Następnego ranka, Draco obudził się niezwykle wypoczęty oraz odprężony. Czuł ciepło bijące od wtulonego w jego tors Harry'ego, co było tak przyjemne, że objął jego ramię, przyciągając go jeszcze bliżej. Z przymkniętymi powiekami przypomniał sobie wczorajszy wieczór. A później noc. Merlinie, w całym swoim życiu nie był bardziej szczęśliwy i teraz mógł przyznać to przed sobą.
Zupełnie nieświadomie, zatracony w swoich myślach, zaczął głaskać włosy Pottera naprzemian z bawieniem się jego kosmykami. Harry uśmiechnął się, podnosząc brodę na tyle, żeby spojrzeć Draconowi w oczy.- Dzień dobry - powiedział Harry, zaspanym głosem.
- Dzień dobry - odpowiedział Ślizgon, odwzajemniając uśmiech. Pochylił się nad brunetem, muskając delikatnie jego wargi. - Dobrze się spało? - zapytał.
- Jak nigdy - westchnął z zadowoleniem. - Która godzina?
Draco odchylił się lekko, by spojrzeć na zegar naścienny.
- Wpół do dziewiątej. Czas się zbierać, mój drogi.
Harry zrobił sceptyczną minę.
- Nie możemy tu zostać? Najlepiej cały dzień? - zapytał z nadzieją.
Draco roześmiał się.
- U mnie w dworze jest o niebo lepiej - wymruczał mu do ucha, przejeżdżając opuszkami palców po ramieniu Harry'ego, który ciasno oplatał jego klatkę piersiową. Niespodziewany dotyk wywołał przyjemne dreszcze u Pottera.
- Ugh, obyś miał rację - powiedział, powoli się podnosząc. Skrzywił się kiedy poczuł ból w dolnej partii ciała.
- Coś się stało? - zapytał Draco z troską w głosie.
- Nie, jestem trochę... obolały - odpowiedział Harry z lekkim rumieńcem, na co Malfoy wybuchł śmiechem. Potter zgromił go wzrokiem, ale nie potrafił powstrzymać lekkiego uśmiechu, wpełzającego zdradziecko na jego usta.
*****
Równo o jedenastej w przedpołudnie, wszyscy uczniowie, którzy mieli jechać do domów na święta, czekali przed bramą Hogwartu na wyczytanie swojego nazwiska, by móc opuścić teren szkoły. Harry i Draco pożegnali się przyjaźnie z Pansy, Hermioną, Blaise'em oraz Finnem, zapewniając, że wymienią parę sów.
Kiedy dyrektorka w końcu odczytała imiona chłopców, uśmiechnęli się do siebie, po czym przeszli przez bramę, czując wibracje opuszczenia bariery ochronnej. Przeszli kawałek, by po chwili Draco mógł złapać Harry'ego za ramię i przenieść ich wraz z uczuciem szarpnięcia w okolicy pępka.*****
Gdy obaj poczuli grunt pod nogami, Harry zachwiał się lekko, mając wrażenie, że zaraz zwróci zawartość żołądka. Draco podtrzymał go, czekając, aż skutki uboczne aportacji ustaną.
- Już w porządku? - zapytał.
- Tak. Myślę, że tak - odpowiedział słabo.
Odczekali jeszcze chwilkę, po czym ruszyli przed siebie. Zatrzymali się przed ogromną bramą, która otworzyła się przed nimi sama, wprawiając Harry'ego w zaskoczenie. Ślizgon rozejrzał się kiedy tylko weszli na ścieżkę z ozdobnych kamieni. Dookoła znajdowały się równo przycięte krzaczki w różnorodnych wzorach oraz niesamowicie ładne, kolorowe kwiaty rozesłane po całym ogrodzie.
- Piękne - powiedział z podziwem w głosie. Draco uśmiechnął się, prowadząc go coraz bliżej w stronę wejścia do willi.
Kiedy zbliżyli się do wrót (które znowu same się otworzyły) a oni wkroczyli do posiadłości, Harry zamarł z wrażenia. Hol pogrążony był w bieli oraz srebrze, a marmurowe schody po jego jednej i drugiej stronie robiły jeszcze większe wrażenie.
Nagle przed nimi pojawił się mały zielony stworek ubrany w bladoróżową sukienkę, którego Harry nigdy jeszcze nie widział. Albo przynajmniej nie przypominał sobie.
CZYTASZ
Potion of oblivion | Drarry
FanfictionSiódmy rok został przerwany przez wielki pojedynek z Tym, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Już po raz kolejny dobro zwyciężyło ze złem. Czarny Pan zniknął na dobre. W świecie mugoli oraz czarodziejów nareszcie zapanował spokój. Jednak zawsze musi...