💧3💧

213 30 0
                                    

Harry

Cholera. Cholera. Cholera.

Pieprzone sadzonki i pieprzona woda.

- Harry? Wszystko dobrze? - Usłyszałem głos Louisa dobierając zza drzwi, na co uniósłem ogon,  by nie było go widać przez szparę w drzwiach na dole. - Odezwij się... - Powiedział o wiele ciszej chwytając za klamkę.

-Nie wchodź! - Krzyknąłem. - Znaczy... Źle się poczułem... Ale już okej,  wracaj na lekcje. - Powiedziałem spokojnie.

Louis jest troskliwy,  ale błagam.
Niech sobie już pójdzie.

- Poczekam.

-  Louis... Mówię poważnie. - Westchnąłem. - Zaraz przyjdę,  przekaż nauczycielce.

- Nie wydaje mi się,  że źle się czujesz... Pogadamy później?

-Jasne,  ale idź już. - Mruknąłem,  a kiedy usłyszałem kroki,  odetchnąłem z ulgą i odpuściłem ogon  wolno na podłogę.

Od razu wziąłem papier toaletowy i zacząłem wycierać nim swój ogon.
Żeby przemienić się z powrotem,  muszę być na sto procent suchy.  Tak samo jak jedna, malutka kropelka może sprawić,  że się przemienie.

***

- Um,  przepraszam. - Wszedłem do sali ze spuszczoną głową. - Źle się poczułem i...

- Spokojnie,  Harry. - Uśmiechnęła się nauczycielka. - Louis już mi wszystko wytłumaczył,  usiądź. - Dodała,  na co od razu wypełniłem jej polecenie i zająłem swoje miejsce obok szatyna i blondyna.

Po nie krótkiej chwili,  kiedy Pani z biologi opowiadała nam o każdej z roślinek,  które przesadzaliśmy, poczułem szturchnięcie.

- Co jest? - Szepnąłem i spojrzałem na szatyna.

- Dlaczego uciekłeś? Nie poczułeś się źle,  prawda?

-Poczułem się źle... Tak już mam... Jak jest mi nie dobrze, to tak nagle... - Powiedziałem Cicho.

- Oh,  okej... Nie chcesz,  nie mów. - Odwrócił wzrok.

Uparty.

- Ugh,  no dobra... Boję się wody. - Wyszeptałem.

-Co? - Zaśmiał się cicho i spojrzał na mnie. - Na prawdę?

-Tak... - Przewróciłem oczami. -  Wystarczy kilka kroplek i od razu mi słabo... Musiałem wyjść... I w ogóle...

- Już rozumiem... Przepraszam... - Szepnął.

Chciałbym mu powiedzieć.
Choć znam go od kilku minut.

- Co tam szepczecie? - Do rozmowy włączył się blondyn,  nachylając się bliżej nas. -  Co wy na to,  by skoczyć po lekcjach na pizze?

-Jestem za. - Uśmiechnął się Louis. -  Uśmiechnął się i od razu spojrzał na mnie. - Harry? Idziesz z nami?

-Um.... Mogę iść. Tylko na chwilę skoczę jeszcze do domu... Spotkamy się pod szkołą? Nie wiem,  gdzie tu jest pizzeria...

-Jasne. - Zaklaskał blondyn.

Chyba bardzo lubi pizze.

***

Wszystkie lekcje minęły już całkiem w porządku,  na każdej lekcji siedziałem z uroczym i troskliwym szatynem,  przez co czasem blondyn zabijał mnie za to wzrokiem.

- Wychodzisz gdzieś? - Spytała moja mama,  kiedy zauważyła,  że stoję już dłuższą chwilę przed lustrem w przedpokoju,  poprawiając włosy, by wyglądały perfekcyjnie.

Może i to nie była jakaś tam randka.

Ale będzie tam Louis,  muszę jakoś wyglądać,  a nie jak jakiś menel.

- Tak,  idę z Louisem na pizze. - Uśmiechnąłem się szeroko. - I z Niallem. -  dodałem po chwili zastanowienia, na co mama uśmiechnęła się delikatnie.

-Ale proszę... Uważaj...

-Wiem... Będę uważał.

-Jak było w szkole?

- O kurcze,  już 16,  muszę iść! Pa mamo! - Zaśmiałem się cicho i pospiesznie opuściłem dom,  kierując się w stronę szkoły,  która była na szczęście bardzo blisko mojego domu.



💧💧💧
Miłego dnia!

just add water; larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz