Po obejrzeniu tego, co było na dysku, Kale był podminowany i wpadał z jednego nastroju w drugi. Rozumiałam jego frustrację, ale miałam cichą nadzieję, że może widok jego dawnego pokoju coś pomoże.
- To jest twój pokój. - Otworzyłam drzwi na oścież i odsunęłam się na bok. Dziwnie mi pulsowało w piersi, kiedy zdałam sobie sprawę, że nigdy nie byliśmy tu razem w tym samym czasie. Kiedy przenieśliśmy się po doszczętnym spaleniu hotelu, Kale był tu na tyle krótko, że z tego pokoju nie korzystał. Wszystko wtedy działo się tak szybko.
Wszedł za mną do środka i zamknął drzwi. Popatrzył na łóżko. Prześcieradło było wciąż jedną wielką kotłowaniną po ostatnim razie, kiedy tu spałam. Zaledwie kilka dni temu - tej samej nocy, kiedy zobaczyłam go na imprezie Nixów w mieście - ale miałam wrażenie, że minęły całe lata.
- Kiedy tu ostatni raz spałem?
Podeszłam do łóżka i pociągnęłam za skraj kołdry, a później wyprostowałam poduszki. - Szczerze mówiąc nie wiem, czy w ogóle tu spałeś. Przeprowadziliśmy się, tuż zanim ty... Zanim ja się poważnie rozchorowałam. Większość czasu byłeś przy mnie, drzwi obok. - A kto tu mieszkał?
Poczułam, że płoną mi policzki.
- Ja.
Opadł na łóżko, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Dziś wieczorem byłaś niesamowita. Tak zawsze jest? To znaczy, z nami? Może to zabrzmi dziwnie, ale cholernie mi się podobało.
Usiadłam na łóżku tuż przy nim i raz skinęłam głową, próbując się nie roześmiać.
- Jesteśmy zespołem. Nasze życie to jeden ciąg szaleństw, ale na swój sposób to lubimy. Przez chwilę milczał.
- Ciężko mi, ale nie potrafię sobie nawet wyobrazić, jak z tym jest tobie. Czuję... coś do ciebie, ale tak naprawdę tego nie rozumiem. A ty pamiętasz mnie takiego, jaki byłem.
Mrugając pospiesznie oczami, zatrzymałam łzy i wzięłam głęboki oddech.
- Nie jest mi łatwo.
Rzuciłam spojrzenie w prawo i zobaczyłam, że mnie obserwuje. W normalnych okolicznościach tego rodzaju obserwacja ze strony Kale'a wzbudziłaby w moim ciele mrowienie i oczekiwanie na coś więcej. Teraz miałam tylko wspomnienia. Odwrócił się szybko i westchnął.
- Twoi znajomi chyba nie są zadowoleni, że tu jestem.
Mama i Dax zmusili Kale'a do zamknięcia oczu, kiedy zbliżaliśmy się do domu. Zachowywali się tak, jakbyśmy się zbliżali do bazy Batmana, ale rozumiałam, że chcą zachować środki ostrożności. Trudno było ryzykować. Zbyt wiele niewinnych Szóstek zamieszkało w podziemnym schronie Daxa.