Rozdział 19.

2.9K 240 120
                                    

Hermionie ranek i zajęcie minęły spokojnie. Jako pierwsza się obudziła, więc nie musiała rozmawiać ani z Lavender, ani z Parvati. W miarę szybko wyszykowała się i zeszła na śniadanie. Próbowała przysiąść się do Harry'ego, ale ten ją szybko zbył wiązanką wyzwisk. Jednak to i tak nie sprawiło, że straciła humor. Na zajęciach jak zwykle skupiała się na tym co mówią nauczyciele oraz pilnie notowała, ale podczas dwukrotnej lekcji ze Ślizgonami zauważyła, że Malfoy coraz lepiej dogaduje się z Harry'm. Postanowiła jednak na razie się tym nie przejmować.

W przerwie na lunch Gryfonka zamierzała pójść do dormitorium, aby poczytać. W drodze na wieżę usłyszała swoje imię.

- Hagrid! - uśmiechnęła się i rzuciła mu w ramiona. -Dlaczego cię nie było na początku roku?

- A długa historia. - delikatnie odsunął ją od siebie. - Cholibka, ale żeś wypiękniała. - Hermiona zarumieniła się odrobinę.

- Dziękuje.

- Hermiono droga, masz może ochotę wpaść do mnie z chłopakami na herbatkę? Dawno ich żem nie widział. - brązowooka posmutniała.

- Hagridzie, wiele się pozmieniało od początku roku. Chętnie ci wszystko opowiem. - pół-olbrzym zmarszczył brwi.

- Zatem chodźmy. - wielkie pulchne paluchy chwyciły jej drobną dłoń - zupełnie jak gdy miała jedenaście lat - po czym wyszli z zamku.

Kilka chwil później siedzieli przy okrągłym stole pijąc herbatę.

- Nic się tu nie zmieniło. – uśmiechnęła się. – To dlaczego Cię tak długo nie było? – zapytała i upiła łyk ziołowej herbaty.

- A wiesz, musiał żem pomóc centaurom, elfom i innym stworzeniom odbudować ich domy. Całe wakacje się zeszło i niedawno skończyliśmy. Akurat trafiłem na lunch i kiedy żem zobaczył tę twoją burzę loków, od razu poznałem, że to ty. Miałaś mi powiedzieć dlaczego chłopcy nie mogli przyjść. – Hermiona spuściła wzrok.

- Już się nie przyjaźnimy.

- Cholibka, czemu? – zapytał zmartwiony.

- Ron mnie zdradził z Lavender, więc z nim zerwałam. Co do Harry'ego to dłuższa historia.

- Spokojnie, mam czas. – posłał jej pokrzepiający uśmiech.

Tak więc brunetka streściła Hagridowi zdarzenia od początku roku związane z Harry'm i otrzymała od niego ogromnego przytulasa. Kiedy sprawdziła godzinę, przypomniała sobie, że ma jeszcze dzisiaj zajęcia. Podziękowała za herbatkę i na pożegnanie dostała małą torebkę z ziołami od Hagrida. Opuściła jego chatkę i wróciła do zamku.

*****

W trakcie lunchu Harry siedział jak najdalej od pozostałych Gryfonów. Od niedawna pozwolił sobie na ich obserwacje. Jego zdaniem są zbyt głośni i lekkomyślni. Jedynymi tematami są Quiddich i dziewczyny, czego w ogóle nie rozumie. Najgorsze jest to, że najpierw robią, później myślą, co jest irytujące. Wyrwał się z zamyśleń dopiero wtedy, gdy Hermiona się przysiadła. Nawet na nią nie spojrzał. Brunetka próbowała nawiązać z nim jakikolwiek kontakt, jednak bezskutecznie. Kiedy miał już jej dość wstał i wyszedł z Wielkiej Sali.
Zielonooki wziął beżowy, zdecydowanie za duży płaszcz z dormitorium i jak najszybciej wyszedł na zewnątrz. Pomimo mroźnego wiatru i chłodnej temperatury usiadł na ławce przed Jeziorem.
Gdy zrobiło się już ciemno, a wiatr przestał wiać, a zamiast tego temperatura znowu się obniżyła, Gryfon nadal był na dworze.

- Cześć Harry, dlaczego nie było cię na Zielarstwie? - przywitała się z wesołymi ognikami w oczach, Luna.

Chłopak ocknął się i zdał sobie sprawę z tego, że rzeczywiście opuścił popołudniowe zajęcia. Czerwone policzki od mrozu jeszcze bardziej nabrały koloru. Było mu zimno, ale nie oczekiwał za dużo od cienkiego płaszcza do kolan.

Potion of oblivion | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz