21.

675 54 88
                                    


Jak zrobicie ładny spamik, to informacja pod rozdziałem was bardzo zaciekawi ;)

xXxXx

Harry.

-Powiedz mu- usłyszałem. Ściągnąłem brwi, sięgając po koszulę Louisa. Wciągnąłem ją na siebie, nie zapinając i wyszedłem z jego sypialni. Za dwadzieścia minut zaczynaliśmy lekcje. Ostatni dzień przed świętami. Piątek. Potem sobota, weekend, dwutygodniowa przerwa świąteczna i słodkie lenistwo.

Oraz oczywiście seks.

Powiesiłem Louisowi jemiołę nad łóżkiem, i choć była ona symbolem pocałunku, to do przymuszenia go do seksu też się nadawała.

-A ty powiesz Zaynowi?- cisza. Ruszyłem w kierunku głosów, starając się jednak być cicho i blokować swój umysł przed ukochanym.

Wrócili dwa dni temu, nie mówiąc zbyt wiele. Wciąż nie wiedziałem kim była kobieta i dwójka towarzyszących jej mężczyzn. Ale miałem nadzieję, że w końcu się dowiem.

Od kiedy pokłóciłem się z Lou, nasze relacje stały się chłodniejsze. On teraz dużo bardziej uważał i stał się ostrożniejszy. Nie chciał mnie namiętnie pocałować, o seksie nawet nie wspominając. Zaczął mnie traktować, jakbym był z porcelany. Niby dalej byliśmy razem, ale atmosfera pomiędzy nami była chłodniejsza niż we wrześniu.

-Kiedyś powiem.

-Ja też kiedyś powiem- warknął mój chłopak. Wszedłem do kuchni- Cześć- mruknął cicho. Liam zmierzył mnie tylko spojrzeniem, nic jednak nie mówiąc. Nie odzywał się do mnie w ogóle ostatnio. Wciąż był na mnie zły, i zdaje się, szybko mu miało nie przejść. Malik też niechętnie ze mną rozmawiał. James, to w ogóle stał się chamski do mnie, a Ed unikał kontaktu. Nawet moja siostra się na mnie obraziła!

Co najlepsze, cieszyłem się na powrót rodziców... A widziałem ich ostatni raz w niedzielę.

-Lou, idziemy? Już późno- zacząłem, dosyć niepewnie.

-Tak- mruknął ponownie. Minął mnie w drzwiach, nawet nie dotykając. Zmarkotniałem. Tęskniłem za nim. Niby był, ale wcale go nie było. Brakowało mi dotyku jego dłoni na swojej.

-Liam?- szepnąłem. Brunet spojrzał na mnie, ale to spojrzenie było tak zimne, że zadrżałem, a ochota na zadanie pytania minęła. Chłopak, widząc moją reakcję, westchnął cicho.

-Jestem taki, bo wkurwia mnie, jak ciągle go ranisz- powiedział powoli- Gdyby nie to, to cholera, byłbyś świetnym szwagrem- zaśmiał się ponuro- Ale nie jesteś. Louis bierze cię teraz na dystans i widzę jak cierpisz. Ale daj mu czas.

Skinąłem głową.

-Dziękuję.

-Harry, mam jeszcze długo czekać?- spiąłem się i wyszedłem z kuchni. W przedsionku stał Louis, Niall i..

-Nick?

-Musi iść do szkoły, bo ludzie zaczynają podejrzewać porwanie- westchnął Tomlinson- nie chcę, żeby ktoś się zorientował, że mam z tym coś wspólnego. W szkole udajecie, że wszystko jest w porządku. Ale ostrzegam- spojrzał na Grimshawa- zrób coś więcej, niż ci mówiłem, a nie zawaham się przed wyrwaniem ci serca przy całej szkole.

Nick skinął głową, patrząc na mnie przez ułamek sekundy. Ściągnąłem brwi.

-Nie chcę powtórki- mruknął, odsuwając się nieznacznie od Horana, który się tylko zaśmiał.

-A ty uważaj- Lou ściągnął brwi- pamiętaj, że Anderson...

-Tak wiem. Jak coś, będę się z wami kontaktować.

Kwiat Dzikiej Róży||Larry ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz