W domu Tomlinsonów spędziłem półtorej godziny. Dowiedziałem się wtedy, że Liam jest starszy od Louisa o dwa lata. Przy okazji poznałem wiek Louisa. Co do szatyna, ogólnie nie schodził długo na dół, a kiedy się pojawił, jego mina wskazywała na niezadowolenie z całego świata. Siedział na fotelu naprzeciw mnie i wciąż stukał coś w telefonie. Czułem się tam niekomfortowo.
O ile Liam był strasznie miły i rozmawiało się z nim bardzo dobrze,o tyle Louis był najzwyczajniej w świecie bucem.
-Pójdę już-mruknąłem, kiedy wypiłem herbatę.
-Louis cię odprowadzi.
-Co?- chłopak podniósł głowę, patrząc zirytowany na swojego brata.
-Dziękuję, poradzę sobie- mruknąłem ponownie i ruszyłem do przedsionka, gdzie były moje buty i bluza.Już miałem wychodzić, kiedy Louis zatrzymał się obok mnie. Spojrzałem na niego zdziwiony, ale on tylko ubrał swoje vansy i wyszedł z domu. Tylko że za drzwiami ktoś stał, a Lou wpadł prosto na niego.
-No ja wiedziałem, że na mnie lecisz, ale myślałem, że poczekasz aż będziemy sami, mały- usłyszałem rozbawiony i znajomy głos.
-Może i jestem niski, ale wciąż to za wysokie progi na twoje nogi, kochanie- prychnął Louis- co tu robisz, James?
Teraz dopiero dostrzegłem sylwetkę nauczyciela.
-Byliśmy umówieni..
-To już ta godzina? No nic,wchodź. Pogadasz z Liamem, ja tylko odprowadzę młodego i będę.
Mężczyzna spojrzał na mnie, a ja się zarumieniłem.
-Dobry wieczór, panie Franco- mruknąłem.
-Dobry wieczór.
Mężczyzna wszedł do środka, a ja poczułem się dziwnie. Ich rozmowa była.. specyficzna. Widziałem ich przed szkołą, gdy się całowali, teraz tu przyszedł.. Może oni...
-Ruszysz się?- usłyszałem. Spojrzałem na niego i przygryzając wargę podszedłem do niego. Powoli szliśmy w kierunku mojego domu. Zadrżałem z zimna. Czułem się dziwnie w tej całej sytuacji. Po co nauczyciel przyszedł do domu Louisa? I w ogóle bylina „ty", co było dziwne. Moje myśli cały czas wokół tego krążyły i irytowało mnie to. Czułem się delikatnie zazdrosny,mimo że nie miałem ku temu powodów.
Po chwili poczułem jak coś miękkiego ląduje mi na ramionach.
-Nie chcę twojej bluzy-mruknąłem.
-A ja nie chcę żebyś był trupem- warknął- więc się zamknij i po prostu ją załóż.
-Kim ty myślisz, że jesteś co?!- przystanąłem, patrząc na niego.
-Nie wiesz kim jestem. Nic o mnie nie wiesz- mruknął- Mam cię odprowadzić pod same drzwi, czy do mieszkania już trafisz?- spytał drwiąco, a ja dopiero teraz dostrzegłem, że jesteśmy pod moim domem. Warknąłem pod nosem i pobiegłem do siebie, nie zaszczycając go już żadnym spojrzeniem.
^^
Kiedy następnego dnia wszedłem do szkoły, czułem się inaczej. Wczorajszy wieczór w domu Louisa nie należał do moich ulubionych wersji spędzania czasu wolnego. Ponadto miałem wrażenie, że cała szkoła się na mnie gapi. Już dawno zapomniałem, jak to jest kiedy ktoś ma coś do mnie.
Od początku roku nikt mnie nie zaczepiał,nikt nie chciał zrobić na złość, nikt nie próbował upokorzyć. To była nowość. Mimo że nigdy nie należałem do tych nielubianych osób, to nie zaliczałem się też do szkolnej elity. Byłem zwykłym szarym człowiekiem, nie wyróżniającym się wśród szkolnej społeczności.
CZYTASZ
Kwiat Dzikiej Róży||Larry ff
Fanfiction„Przełknąłem ślinę, cofając się. Wystraszyłem się go. -Słusznie, skarbie- prychnął, zbliżając się do mnie. Robił to powoli,jakby polował. Kiedy poczułem za plecami biurko, spiąłem się.Dotknął rany na mojej szyi, a następnie zlizał krew z swoich palc...