Ginger chodziła wokół stołu, przestępowała z nogi na nogę, a później postawiła przed Benem szklankę wody.
– Lepiej się już czujesz?
Chwycił szklankę i objął ją rękami, ale nie uniósł jej do ust. Siedział tak, patrząc na brzeg naczynia i otworzył usta, jak gdyby się spodziewał, że woda zacznie się gotować i bąbelkować. – Panie Simmons? – spytała jeszcze raz Ginger, siadając na wprost niego.
Słysząc swoje nazwisko, wzdrygnął się i wyprostował. Popatrzył znad szklanki i uśmiechnął się przepraszająco.
– Nie gniewajcie się. Ostatnio trudno mi się skupić.
– To lek – powiedziałam, stukając się w głowę. – Ja mam to samo.
Ginger nie odpowiedziała, ale mama nagle odwróciła głowę w moim kierunku, jak opętana.
– Co takiego?
– Dopiero niedawno się zaczęło – przyznałam i skupiłam wzrok na Benie. Nie podobał mi się wyraz jej twarzy. Coś między lękiem a gniewem. Teraz jednak nie chodziło o mnie. Chodziło o Bena.
– Czy dzieje się coś jeszcze?
Siedzieliśmy przy stole kuchennym co najmniej od dwóch godzin. Kiedy dotarliśmy do domu, Ben był spokojny i przypominał człowieka. Chciał odpocząć, mówił, że czuje się wyczerpany, ale Ginger musiała wyjaśnić parę rzeczy, póki był przy zdrowych zmysłach. Nie wiedzieliśmy, jak długo to potrwa, ale jeżeli była jakakolwiek szansa, że pomożemy Kale'owi, musieliśmy się póki co o wszystko wypytać.
Ben pewnie doszedł do wniosku, że picie wody jest bezpieczne, bo uniósł szklankę i niepewnie wziął łyk. Miałam wrażenie, że nie lubił być w centrum uwagi, bo wciąż zwieszał głowę i nikomu nie patrzył w oczy.
– Kiedy byłem dzieckiem, zorientowałem się, że potrafię zaglądać ludziom do głów. Nie żeby słyszeć myśli, czy coś, ale potrafiłem oglądać to, co im się przydarzyło. Takie tam różne zdarzenia.
–Wspomnienia? – spytałam, pełna nadziei. Znów popił trochę wody i skinął głową. – Stłukłem i zniszczyłem taki model, który ojciec miał u siebie w gabinecie. Jakaś replika jego ulubionego samochodu. Moja mama się o tym dowiedziała i oczywiście chciała mu powiedzieć, gdy tylko wróci do domu. Byłem przerażony. Mój ojciec miał twardą rękę. Chciałem tylko, żeby zapomniała o całym wydarzeniu.
Ginger oparła się na krześle.
– I zapomniała?
Ben uniósł wzrok znad szklanki. Nie patrzył wprost na nią, ale na stół w miejscu, gdzie siedziała.
– Było tak, jak gdyby to się w ogóle nie wydarzyło. Kiedy tata wrócił do domu i zobaczył na biurku samochód w kawałkach, wywaliło mu bezpieczniki. To było tak, jakby u nas w domu roztopił się rdzeń reaktora w Czarnobylu. Mama nie miała pojęcia, co się stało z samochodem. Strasznie się pokłócili. Poczułem się winny i nie wiem jak, ale dałem ojcu jej wspomnienia. – Ben strzelił z palców. – I w jednej chwili już wszystko wiedział.
Kale siedział na końcu stołu z dala od innych i w skupieniu przyglądał się Benowi. Nie powiedział ani słowa od czasu, kiedy przyjechaliśmy. Do niego też nikt się nie odzywał. Prawdę mówiąc wszyscy byli chyba trochę nerwowi ze świadomością jego obecności w domu w obecnym stanie. Mama od czasu do czasu na niego popatrywała, spojrzenie miała ostrożne, lecz pełne nadziei, natomiast Dax był mniej subtelny. Na szczęście Alexa nie było w zasięgu wzroku. Nie potrzebowaliśmy teraz jego głupich uwag i szturchańców.