Rozdział 25.

2.6K 222 66
                                    

Draco tak jak mu wszyscy radzili, skierował się do dormitorium, aby odpocząć. Zamknął drzwi i zabezpieczył je zaklęciem blokującym. Zdecydowanie nie chciał, aby ktoś mu przeszkodził. Rzucił się na łóżko i przytulił do poduszki. Był wycieńczony, a drzemka w Skrzydle Szpitalnym nie była ani odrobinę kojąca. Wspomnienia z poprzedniego dnia znów pojawiły się w jego głowie. Dlaczego tak to przeżywam?, zapytał siebie w myślach. Spanikowałem, ale pomogłem najlepiej jak potrafiłem.
Potrząsnął głową, odganiając od siebie wszelakie myśli. Na próżno. Westchnął i ostatkami sił podszedł do szafy. Pogrzebał w eliksirach. W końcu znalazł to czego szukał. Eliksir Słodkiego Snu. Tak, to było to, czego mu na chwilę obecną trzeba. Odkorkował fiolkę i jak najszybciej upił łyk. Nie mógł spać przecież cały dzień i całą noc. Odłożył ją na miejsce. Położył się na łóżku i gdy zamknął oczy, niemalże natychmiast zasnął.

*****

Hermiona siedziała na lekcji Historii Magii, ale niespecjalnie słuchała. I tak wiedziała już wszystko o czym mówił profesor. Od wczoraj nie widziała Harry'ego nawet przez sekundę. Miała co do tego złe przeczucia. Ale eliksir musiał zadziałać. Wszystko zrobiła zgodnie z przepisem tylko trochę go podrasowała, aby nie przyniósł przesadnych efektów.

Rozbrzmiał dzwon, ogłaszający przerwę. Hermiona spakowała wszystko do torby i czym prędzej wyszła. Musiała się dowiedzieć co z Harry'm.

Po drugiej stronie korytarza dostrzegła Blaise'a oraz Pansy. Podbiegła do nich.

- Zabini! Wiesz gdzie jest Harry? - ugryzła się w język gdy chciała zawołać go po imieniu. W oczach Blaise'a dostrzegła dziwny błysk.

- Nawet jeśli, dlaczego miałbym ci mówić gdzie jest? - skrzyżował ręce na piersi.

Hermiona nie wiedziała co odpowiedzieć.

- A ty, Parkinson? - spojrzała na dziewczynę. Ta uniosła brew do góry.

- Nie wiem. A teraz zmiataj już stąd. Nie mam ochoty na ciebie patrzeć. - powiedziała z jadem w głosie.

Gryfonka zacisnęła szczęki, nabrała powietrza w płuca i odeszła. Zaklęła pod nosem.

*****

Harry już powoli wariował w Skrzydle Szpitalnym. Nie lubił tu być i chciał jak najszybciej wrócić do dormitorium. W porze poobiedniej przyszła do niego Pansy. Przekazała mu wszystkie notatki i pracę domową z dzisiejszych zajęć. Porozmawiali chwilę, ale Harry zaczął się irytować i w końcu zbył ją argumentem złego samopoczucia. Brakowało mu Dracona. Nie mógł uwierzyć, że blondyn został tutaj całą noc. Przyjemne ciepło rozlało się po jego wnętrzu. Sam już nie wiedział co o tym myśleć. Lubił Dracona, pomimo tego, że czasami zachowywał się jak dupek, ale ostatnie wydarzenia zmieniły punkt widzenia Harry'ego. Zakręciło mu się w głowie kiedy przypomniał sobie ciepły, miętowy oddech blondyna i zapach świeżej wody kolońskiej przed salą od Transmutacji. Kompletnie nie wiedział co miał z tym zrobić.

*****

Draco obudził się wypoczęty jak nigdy dotąd. Eliksir zdecydowanie był dobrym pomysłem. Otworzył oczy i zamrugał parę razy. Na swoim łóżku wyczuł jakiś ciężar. Odwrócił się i zastał Pansy, siedząca na skraju łóżka.

- Nareszcie się obudziłeś - powiedziała.

- Która godzina? - zapytał i usiadł po turecku.

- Siedemnasta. Przespałeś pół dnia. Potter tam odchodzi od zmysłów - zaśmiała się.

Draco zmarszczył brwi.

- Co to miało znaczyć?

- Proszę cię. Może i podszkolił swoje umiejętności aktorskie, ale wiesz, że nikt przede mną niczego nie ukryje - uśmiechnęła się. - Jest bardziej zirytowany niż chochlik kornwalijski. Kazał ci przekazać, żebyś przyszedł jak będziesz mieć czas.

Potion of oblivion | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz