>27<

777 69 54
                                    

-Jak już mówiłem nie twój interes!- krzykną i zacząć do mnie podchodzić. Ja za to zaczęłam się cofać. Nie miałam żadnej drogi ucieczki. Pozostało mi modlić się o ratunek.

************************************

*Marinette*

   Luka podszedł do mnie i spojrzał z wyższością. Nagle popchną mnie na ścianę z ogromną siłą. Opadłam na ziemię zwijają się z bólu. Jęknęłam gdy spróbowałam wstać. Nic z tego. Chłopak podszedł jeszcze bliżej mnie i zaśmiał się złowieszczo. -I co teraz? Boli małą dziewczynkę? Może pomóc?- powiedział z kpiną. -Jesteś żałosna Marinette.- przykucnął obok mnie i złapał mój podbródek. Brutalne obrócił go w swoją stronę i głośno powtórzył. -żałosna- puścił mój podbródek i uderzył mnie w twarz. Wstał, odwrócił się i chciał odejść. Wtedy zobaczyłam jak ktoś brutalnie popycha go na ziemię. Wtedy zauważyłam jak podbiega do niego Czarny Kot. Zaczął go okładać swoim kicikijem. -Co ja ci mówiłem na jej temat!- wrzasnął wkurzony.

*Adrien*

   Postanowiłem zrobić mały patrol. Ruszyłem w stronę jednej z najcichszych uliczek w całym Paryżu. Było tak cicho i spokojnie. Nagle usłyszałem kroki. Zaciekawiony kto to taki ruszyłem w tamtym kierunku. Zobaczyłem tam Lukę. Wychodził z jednej z uliczek. Oczywiście zaciekawiony tym co on tam robił zajrzałem do niej. To co zobaczyłem mną wstrząsnęło. Przy ścianie leżała zapłakana Mari. Teraz tak się wkurzyłem że już mu nie odpuszczę! O nie! Tak to nie będzie! Zeskoczyłem z dachu tuż przed niego. Zanim zdążył coś powiedzieć już leżał na ziemi. -Co ja ci mówiłem na jej temat!- krzyknąłem i zaatakowałem go moją bronią. Chłopak próbował uciec ale nie miał szans. Nagle pociągną mnie za nogę co poskutkowało nieoczekiwanym upadkiem. Chłopak podniósł się i zaatakował mnie. Dopiero teraz zobaczyłem że moja broń wypadła mi z rąk i leży kilka metrów ode mnie. Zaczęliśmy okładać się pięściami. Teraz to ja znajdowałem się pod nim (bez skojarzeń xD ~dop. Zośki) nagle chłopak upadł nieprzytomny a ja zobaczyłem stojącą nade mną zapłakaną Mari która trzymała w ręku miotłę. W jednej chwili rzuciła ją na bok i mnie przytuliła. -Dziękuję- powiedziała zalana łzami. -Ci... Już dobrze...- starałem się ją uspokoić. Na próżno. Dziewczyna cała się trzęsła. -Chodź... Zaprowadzę cię do domu. Ale najpierw zadzwonimy na policję. Okej?- spytałem. Ta w odpowiedzi tylko pomachała twierdząco głową.

   Gdy wracaliśmy dziewczyna zasnęła. Jej policzki były czerwone od łez. Kiedy wszedłem do jej pokoju położyłem ją na jej łóżku. Sam usiadłem obok i ją obserwowałem. Tak ślicznie wygląda kiedy śpi... Gdy moja księżniczka spała dużo rozmyślałem. Głównie o tym, czy powiedzieć jej prawdę...

*****************************
Hej!

I jak? Wiem zjebałam sprawę xD
Ej, od dziś jesteście moimi małymi kicikijami 😂😂😂

Dobra. Teraz mówcie. Jak wam się podobał maraton? Tylko szczerze 😂😂😂 dużo bójek xD

Może napiszę rozdziałów z którejś z moich innych książek... Nwm. Zobaczę xD

No coż...  I oto takim akcentem kończymy nasz maraton! Papa!!!

Nie zapomnijcie o gwiazdce i komentarzu!!!
  

Hello Princess || MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz