5.

914 77 91
                                    

Jestem obolała, leci mi (po raz kolejny dzisiaj) krew z nosa, moja ręka nie chce ze mną współpracować, miałam dzisiaj znowu wypadek i chyba mam złamaną rękę, a na jutro muszę zrobić 6 zadań na historię. Czy ten dzień mógł być gorszy?:)

xXx

Następnego dnia w szkole, Louis przyszedł spóźniony. Ale coś się w nim nie zgadzało. Dopiero po chwili dostrzegłem dwa kolczyki w lewej brwi. Znowu się piercingował? Westchnąłem. Ale to nie to mi nie pasowało. Szedł do mnie wolnym krokiem z dłońmi w kieszeniach. I wtedy mnie olśniło. Miał na sobie biały T-shirt. Tak jakby wziął sobie do serca naszą rozmowę w jego pokoju.

-Hej- szepnąłem, kiedy usiadł. Skinął mi głową, nie patrząc na mnie. Poczułem, jak moje serce się ściska. Jego zachowanie bolało.

Na korytarzu stałem z Edem i Nickiem, który zachowywał się, jakby wszystko było w porządku. Przecież nie było. Louis stał niedaleko mnie i uśmiechał się do telefonu. Nagle podszedł do niego chłopak z równoległej klasy. Stałem wystarczająco blisko by usłyszeć ich rozmowę.

-Cześć, Louis- odezwał się nieśmiało chłopak. Szatyn podniósł głowę i spojrzał na niego z uśmiechem.

-Cześć, Henry- jego imię uderzyło we mnie. Tak bardzo podobne do mojego...

-Ja.. Chciałem ci podziękować za wczoraj- powiedział cicho. Ściągnąłem brwi- To była miła noc.

-Oh- wymsknęło mi się. AUĆ, KURWA. Louis spojrzał na mnie. W jego oczach była drwina.

-Zapomnij o tym, co ci zrobiłem. Miałeś dobry seks, ale więcej się nie spotkamy.

-Więcej się nie spotkamy-powtórzył jak zahipnotyzowany i odszedł. Ściągnąłem brwi i odwróciłem się do Eda, udając, że tego nie widziałem.

Ile on jeszcze skrywa tajemnic?

-Harry, za kogo się przebierasz w piątek?- spojrzałem na przyjaciela.

-Myślałem nad Draculą czy czymś takim. Jeszcze nie wiem- westchnąłem- a ty?

-Też nie wiem. Dogadamy się jakoś. Lecę na fizykę- skrzywił się.

-Po co brałeś ten przedmiot skoro tak go nie cierpisz?- zaśmiałem się.

-Nie zrozumiesz- mrugnął do mnie i odszedł. Westchnąłem, opierając się o ścianę. Nick spojrzał na mnie troskliwie.

-Nie rób tego, Nick. Jesteśmy przyjaciółmi i nic więcej.

-Wiem- mruknął. Spojrzałem na Louisa.

-Zaraz wrócę- westchnąłem podchodząc do szatyna- Przepraszam za wczoraj, Lou.

-Harry to naprawdę nie moja spra...

-Pójdziesz ze mną na tą pieprzoną imprezę w piątek czy nie?- warknąłem, przyciskając go do szafek. Przygryzł swój kolczyk i uśmiechnął się z wyższością.

-Może- powiedział powoli, a ja lekko nim szarpnąłem- Wyglądasz cholernie seksownie, kiedy się złościsz- spłonąłem rumieńcem i się odsunąłem.

^^

Dni do piątku mijały strasznie szybko. Louis tak naprawdę wciąż mi nie odpowiedział, a ja żyłem w cholernej niepewności. W środę i czwartek nie było go w szkole. Bałem się, że nie przyjdzie i dzisiaj. Zaczynaliśmy dwie godziny później, ponieważ nauczycielka nie mogła dzisiaj zrobić nam zastępstwa. Siedziałem w sali z matematyki i niespokojnie obserwowałem drzwi klasy, wyczekując, aż Louis przez nie wejdzie z tym swoim szarmanckim uśmiechem. Nie zrobił tego. Zagryzłem wargę. Nie chciałem do niego iść i pytać znowu o wieczór, bo czułem, że się narzucam. Ale nie chciałem też siedzieć jak idiota i na niego czekać albo nie czekać i go zawieść. To była cholernie głupia sytuacja.

Kwiat Dzikiej Róży||Larry ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz