Harry
Cholera. Cholera. Cholera.
Pieprzone sadzonki i pieprzona woda.
- Harry? Wszystko dobrze? - Usłyszałem głos Louisa dobierając zza drzwi, na co uniósłem ogon, by nie było go widać przez szparę w drzwiach na dole. - Odezwij się... - Powiedział o wiele ciszej chwytając za klamkę.
-Nie wchodź! - Krzyknąłem. - Znaczy... Źle się poczułem... Ale już okej, wracaj na lekcje. - Powiedziałem spokojnie.
Louis jest troskliwy, ale błagam.
Niech sobie już pójdzie.- Poczekam.
- Louis... Mówię poważnie. - Westchnąłem. - Zaraz przyjdę, przekaż nauczycielce.
- Nie wydaje mi się, że źle się czujesz... Pogadamy później?
-Jasne, ale idź już. - Mruknąłem, a kiedy usłyszałem kroki, odetchnąłem z ulgą i odpuściłem ogon wolno na podłogę.
Od razu wziąłem papier toaletowy i zacząłem wycierać nim swój ogon.
Żeby przemienić się z powrotem, muszę być na sto procent suchy. Tak samo jak jedna, malutka kropelka może sprawić, że się przemienie.***
- Um, przepraszam. - Wszedłem do sali ze spuszczoną głową. - Źle się poczułem i...
- Spokojnie, Harry. - Uśmiechnęła się nauczycielka. - Louis już mi wszystko wytłumaczył, usiądź. - Dodała, na co od razu wypełniłem jej polecenie i zająłem swoje miejsce obok szatyna i blondyna.
Po nie krótkiej chwili, kiedy Pani z biologi opowiadała nam o każdej z roślinek, które przesadzaliśmy, poczułem szturchnięcie.
- Co jest? - Szepnąłem i spojrzałem na szatyna.
- Dlaczego uciekłeś? Nie poczułeś się źle, prawda?
-Poczułem się źle... Tak już mam... Jak jest mi nie dobrze, to tak nagle... - Powiedziałem Cicho.
- Oh, okej... Nie chcesz, nie mów. - Odwrócił wzrok.
Uparty.
- Ugh, no dobra... Boję się wody. - Wyszeptałem.
-Co? - Zaśmiał się cicho i spojrzał na mnie. - Na prawdę?
-Tak... - Przewróciłem oczami. - Wystarczy kilka kroplek i od razu mi słabo... Musiałem wyjść... I w ogóle...
- Już rozumiem... Przepraszam... - Szepnął.
Chciałbym mu powiedzieć.
Choć znam go od kilku minut.- Co tam szepczecie? - Do rozmowy włączył się blondyn, nachylając się bliżej nas. - Co wy na to, by skoczyć po lekcjach na pizze?
-Jestem za. - Uśmiechnął się Louis. - Uśmiechnął się i od razu spojrzał na mnie. - Harry? Idziesz z nami?
-Um.... Mogę iść. Tylko na chwilę skoczę jeszcze do domu... Spotkamy się pod szkołą? Nie wiem, gdzie tu jest pizzeria...
-Jasne. - Zaklaskał blondyn.
Chyba bardzo lubi pizze.
***
Wszystkie lekcje minęły już całkiem w porządku, na każdej lekcji siedziałem z uroczym i troskliwym szatynem, przez co czasem blondyn zabijał mnie za to wzrokiem.
- Wychodzisz gdzieś? - Spytała moja mama, kiedy zauważyła, że stoję już dłuższą chwilę przed lustrem w przedpokoju, poprawiając włosy, by wyglądały perfekcyjnie.
Może i to nie była jakaś tam randka.
Ale będzie tam Louis, muszę jakoś wyglądać, a nie jak jakiś menel.
- Tak, idę z Louisem na pizze. - Uśmiechnąłem się szeroko. - I z Niallem. - dodałem po chwili zastanowienia, na co mama uśmiechnęła się delikatnie.
-Ale proszę... Uważaj...
-Wiem... Będę uważał.
-Jak było w szkole?
- O kurcze, już 16, muszę iść! Pa mamo! - Zaśmiałem się cicho i pospiesznie opuściłem dom, kierując się w stronę szkoły, która była na szczęście bardzo blisko mojego domu.
💧💧💧
Miłego dnia!
CZYTASZ
just add water; larry
Фанфик. : Wystarczy tylko kropla : . Harry Styles to na pozór zwykły nastolatek, który dopiero co się wprowadził i zaczyna uczęszczać do nowej szkoły. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że nie wyróżnia się niczym. Ale to tylko pozory. Bo gdy tyl...