34

2 0 0
                                    

Znowu zaczęło być jakby normalnie, choć nie wiedziałem do końca, co to znaczy. Dwa dni później przeprowadziłam się do swojego pokoju i tamtego dnia rano, znalazłam przyklejoną do drzwi karteczkę. Alex prosił mnie, żebym się z nim spotkała w południe przy stole piknikowym przed domem. Wszyscy, z którymi rozmawiałam, odmawiali komentarzy na temat jego stanu zdrowia, mówiąc tylko, że z nim wszystko w porządku i że on sam mnie poprosi o rozmowę.

Wtedy po raz pierwszy od dnia w Zendean byłam na dworze. Rześkie styczniowe powietrze kąsało mnie w skórę, ale czułam się cudownie. Przegapiłam Sylwestra i pierwszy noworoczny pocałunek Kale'a, ale bardzo chciałam spędzić kilka następnych tygodni, naprawiając to wszystko.

– Jak się czujesz? – spytał Alex, siadając przy mnie. Nawet nie słyszałam, jak podchodził.

Poruszyłam palcami i uśmiechnęłam się.

– Dobrze. Przeczytałam twoją karteczkę. – Pokazałam gestem ławkę.

– Od razu chciałem przyjść się z tobą zobaczyć, ale mówili mi, że teraz powinnaś odpoczywać. Podobno cię postrzelili.

– Zupełnie nierealne, prawda? Ale chyba teraz można mnie nazywać prawdziwym zbirem. Nie mówiłeś mi tak kiedyś? Zbirem stajesz się dopiero, gdy dostaniesz kulkę? Kręcił głową, niezdecydowany.

– Na pewno sobie przypominasz. Tamtego wieczoru w parku Memorial. Rozmawialiśmy o...

Spojrzał znad stołu, powoli kręcąc głową z lewa na prawo i z powrotem.

– Nie, nie pamiętam – westchnął i dwa razy stuknął palcem w drewniany blat, a później usiadł tak, żebym go widziała profilem. – Większość z moich wspomnień wyparowała.

– Ale wrócą.

– Nie, nie wrócą. Ta kobieta, Ginger, mówi, że jest prawie pewna, że już się zatarły. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale... chyba ma rację. Pamiętam, jak się nazywam, że jestem Szóstką i mam umiejętność telekinezy. Wiem, że wszyscy tu są dla mnie ważni. Moja rodzina... ale więcej nic. Cała reszta się zatarła.

– Ja... nie. To nie może być...

Wziął moje dłonie w swoje ręce i uśmiechnął się.

– Nie przejmuj się. Ja żyję. Z tego, co wiem była ze mną dziewczyna, która nie miała tyle szczęścia.

Doszło do tego, dlatego że on mi pomógł.

Alex i ja, chociaż sporo wspólnie przeszliśmy, byliśmy dla siebie po prostu niedobrzy. To nie było celowe, ale w pewien sposób raniliśmy się nawzajem. To było tak, jak gdyby wokół każdego z nas było pole siłowe, które zamieniało nasze zamiary w truciznę. Nic, co robiliśmy w stosunku do siebie, nie kończyło się dobrze.

– Lu. Lu zginęła. Ben mnie zaatakował. Ty wszedłeś i mnie ocaliłeś... Przykro mi, że tak to się dla ciebie skończyło.

– Nie ma za co być ci przykro. – Westchnął, pochylił głowę i powiedział: – Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że miałem wcześniej mnóstwo nierozwiązanych spraw – różnych rzeczy, przez które nie potrafiłem przebrnąć. – Znów postukał się w skroń. – Myślę, że wiele z nich miało coś wspólnego z tobą. Jednak to już naprawdę przeszłość i nie będzie z nimi problemów.

Przełknęłam głośno ślinę, czując, że coś mnie ściska w gardle. – To prawda.

– Chyba musimy na to spojrzeć jako na dobrą sposobność. Wiesz, taki dar od losu. Mam teraz szansę zacząć z czystą kartą. Ten Dax mówił, że był ze mnie niezły palant.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 03, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

my books/ drżenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz