Rozdział 38.

2.5K 185 160
                                    

Następne dwa tygodnie minęły wszystkim bez większych przeszkód. Mogłoby się zdawać, że nauczyciele te trzy tygodnie przed przerwą świąteczną, zadawali więcej esejów i robili więcej testów, niż uczniowie by tego chcieli.

Relacja Dracona i Harry'ego kwitła w najlepsze, choć Draco upierał się, że nadal wszystko ma być zachowane w tajemnicy. Blondyn przestał być taki obcesowy i niemiły jednak nie mógł sobie odpuścić od czasu do czasu odpowiedniej dawki sarkazmu i arystokratycznej postawy. Ale taki już był i Harry'emu nie przeszkadzało to tak bardzo jak na początku. Najbardziej przeszkadzała mu ta jego ohydna maska obojętności, ale Merlinowi niech będą dzięki, zachował ją tylko i wyłącznie dla osób, których nie lubił. A było ich dość sporo.
W każdym razie podczas przerwy śniadaniowej, obaj stali na korytarzu i rozmawiali o tym jak Snape dał im popalić na teście z Obrony Przed Czarną Magią, mimo iż byli Ślizgonami i z reguły byli faworyzowani przez nauczyciela. Po chwili podeszła do nich lekko uśmiechnięta Hermiona.

- Um, cześć, Harry – odezwała się, nie dając mu szansy na odpowiedź. – Chciałabym z tobą zamienić dwa słowa. Na osobności.

Draco posłał Harry'emu spojrzenie pełne dezaprobaty, lecz nic nie powiedział.

- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać – fuknął Potter. – Nie mamy o czym rozmawiać – podkreślił.

Granger spojrzała na swoje buty, ale tylko przez pół sekundy.

- Proszę. Później dam ci spokój – w jej oczach lśniła nadzieja i determinacja.

Harry założył ręce na piersi i przelotnie zerknął na Dracona, którego twarz nie wyrażała żadnych emocji, a oczy były jak z lodu.

- Pięć minut – powiedział, po czym odszedł kawałek dalej, a za nim ruszyła Hermiona.

Po chwili jednak, dziewczyna wskazała głową na pustą klasę i nie czekając na bruneta, weszła do środka. Potter westchnął podenerwowany, ale poszedł za Gryfonką. Kiedy drzwi już się zamknęły, rzuciła zaklęcie wyciszające i nabrała powietrza w płuca.

- Posłuchaj, Harry – zaczęła i oparła się o najbliższą ławkę, naprzeciwko chłopaka. Ten zdawał się nie wykazywać żadnego zainteresowania i ze skrzyżowanymi rękami, wpatrywał się w nią nieprzeniknionym wzrokiem.

– Wiem, że sporo się wydarzyło przez te trzy miesiące i wiem też, że na początku tego roku ciężko ci było z twoją amnezją. Ja z... Ronem – z trudem wymówiła jego imię neutralnym głosem. – nie byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, ponieważ nie dawaliśmy ci w ogóle przestrzeni i byliśmy natarczywi, ale nie będę się teraz usprawiedliwiać, bo każde moje słowo zabrzmi jak wymówka – spojrzała mu w oczy pewnym wzrokiem. – Chodzi mi o to, że naprawdę za tobą tęsknię i jak tylko sobie przypomnę naszą siedmioletnią przyjaźń, serce mi się kraje, że to wszystko wyparowało w ciągu miesiąca. Zaprzyjaźniłeś się z Malfoy'emi choć nie wiem jakim cudem – uśmiechnęła się lekko. – To jestem w stanie zaakceptować jego towarzystwo, bylebyś dał mi drugą szansę. Proszę, Harry – ostatnie zdanie wypowiedziała odrobinę załamanym, błagającym głosem.

Ślizgon nadal znajdował się w takiej samej pozycji, w jakiej był zanim dziewczyna wygłosiła swój monolog. Jego oczy nadal enigmatycznie błyszczały, a twarz była całkowicie rozluźniona.
Cisza przez chwilę zawisła w powietrzu.

- Skąd niby mam wiedzieć, że nie zrobisz się
znowu nadopiekuńcza i nie będziesz skakać wkoło mnie jak bym był dzieckiem? – zapytał podejrzliwie.

Wydawało mu się, że intencje dziewczyny są prawdziwe i nie wiedział co zrobić w takiej sytuacji.

- Musisz mi uwierzyć na słowo, Harry. Przysięgam ci – odpowiedziała niczym nie urażona.

Potion of oblivion | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz