Meldujemy się!
Louis spojrzał na mnie, kiedy wsiadałem do jego samochodu. Byłem co prawda trochę nieobecny, jednak nie dawałem tego po sobie poznać. Wydarzenia minionego weekendu boleśnie mnie przytłoczyły. Spotykałem się z Louisem. Nick zmieniał się w wilka. Niall prawdopodobnie był łowcą. Gorzej być nie mogło. A nie, jednak mogło. Louis zabił Jasona, prawie wyssał ze mnie krew i pomagał Nickowi przejść przemianę.
-Harry, jeśli masz jakieś wątpliwości..-zaczął Louis, ściągając moją uwagę. Westchnąłem, zapominając znowu, że Lou może czytać mi w myślach.
-Nie, Lou.
-Przecież słyszę- mruknął.
-Po prostu to wszystko stało się tak nagle i jeszcze nie zdążyłem się przyzwyczaić. Jestem pewien, że chcę z tobą być, Lou- chłopak skinął, parkując pod szkołą. Ludzie mijali jego samochód, stawali pod murami szkoły, ciekawi, z kim tym razem przyjechał. W mojej głowie nagle pojawił się obraz imprezy w jego domu. Ściągnąłem brwi, odganiając tą myśl. Louis wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi.
-Jeśli cokolwiek będzie ci zaprzątać głowę, powiedz mi, zgoda?- szepnął, pomagając mi wysiąść z samochodu. Pogłaskał wierzchem dłoni mój policzek- Zależy mi na tobie dzieciaku.
-Tak?-uśmiechnąłem się przebiegle, widząc Lucasa i parę innych ludzi, gapiących się na mojego Lou.
-Tak- uniósł brew.
-To pokaż mi jak bardzo- szepnąłem, kokieteryjnie go zaczepiając. Szatyn zaśmiał się lekko, a po chwili zatrzasnął drzwi swojego auta i gwałtownie wpił się w moje usta. Słyszałem oburzone jęki, kiedy oplatałem go nogami w pasie. Uśmiechnąłem się przez pocałunek, a kiedy posadził mnie na masce swojego drogiego samochodu i stanął pomiędzy moimi nogami, całując moją szyję, byłem najszczęśliwszą osobą na świecie. Poczułem mrowienie tuż pod żuchwą, więc wiedziałem, że Lou zostawił po sobie ślad- Szkoda, że ja ciebie nie mogę oznaczyć- mruknąłem, kiedy się odsunął.
-Ale możesz próbować- zaśmiał się. Przewróciłem oczami. Louis splótł nasze palce i ruszyliśmy do szkoły.
Stałem pod szafkami, bawiąc się telefonem, kiedy ktoś do mnie podszedł. Horan. Spiąłem się, nie dlatego, że mógłby mi coś zrobić, tylko dlatego, że wiedział, jak coś zrobić Lou.
-Możemy porozmawiać?- spytał cicho. Ściągnąłem brwi.
-Horan, ja nie..
-Chodzi o tego twojego wampira- mruknął- Chodź. Proszę.
Przełknąłem gulę w gardle i ruszyłem za blondynem. Szedł w kierunku starego korytarza, który od lat był w tej szkole zamknięty. Horan złapał jakiś pręt i wybił szkło w drzwiach, przechodząc przez powstałą dziurę. Wziąłem głębszy wdech i zrobiłem to samo. Znaleźliśmy się na schodach, a chwilę później w piwnicy. Nigdy tu nie byłem. Do tego liceum przyszedłem już gdy to przejście było zamknięte.
-Niall..-zacząłem nieco wystraszony. Nie widziałem go nigdzie, wokół było ciemno. Dopiero, kiedy poświecił latarką, zobaczyłem kontur jego postaci.
-Nie bój się Styles, nic ci nie zrobię- mruknął blondyn- W razie czego, jestem pewien, że twój wampirek przyjdzie.
-Tego chcesz, prawda? To pułapka?- zaśmiał się.
-Naoglądałeś się za dużo filmów, dzieciaku- spiąłem się. Lou tak do mnie mówił- Nie. Chcę po prostu z tobą porozmawiać.
-O?
CZYTASZ
Kwiat Dzikiej Róży||Larry ff
Fanfiction„Przełknąłem ślinę, cofając się. Wystraszyłem się go. -Słusznie, skarbie- prychnął, zbliżając się do mnie. Robił to powoli,jakby polował. Kiedy poczułem za plecami biurko, spiąłem się.Dotknął rany na mojej szyi, a następnie zlizał krew z swoich palc...