Ginger łaskawie pozwoliła mi wziąć prysznic i na łapu capu zjeść owsianego batonika, po czym praktycznie wrzuciła mnie do windy i wypchnęła na ulicę. Byłam zmęczona, kiedy rano wróciliśmy z Alexem, ale teraz, wiedząc, że mam szansę załatwić pewne sprawy z Kale'em, a on może być tuż za rogiem, poczułam nowy zastrzyk energii.
Tym razem jechałam zdezelowanym samochodem Ginger spotkać się z Thomem
Morrisem. Trzy tygodnie temu miał urodziny, więc nadzieja była marna. Nawet, jeżeli znajdę go żywego, czy będzie coś do ocalenia? A może zastanę kogoś takiego, jak Fin? Plotącego coś bez sensu, niemal już zwierzę, a nie człowieka.
Zanim wyszłam, świsnęłam z blatu kuchennego komórkę Alexa. Pewnie mnie za to później zabije, ale nie chciałam wychodzić bez telefonu, a mój dałam w nocy Aubreyowi.
Do domu Thoma dotarłam o jedenastej. Niedaleko – mówiła Ginger. Więc okazuje się, że jej koncepcja „niedaleko" to cztery godziny jazdy. Założę się, że posłała mnie tam bez snu jedynie dlatego, że z góry wiedziała, że dojadę w jednym kawałku.
Oczywiście, uwielbiałam podróże, ale siedzenie bez ruchu cztery godziny, kiedy się ma tyle na głowie, to nie bajka. Jeżeli do tego dodać zepsute radio, byłam gotowa walić czołem o kierownicę po dziesięciu minutach jazdy.
Matka Thoma – zniszczona życiem, drobna kobieta poinformowała mnie, że syn zaginął miesiąc temu. Szuka go policja, ale funkcjonariusze są przekonani, że uciekł z domu. Może i tak, ale założę się, że ktoś mu w tym pomógł. Sądząc po napuchniętych powiekach
i zaczerwienionym nosie pani Morris, doszłam do wniosku, że jeżeli w domu jest agent Denazen, to na pewno jej mąż. Ta kobieta była wyraźnie nieszczęśliwa. A tak nie zachowuje się ktoś odpowiedzialny za oddanie nastoletniego syna w łapy przestępczej organizacji. Podałam jej numer komórki Alexa i poprosiłam o telefon, jeśliby się czegoś dowiedziała, a później wróciłam do samochodu zaparkowanego kilka domów dalej.
Siedziałam w aucie przez godzinę, mając nadzieję, że pojawi się Kale, ale auta przejeżdżały obok mnie i żadne się nie zatrzymało. Kale wiedział, że szukamy dzieciaków Supremacji, a Thom był jednym z ostatnich, którzy mieszkali w okolicy, więc to logiczne, że tu będę.
Włączyłam silnik. Palce miałam zdrętwiałe z zimna, więc włączyłam ogrzewanie na pełny regulator. Zaczęło padać i kiedy przyglądałam się płatkom śniegu spadającym na szybę, poczułam, że gdzieś głęboko w piersi rodzi się ból. Mieliśmy tyle planów, Kale i ja. Jego pierwsze święta i pierwszy śnieg. Opowiadałam mu o sankach, mieliśmy pójść do parku
Memorial, kiedy tylko zacznie się robić biało. Była tam najlepsza górka do zjeżdżania na sankach w całej okolicy.
Kiedy tak siedziałam, zacierając ręce przed kratką nadmuchu powietrza, dźwięczało mi w głowie pytanie mamy. A jeżeli ci się nie uda? Aubrey powiedział, że zrobili mu wielką krzywdę. Jeżeli to będzie znaczyło, że Kale nie odzyska wspomnień, będę musiała zaczynać wszystko od początku.
Dobrze. Tak właśnie zrobię. Pojawienie się Jade we wrześniu dowiodło, że Kale i ja jesteśmy twardzi jak skała. Jade dała mu szansę dotykać kogokolwiek, kogo zechciał – łącznie z nią – a on jednak wybierał mnie. Wciąż słyszałam echo jego słów.
Jeśli miałbym zdolność dotykania kogokolwiek innego na świecie, wciąż jestem przekonany, że dotykałbym tylko ciebie.
Zamknęłam oczy i wypuściłam oddech. Nigdy, przenigdy się nie poddam. Wiele rzeczy nam przeszło koło nosa, ale przyrzekłam sobie solennie, że dostanie ode mnie pierwszy pocałunek noworoczny.