Louis
Powoli otworzyłem oczy czując na sobie nieznany mi dotyk i słysząc ciepły głos tuż na moim uchem.
Ja znam ten głos.
Uśmiechnąłem się szeroko widząc Harry'ego klęczącego nad moim łóżkiem i odgarniającego moje włosy.
To jakiś sen?
- Dzień dobry.- Odpowiedziałem wycierając zaspane oczy, ale gdy tylko brunet zauważył, że nie śpię cały czerwony gwałtownie odsunął rękę.
- J-Ja...- Przerwał chcąc widocznie coś powiedzieć.- Przyszedłem po Ciebie do szkoły.- Uśmiechnął się delikatnie.
- Myślałem, że to ja po Ciebie przychodzę.- Zachichotałem i podniosłem się z łóżka by usiąść na jego krańcu.
- Jak widzisz, jednak nie.- Zaśmiał się, a ja słysząc jego śmiech delikatnie się rozczuliłem.
- Jak rany?- Spytałem niemal od razu.
- Bardzo dobrze, już nie bolą.- Szepnął.- To twoja zasługa.
- Tylko je opatrzyłem.- Wzruszyłem ramionami.
- Ale to było koch...Miłe.- Szepnął.- Uratowałeś mnie i nawet nie wiem jak mam Ci dziękować...
- Harry.- Spojrzałem mu w oczy, a on wydawał się tym lekko speszony. Czyżby znowu się zawstydził?- Ty też byś tak zrobił na moim miejscu...Poza tym nie pozwoliłbym by Cię skrzywdzili.- Wyszeptałem, a chłopak szerzej otworzył oczy.
- Ugh...Nie wiem co powiedzieć.
- Nic nie musisz mówić.- Uśmiechnąłem się.- Dziękuje, że przyszedłeś.
- Nie musisz dziękować.- Oddał uśmiech i rozejrzał się po moim pokoju. Cholera mogłem posprzątać. - Potrzebujesz czegoś?- Dodał.
- Ja...Ugh..Możesz podać mi bokserki z dolnej szafki?- Szepnąłem speszony dopiero po chwili przypominając sobie, że spałem nago. Cholera. Cholera. Cholera. - Byłbym wdzięczny.
- Ja...Jasne.- Rzucił, a ja w duchu dziękowałem, że prawdopodobnie się nie zorientował.
Brunet powoli ruszył do szafki i schylił się zaczynając szukać jakiś bokserek, za to ja nie wiedząc czemu spojrzałem prosto na jego tyłek, który wypinał się w moją stronę.
Chwila.
Dlaczego ja patrzę na tyłek swojego przyjaciela?Skarciłem się w myślach i cały czerwony odwróciłem wzrok.
- Znalazłem.- Uśmiechnął się i rzucił w moją stronę czarne bokserki, a ja szybko założyłem je pod kołdrą.
- Dziękuje.- Szepnąłem starając się opanować rumieńce.
Louis.
Jesteś mężczyzną.
A mężczyźni się nie rumienią do cholery.- To ja może zaczekam na dole, a ty się ubierz.- Mruknął zielonooki i po chwili wyszedł, a ja wziąłem głęboki oddech i biorąc swoje ciuchy ruszyłem do łazienki.
***
- Jesteś pewny, że po wczoraj chcesz tam iść?- Spytałem gdy razem z loczkiem powoli zbliżaliśmy się do szkoły. Może i pytałem go o to już któryś raz, ale jednak wolałem się upewnić.
- Louis...Powtarzam Ci już kolejny raz, że tak.- Mruknął wywracając oczami na co cicho się zaśmiałem.
- Ale jakby Cię...- Chciałem dokończyć, ale brunet mi przerwał.
- Tak tak...Mam od razu biegnąć do Ciebie.- Fuknął.- Matkujesz gorzej niż Niall.- Zachichotał, a ja skarciłem go wzrokiem.
- Nie prawda.- Prychnąłem.
- Yhym.- Prychnął chichocząc pod nosem.
- Martwię się i tyle.
- Wiem mamusiu.- Zachichotał i teraz ja wywróciłem oczami.
- Jesteście!- Pisnął blondyn i pobiegł w naszą stronę.- No proszę, Louis Tomlinson przyszedł punktualnie.- Zaśmiał się, a ja już z samego rana miałem ochotę walnąć mu w ten łeb. Wiedziałem, że uwielbia mnie irytować. W końcu jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele tak robią.
Ale czy Harry jest moim przyjacielem?
- Dzisiaj Harry mnie obudził.- Uśmiechnąłem się.
- Oho, no nieźle.- Rzucił blondyn i dyskretnie puścił oczko do zielonookiego na co ten zrobił się cały czerwony.
Czy ja o czymś nie wiem?
- Jaką mamy teraz lekcje?- Szepnął brunet szybko zmieniając temat.
- Basen, więc lepiej jak pójdziecie się już przebrać.- Rzucił blondyn, a ja spojrzałem na bruneta, który na jego odpowiedź szeroko otworzył oczy.
Mam złe przeczucia.
CZYTASZ
just add water; larry
Fanfiction. : Wystarczy tylko kropla : . Harry Styles to na pozór zwykły nastolatek, który dopiero co się wprowadził i zaczyna uczęszczać do nowej szkoły. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że nie wyróżnia się niczym. Ale to tylko pozory. Bo gdy tyl...