💧15💧

159 20 1
                                    

Harry

- Nie wiedziałem, że umiesz się bić... - Szepnąłem delikatnie masując obolałe ramię.

- Nie biłem się, tylko broniłem. Nie umiem się bić . - Szepnął i spojrzał na mnie. - Nic Ci nie jest?

- Louis... Krwawisz... - Wyszeptał, kiedy dopiero mu się przyjrzałem ignorując jego pytanie i z lekkim trudem wstałem z podłogi, wziąłem kawałek papieru toaletowego i stanąłem przed nim, delikatnie wycierając krew z jego twarzy. - Nie potrzebnie to zrobiłeś...

- Nie potrzebnie tu przyszedłeś... - Szepnął. - Czemu w ogóle poszedłeś tak nagle?

Bo jasno i wyraźnie przekazałeś mi że nic z tego nie ma i nigdy nie będzie. Friendzone.

-Ja... - Zacząłem. - Chciało mi się siku. - Wzruszył ramionami.

- Tak nagle..? Ale okej. - Westchnął i wstał z podłogi, a ja wyrzuciłem brudną z krwi chusteczkę. - Coś Ci zrobili zanim przyszedłem? - Spytał szatyn przemywając twarz wodą.

- Nie... Trochę mnie szarpali, ale nic poza tym.

- Ściągnij koszulkę. - Powiedział cicho.

- C-Co? - Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego zdziwiony.

- Chce się upewnić, że nic Ci nie jest.

- Mówię, że nic mi nie jest, to znaczy, że nic mi nie jest...

-Harry.- Szepnął i wytarł swoje ręce, po czym podszedł do mnie bliżej. - Odwróć się.

-Ale po co... - Przeciągnąłem i powoli odwróciłem się tyłem do chłopaka, a po moich plecach przeszedł przyjemny dreszcz, kiedy poczułem jak Louis przejeżdża swoimi opuszkami palców po mojej nagiej skórze, powijając moją koszulkę aż do ramion.

- Mówiłeś, że tylko Cię szarpali za ramiona... Masz czerwone ślady na plecach, Harry... - Szepnął delikatnie przejeżdżając dłonią po jednych z ran.

Nie były świeże.
Miałem jakby mały wypadek, jak pływałem, jeszcze jak mieszkałem w tamtym mieszkaniu.

Ale co niby mam mu powiedzieć?

To nie Zayn i Liam, tylko na wycieczce w głębinach, wplątałem się w jakiej glony z kolcami i próbowałem się uwolnić poprzez szarpanie i dlatego moje plecy są jakie są?

- Ja... - Wlepiłem wzrok w swoje trampki próbując w głowie ułożyć jakieś zdanie na wymówkę.

- Zajebie goni. - Warknął. - Odprowadzę Cię do domu, Harry. - Szepnął i naciągnął z powrotem moją koszulkę.

- To nic, Louis... Mogę iść na lekcje.

- Widziałeś swoje plecy?

Widziałem.

- Nie... - Szepnąłem.

- Odprowadzę Cię.

💦

Mendes_is_my_husband

just add water; larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz