Rozdział 32.

2.4K 219 128
                                    

Następnego dnia Draco obudził się wypoczęty jak nigdy dotąd. Eliksiry, które dostał wczoraj od pani Pomfrey zdziałały cuda. Przetarł oczy i usiadł, spuszczając nogi z łóżka. Przeciągnął się energicznie, po czym jego wzrok uciekł w stronę zegara na jego stoliku nocnym. Wytrzeszczył oczy, nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Natychmiast zerwał się na równe nogi i podbiegł do łóżka Harry'ego.

- Potter! Wstawaj, pokrako, zaspaliśmy! – wydarł się, ściągając kołdrę z chłopaka. – Snape nas zabije! Merlinie, zginiemy marnie.

Harry w tym czasie zgromił go wzrokiem za bezczelne obudzenie. Jeszcze nie rejestrował wszystkich słów blondyna, więc odwrócił się z próbą ponownego zaśnięcia.

- Nie dramatyzuj, Draco. Skoro jesteśmy już spóźnieni, jaki jest sens w ogóle iść?

Malfoy przerwał wyjmowanie ubrań z szafy i spojrzał na bruneta jak na wariata.

- Potter, ty naprawdę zapomniałeś jaki jest Snape. Jak nie przyjdziemy obedrze nas ze skóry, bo on nie przyjmuje głupich wymówek, a tak mamy szansę złagodzić nasz wyrok i w najgorszym wypadku odejmie nam parę punktów. A teraz jazda, Potter! Pośpiesz się! – powiedział, po czym zajął jako pierwszy łazienkę.

Harry w tym czasie przewrócił oczami i westchnął. W przeciwieństwie do Dracona, był wykończony nawet nie wiedział czym oraz lekko pulsowało mu w skroniach. Przekonał się już nie raz, że to zły znak, ale o wiele gorszym jest wściekły Malfoy, więc zignorował to i grzecznie poczekał na swoją kolej.

*****

- Przepraszamy za spóźnienie, profesorze! – wysypał Draco, który był zmęczony biegiem, w przeciwieństwie do Harry'ego, któremu się wcale nie śpieszyło i pojawił się obok niego dopiero po chwili.

- Malfoy, Potter, nie toleruję spóźnień. Zajmijcie miejsca, a na następne zajęcia oczekuję dwóch rolek pergaminu z esejem na temat wzajemnych stosunków wampirów i wilkołaków – odpowiedział chłodno Snape.

Draco łypnął na Harry'ego urażonym wzrokiem gdy zasiedli w ławce. Potter wyglądał jakby nic sobie z tego nie robił, choć blondyn nie był pewny czy aby na pewno to zauważył. Jakoś dziwnie ostatnio się zachowuje, pomyślał, spisując notatki z tablicy. Westchnął w środku sfrustrowany, że znowu zaczął o nim myśleć.

Harry w tym momencie miał wszystko gdzieś i nawet nie trudząc się o wyjęcie podręcznika z torby, siedział z założonymi rękami z zamglonym spojrzeniem utkwionym gdzieś za biurkiem nauczyciela. Śnił mu się okropny sen, w którym moment z Draco całującym Blaise'a, zapętlał się i nie chciał przestać. Na samo wspomnienie ciśnienie mu się podnosiło przez co nie mógł się na niczym innym skupić. Teraz kiedy już zrozumiał co czuje i czy w ogóle coś czuje do Draco musiało się okazać, że już kogoś ma.

- Potter, zacznij notować, bo Snape zauważy, że coś jest nie tak – szepnął Draco, trącając jego ramię.

Harry spojrzał na niego trochę ostrzej niż zamierzał i wyjął pergamin razem z piórem oraz kałamarzem. Malfoy tylko zmarszczył brwi, zastanawiając się o co może chodzić Ślizgonowi. Naprawdę, zachowywał się gorzej niż Pansy kiedy o coś się wkurzy.

*****

Gdy skończyły się wszystkie lekcje, uczniowie niezmiernie się ucieszyli. W końcu był piątek, co oznacza czas wolny przez pełne dwa dni. Draco powoli zaczął irytować nastrój Pottera, więc postanowił go wyciągnąć na dwór, tłumacząc, że świeże powietrze dobrze im zrobi.

Tak więc teraz spacerowali tuż obok Jeziora, otuleni ciepłymi ubraniami i szalikami, bo listopad robił się coraz zimniejszy. Między nimi była niezręczna cisza, a Draconowi wydawało się, że powietrze zgęstniało, uniemożliwiając mu głębsze oddychanie. W pewnym momencie nie wytrzymał i wyrwał Harry'ego z zadumy.

Potion of oblivion | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz