Rozdział 3.

5.8K 477 176
                                    

- Skoro wszyscy zrobili dobrą robotę, macie wolne do końca lekcji. - Howard uśmiechnął się pogodnie spoglądając na zegarek. - Draco, chodź na chwilę, proszę. - zwrócił się do chłopca.

- Tak panie profesorze? - podszedł ze stoickim spokojem.

- Harry coś długo nie wraca z tej łazienki.. chciałbym, żebyś poszedł sprawdzić czy coś mu się nie stało. - rzekł z troską w oczach. Dracon zaś był oburzony i wściekły pod maską obojętności.

- Ale profesorze, jestem pewien, że Złotemu Chłopcu nic nie jest.

- Nalegam, żebyś jednak poszedł. Widać, że go nie lubisz, ale mógłbyś to zrobić. - Howard skrzyżował ręce na piersi i spojrzał rozmówcy głęboko w oczy.

- Ugh, no dobrze, ale robię to, bo pan mnie o to poprosił, a nie dla tego gryfona idioty. - westchnął. Gdy rozbrzmiał dzwonek na przerwę, wszyscy wyszli jak najszybciej z klasy mrucząc pod nosem ‚do widzenia', ale niestety Draco był skazany na ratunek Potter'a. Prychną i skierował się w stronę męskiej toalety.

- Potter! - nikt się nie odezwał. Sprawdził wszystkie kabiny, które były otwarte; nie było go. Lekko zirytowany Ślizgon pobiegł do Pokoju Życzeń, aby mieć te poszukiwania jak najszybciej z głowy, jednak tam też go nie było. Gdzie ty do cholery się podziewasz, Potter?, pomyślał zdenerwowany. Nagle przyszło mu do głowy, że avadooki może być w łazience Jęczącej Marty. Już trochę zmęczony zwolnił tempo i dotarł do celu. Otworzył drzwi, wchodząc do pomieszczenia. Wydawało się dziwnie pusto i głucho jak na tą łazienkę, łazienkę Jęczącej Marty. Znów zajrzał do wszystkich kabin lecz ponownie go nie zastał.

- Ja pierdolę, Potter, gdzie ty się podziewasz?! - krzyknął licząc, że jest blisko. Podszedł do umywalek, w których kiedyś była Komnata Tajemnic. Oparł się o jedną z nich i zaczął myśleć, gdzie jeszcze może być ten idiota. Gdy tak rozmyślał, zauważył dwie nogi leżące na podłodze. Podszedł do ciała ostrożnie uzbrojony w różdżkę. Wziął głęboki oddech i przewrócił oczami ujrzawszy swojego wroga. Opuścił różdżkę.

- Potter? - nie odezwał się. - Potty! - wrzasnął lecz nie uzyskał odpowiedzi. - Eh, co za dureń. - uklęknął obok Gryfona i potrząsnął lekko za ramiona. Widział tylko jak klatka piersiowa równomiernie się unosi i opada. Przynajmniej żyje, pomyślał. Nagle w jego głowie zrodził się pewien pomysł. Uśmiechnął się złośliwie, nachylił się nad chłopakiem i z całych sił uderzył go w twarz. Harry natychmiast otworzył oczy oraz złapał się za bolący policzek. Zmarszczył brwi. Spojrzał w lewo i zobaczył szczerzącego się szyderczo blondyna.

- Dlaczego to zrobiłeś?

- Nie wiem, marzyłem o tym od dawna, a ty byłeś nie przytomny. - Odpowiedział puszczając oczko.

- Gdzie jesteśmy? Jak się nazywasz? - zapytał zdezorientowany brunet. Rozejrzał się wokoło jednak niczego nie rozpoznawał.

- Potty, oszczędź nam te beznadziejne chwile przebywania ze sobą i rusz dupę na lekcje. - Dracon podniósł się i schował różdżkę do kieszeni. Chłopak obok zrobił to samo.

- Ja nie żartuję. Naprawdę nie wiem jak masz na imię. Mógłbyś mi wytłumaczyć wszystko tylko spokojniej? - zapytał z lekkim uśmiechem.

- Ty tak na poważnie? - Harry skinął głową. - Ale tak serio?

- Bardzo poważnie. - Malfoy'a zamurowało. Nałożył maskę obojętności, by ukryć zaskoczenie. - Eh, Nazywam się Draco Malfoy. Jestem Ślizgonem, a od przeszło siedmiu lat jesteśmy wrogami. A teraz chodź do profesora Howard'a, bo zacznie myśleć, że ja też zaginąłem. - nie pytając o pozwolenie, Draco chwycił Harry'ego za przedramię i pociągnął w stronę wyjścia.

- W takim razie miło mi cię poznać Draconie, jestem Ha..

- Tak wiem jak się nazywasz. - przerwał zirytowany obrotem wydarzeń. Bał się, że posądzą go o zrobienia tego czegoś Potter'owi. Eh, dlaczego akurat ja musiałem go szukać, pomyślał głęboko wypuszczając powietrze. Przez krótką chwilę zapadła cisza, a srebrnooki puścił już rękę wroga.

- Dlaczego jesteśmy wrogami? - zapytał niewinnie.

- Na pierwszym roku odrzuciłeś moją przyjaźń, bo obrażałem Szlamę Granger i Wiewióra Weasley'a. Od tego momentu skaczemy sobie do gardeł przy najbliższej okazji.

- Czekaj, kim jest ta Szlama Granger i Wiewiór Weasley?

- Twoi przyjaciele, przemądrzała brunetka, i tępy rudzielec. - wyjaśnił szybko blondyn, ale nie usłyszał, żadnej odpowiedzi ze strony Harry'ego.
Zanim się obejrzeli, stali przed drzwiami do sali Eliksirów. Draco bez pukania wtargnął do środka pomieszczenia.

- Profesorze, przyprowadziłem przybłędę. - powiedział chłopak zmęczonym głosem.

- W samą porę, panie Malfoy. Już zacząłem się martwić, że ty też gdzieś zniknąłeś. - rzekł profesor sącząc kawę.

- Mamy poważny problem profesorze. - Draco opisał całą sytuację, która przytrafiła się jemu podczas poszukiwań, jak i po znalezieniu. - Przysięgam, że to nie jest moja sprawka.

Po usłyszeniu wszystkiego nauczyciela zamurowało. Miał szeroko otwarte oczy wpatrując się tępo w Harry'ego.

- W takim razie - pokręcił głową w celu ocknięcia się i kontynuował - dziękuje, że mi pomogłeś Draconie. Zaraz pójdę z nim do Skrzydła Szpitalnego.

- Zawsze służę pomocą, nawet jeśli chodzi o tego kogoś - sarknął wskazując na Pottera z obrzydzeniem i zniknął za drzwiami.

Potion of oblivion | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz