Rozdział 51.

1.1K 95 37
                                    

Blaise umierał ze zmartwienia. Hermiona od trzech dni nie dawała znaku życia, nie było jej w dormitorium, a wszyscy, których pytał nie mieli pojęcia gdzie może być. Ostatnią deską ratunku był... Snape. Tak więc Blaise stał przed drzwiami do jego komnat i stanowczo zapukał. Usłyszał jak profesor podchodzi do drzwi i je otwiera.

- Czego chcesz, Zabini? – przywitał go Severus.

- Wesołych świąt, profesorze. Pana też miło widzieć o tak wczesnej porze – odpowiedział z uśmiechem.

Mężczyzna przewrócił oczami i otworzył szerzej drzwi idąc w głąb pomieszczenia. Usiadł na swoim standardowym fotelu, a Ślizgon poszedł w jego ślady.

- W czym rzecz? – zapytał Snape.

- W tym, że nie mam bladego pojęcia gdzie podziewa się Hermiona Granger i mam przeczucie, że może pan wie – odpowiedział patrząc mu prosto w oczy.

- Skąd taki pomysł?

- Stąd, że trzy dni temu siedziała zamknięta w swoim dormitorium, zapewne z tonami książek, bynajmniej nie rozrywkowych, a jedna z sióstr Patil powiedziała mi, że wyszła w pośpiechu o późnej porze w kierunku lochów – powiedział jednym tchem. Zaczerpnął trochę powietrza i nie pozwolił, aby Mistrz Eliksirów się odezwał. – Nie próbuj kłamać, profesorku.

Severus zmrużył oczy. Kiedy te dzieciaki stały się takie sprytne?

- Ja i panna Granger pracujemy nad czymś ważnym i...

- Nad czym? – nie ustępował.

- Obawiam się, że nie mogę tego panu zdradzić, panie Zabini.

- Gówno prawda. Jeśli chodzi o Hermionę zawsze musi chodzić też o Harry'ego albo tego szczylowatego rudzielca, którego już zaliczyła do przeszłości. W takim razie chodzi o Harry'ego, co się sprowadza do Dracona. Wystąpił jakiś problem, mam rację? – spojrzał na niego wyzywająco, unosząc lewą brew.

Mierzyli się spojrzeniami przez długą chwilę, co tylko utwierdzało Blaise'a w przekonaniu, że się nie pomylił. Zauważył jak jego mięśnie szczęki napięły się, a oczy zmrużyły.

- Panna Granger jest u pana Malfoy'a – przyznał i zobaczył, że chłopak otworzył usta, aby coś powiedzieć. – Niestety nie mogę pozwolić, aby pan ich odwiedził – dodał szybko.

Blaise nie wytrzymał, podniósł się gwałtownie i oparł ręce na biurku, pochylając się lekko do przodu.

- Posłuchaj no, Severusie, moja cierpliwość i uprzejmość się skończyła, a biorąc pod uwagę to co wydarzyło się przez ostatni rok kiedy Draco miał załamanie nerwowe, nie muszę już zgrywać formalności, zwłaszcza, że nikt nie słyszy. Chcę wiedzieć co się dzieje w związku z moim przyjacielem i Harrym oraz moją dziewczyną. Dobrze wiesz, że jesteśmy dwójką z trzech osób, które wiedzą gdzie on mieszka, a... Zaraz... - urwał. – Oh, już rozumiem. Nie przyszedłeś do mnie ani do Pansy, bo uznałeś nas za niewłaściwe osoby, wliczając w to siebie, które by się tam pojawiły, dlatego wplątałeś w to Hermionę. Czyli musi chodzić o Harry'ego.

- Rzeczywiście, Blaise. Nie doceniłem twoich zdolności myślowych – chłopak prychnął. – Masz stu procentową rację, tyle, że i tak nie mógłbyś tam być. Potter odzyskał pamięć, zapominając przy tym o ostatnich czterech miesiącach i mógłby na ciebie źle zareagować. Panna Granger robi wszystko, aby odwrócić część tego procesu, zupełnie jak i ja, dlatego nie rozsądnie byłoby, gdybyś ją teraz rozproszył swoją obecnością. I wkurzył Pottera.

Potion of oblivion | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz