrotu, to znaczy, że ja schrzaniłam i to porządnie.
– Kogo znaleźliście?
– Nazywa się LuAnn Moore. Ginger umieściła ją w nowym skrzydle po drugiej stronie basenu. Rezerwuje tę część domu dla dzieciaków Supremacji, które znajdziemy i sprowadzimy z powrotem.
Rezerwuje. To znaczy organizuje im kwarantannę na wypadek, gdyby dostały świra.
Zastanawiałam się, ile czasu potrwa zanim mnie i Brandtowi zaproponuje zmianę adresu.
Mama zawahała się przez moment, a później spytała:
– A jak... Jak ty się czujesz?
– Tak naprawdę pytasz, czy zaczynam zauważać objawy, prawda?
Zachowała pokerową twarz, ale zobaczyłam lekki tik – poruszenie kącika ust.
W przypadku mamy było to równoznaczne z wybuchem emocji. Nie była skłonna do przytulania i rozrzewniania się, chyba że, była z Daxem. Tego wciąż jeszcze nie rozszyfrowałam. – Tak, o to też. A jak sobie radzisz z sytuacją Kale'a?
Założyłam kaptur bluzy na głowę i rzuciłam się na łóżko.
– Żadnych objawów jeszcze nie ma – odpowiedziałam na pytanie dotyczące Supremacji, chociaż byłam prawie pewna, że to kłamstwo. Przydepnęłam sobie dzisiaj palec u nogi i wrzasnęłam jak gówniara, bo tak bolało, ale tamtego wieczoru, kiedy Kiernan dźgnęła mnie nożem nic nie czułam. Miałam wrażenie, że to jest sporadyczne, a poza tym nie wiedziałam czy to dobrze, czy źle. – A jeśli chodzi o Kale'a, jakoś sobie radzę. Bardzo mnie bolało, gdy widziałam, jaki teraz jest. I jak ze mną rozmawia. Było mi ciężko, ale wszystko wyprostuję. On gdzieś tam jest, zamknięty w tym nowym kamiennym sercu. Wszystko naprawię.
Rzuciła podkoszulek na stos brudnych ciuchów na podłodze.
– A jeżeli ci się nie uda?
Uniosłam głowę i spojrzałam jej prosto w oczy.
– To dla mnie nie jest żadna opcja.
Uśmiechnęła się kącikiem ust. Skinęła głową i tuż zanim się odwróciła, powiedziała: Dzielna dziewczyna.
Poczekaj – zawołałam, kiedy znikała za rogiem. Wyleciałoby mi z pamięci to, dlaczego