Rozdział 39.

2.1K 162 16
                                    

W końcu ból ustał, a Harry uchylił powieki. Sekundę później przymrużył je, gdy jasne światło wdarło się w jego pole widzenia. Kiedy zdecydował się ponownie otworzyć oczy, widział totalną ciemność. Rozejrzał się i okazało się, że pomieszczenie, w którym przebywał było puste. Niczego więcej nie było, oprócz przeszywającego zimna. Podniósł się powoli, po czym po omacku próbował znaleźć jakiekolwiek wyjście. Niestety nieważne ile by szukał, żadnego przejścia nie znalazł. Westchnął zrezygnowany, opierając się o pobliską ścianę.

- Harry Potter. Nareszcie mam okazję z tobą porozmawiać - Harry usłyszał męski głos, lecz nie mógł sobie przypomnieć do kogo należał. Słyszał go już kiedyś. Dlaczego nie mógł go sobie przypomnieć? - Zawiodłeś mnie, Potter. Jesteś strasznie upartym, rozwydrzonym bachorem, wiesz? Wszystko się skomplikowało i to wyłącznie z twojego powodu! Nie chcesz współpracować, to nie. Ale prędzej czy później dopadnę cię, a potem zabije. Na twoje nieszczęście będzie to bardzo powolna, bardzo bolesna śmierć. Do zobaczenia Chłopcze-Który-Przeżył.

Głos ucichł, odbijając się echem w jego czaszce. Był sparaliżowany szokiem. Nie mógł się ruszyć i zaczęło mu się kręcić w głowie. Przywarł plecami do ściany jeszcze bardziej, czekając, aż nieprzyjemne wirowanie ustąpi. Nic takiego się nie stało, dopóki nie zemdlał.

*****

Siedział na plastikowym krześle z zaciśniętym żołądkiem, przygryzając nerwowo wargę. Wystukiwał bliżej nieokreślony rytm butem i robił wszystko, żeby jego wzrok nie padał na ogromne drzwi tuż obok. Już dobrą godzinę temu stracił poczucie czasu. Wiedział jedynie, że na zewnątrz było ciemno, a światło księżyca wpadało przez najbliższe okno, rozświetlając skrawek mroku, który panował na korytarzu. Nagle jedno ze skrzydeł drzwi uchyliło się, a Draco wstał jak rażony piorunem. Ujrzał Severusa z jak zwykle obojętnym wyrazem twarzy, i aż wstrzymał powietrze. Spodziewał się najgorszego.

- Podejrzewałem, że nie wrócisz do dormitorium - powiedział beznamiętnie. Draco nie zareagował, chciał wiedzieć wszystko. - Potter śpi, tobie też bym radził się położyć.

Malfoy zmrużył oczy.

- Nie sądzę, żeby tylko spał, Severusie. Żądam wyjaśnień - rzekł chłodno.

Snape przez chwilę milczał, ale widział zdeterminowanie i pewność siebie u Dracona, więc westchnął, przecierając twarz dłonią.

- Nie wiem, Draco. Wszyscy nie mamy pojęcia co się z nim dzieje, a nie możemy pozwolić na to by trafił do Świętego Munga. Prorok Codzienny zacząłby wypisywać te swoje kłamliwe i bezmyślne artykuły - nabrał tchu. - Podczas próby ratowania go... podejrzewamy, że zapadł w śpiączkę - dokończył, odwracając wzrok.

Skóra Draco zdawałaby się przezroczysta, a oddech stał się nienaturalny. Co się z nim działo, do cholery? Nie tylko z Potterem, lecz również nim samym. Był wykończony i jedyne o czym marzył to chłodny prysznic oraz ciepła pościel, ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że dzisiejszej nocy nie zaśnie. Musiał go zobaczyć. Widział, że Snape mówi coś do niego, ale już niczego nie słuchał. Wyminął go, po czym szybko wszedł do pomieszczenia. Przyspieszonym krokiem podszedł do łóżka, w którym leżał nieprzytomny Potter. Usiadł tuż obok na niewygodnym plastikowym krześle, po czym przez resztę nocy nie ruszył się ani o milimetr.

*****

Kiedy nastał ranek Pomona wyszła zza zaplecza by zacząć dzisiejszą pracę. Zajęła się jakimś pierwszorocznym puchonem i dwoma krukonkami z szóstego roku. Ruszyła w kierunku łóżka Harry'ego, w połowie drogi, zatrzymując się gwałtownie.

- Panie Malfoy? - zapytała zdziwiona. Nie słyszała, żeby ktoś przyszedł tak wcześnie.

Draco oderwał wzrok od widoku za oknem i spojrzał na szkolną pielegniarkę. Wyprostował się, krzywiąc z bólu. Spędzenie całej nocy w tej samej pozycji na niewygodnym krześle robi swoje.

Potion of oblivion | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz