💧10💧

155 23 0
                                    

Louis

- Dlaczego nie możesz mi powiedzieć?- Zatrzymałem się i spojrzałem w stronę loczka.

- To...Ja nie mogę Louis.- Zielonooki spuścił głowę unikając mojego wzroku.

- Nie ufasz mi, prawda?

- Ufam.- Szepnął nerwowo bawiąc się palcami.

Po chwili wziąłem głęboki oddech i usiadłem obok niego. Nie powiem, byłem ciekawy jaką tajemnice skrywa chłopak, ale z drugiej strony wiedziałem, że gdyby mógł pewnie by mi powiedział. Chyba, że mi nie ufa.

- Ugh...Skoro na prawdę nie możesz mi tego powiedzieć.- Nie pewnie spojrzałem w jego oczy.- Nie będę Cię do tego zmuszać.- Szepnąłem.

- Nawet nie wiesz jak Ci dziękuje.- Zielonooki uśmiechnął się delikatnie spoglądając na mnie.- To dla mnie bardzo trudne i gdybym mógł...

- Dobra dobra.- Przerwałem.- Nie musisz mi się już tłumaczyć.- Mruknąłem.- Ale...Jutro mogę po Ciebie przyjść, prawda?

- Jeśli nie będzie padać to tak.- Harry smętnie spojrzał za okno gdzie nadal panowała ulewa.

- Wtedy zawinę Cię w worek i zaniosę do szkoły.- Zachichotałem.

- Nie zrobisz tego.- Zaśmiał się poprawiając swoje loki.

- Jesteś pewny?- Uśmiechnąłem się figlarnie.

- Dobra dość, bo zaczynam się Ciebie bać.- Prychnął po chwili chichocząc pod nosem.

- Ja na twoim miejscu też bym się bał.- Fuknąłem i uśmiechnąłem się dumnie.

- Prędzej wyjdę na ten deszcz, niż przestraszę się chłopaka niższego ode mnie o głowę.-Zaśmiał się, a ja zmierzyłem go wzrokiem.

- Czy ty uważasz, że jestem niski?

- Nieeee...- Przeciągnął.- No może tak tyci tyci troszeczkę.- Zachichotał, a ja spojrzałem na niego wyraźnie wkurzony.- O jejku marszczysz nosek jak się denerwujesz. Takie małe bobo.

O nie nie.
Tego już za wiele.

Złapałem za pierwszą lepszą poduszkę i uderzyłem nią prosto w zielonookiego, który zaskoczony nie zdążył wykonać uniku, przez co dostał nią prosto w twarz. Za to ja miałem ochotę turlać się ze śmiechu.

- Louis!- Pisnął poprawiając swoje roztrzepane loki.- Pożałujesz!- Krzyknął i złapał za poduszkę rzucając nią w moją stronę, jednak ja byłem szybszy i zdążyłem ją ominąć.

- Ha!- Krzyknąłem zadowolony.- I kto tu jest niski?- Zachichotałem.

- Nadal ty.- Prychnął, a ja wywróciłem oczami.

***

- Ugh...Na prawdę musisz już iść?- Szepnął loczek stojąc przy drzwiach i obserwując jak zakładam buty.

- Harry, byłem u Ciebie kilka dobrych godzin.

- Ale...Przyjdziesz jutro?- Szepnął, a ja wstałem na równe nogi i spojrzałem mu w oczy.

- Oczywiście, że przyjdę.- Uśmiechnąłem się delikatnie.- Będę wcześnie, więc bądź gotowy.

- A jak będzie padać?

- To wezme ten worek.- Zachichotałem.

- Jesteś niemożliwy.- Prychnął.

- Wiem.- Uśmiechnąłem się figlarnie zakładając torbę na ramię i podchodząc do loczka.- Do jutra Harry.

- Do jutra Louis.- Szepnął, a ja po chwili opuściłem jego dom czując na sobie wzrok zielonookiego, który uważnie przyglądał mi się przez okno.

just add water; larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz