Od początku tygodnia, na szkolnych korytarzach większość dziewczyn nie mówiła o niczym, tylko o nadchodzącej dyskotece w najbliższy piątek. -Czym one się tak podniecają? Dopiero poniedziałek.-Powiedziała Sohyu. -I kogo obchodzi jaką użyje szminkę, jaką sukienkę założy i jaką fryzurę będzie mieć?-Odpowiedziała jej Lena. -Czekam, aż zaczną mówić o bieliźnie, jaką założą. -Ja podziekuję. Teraz ciężko było znaleść miejsce na przerwie, gdzie nie będzie takich typu rozmów. Dziewczyny właśnie szukały takiego. Aż niedobrze im było od tych, co chwiliły się markowymi ubraniami. -Wiem, chodźmy na boisko!-Sohyu wyskoczyła nagle. -A nie będą tam grać, przypadkiem? -To usiądziemy na ławce. -A jak tam też będą? -To im przyłożę.-Powiedziała bez uczuć. -Co tak agresywnie?- Dwie dziewczyny odwróciły się. Podszedł do nich Nakamoto. -Ty się pytasz, co tak agresywnie? Te laski sprawiają, że chcę mi się wymiotować na ich widok.-Gdyby Sohyu zabijała wzrokiem, nie byłoby już połowy szkoły. -To my mamy przewalone. Do nas się kleją. Jakaś dziewczyna ubzdurała sobie, że Mark ją kocha. Jest nieźle szurnięta, więc radzę wam uważać. Tobie Lena szczególnie. -Czekaj, mówisz o Kiyu? -Niestety, ale tak. -O Jezu! Ta dziewczyna jest jakaś chora! Jak cię zobaczy z Markiem, to ci nie odpuści! -Niby czemu? -Lepiej nie narażaj się jej. -Ale czemu?! -Jest walnięta i tyle. Z powodu dzwonku musieli iść, a raczej biec do klasy. W niej Lena usiadła przy swojej ławce. Większość uczniów już tam była, w tym Chenle i Jeno. -Lena! Jak ja tęskniłem!- Kiedy ją zobaczył, Chenle mocno przytulił ją. Ta tylko uśmiechnęła się. -Weź, udusisz ją.- Odparł Jeno. -Moja przyjaciółka, więc mogę ją przytulać, ile chcę.-Pokazał mu język. -A moje zdanie się nie liczy?- Odezwała się. -No dobra, będę mógł, pod warunkiem, że pozwolisz. -No ciekawe, bo Mark jakoś się nie musi pytać.-Pokazał się Haechan z uśmieszkiem. Dziewczynę zatkało. Nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. -O czym mówicie?-Również pojawił się wspomniany brunet. -Dlaczego Chenle ma się pytać Len....-Lena wystrzeliła z ławki i pobiegła do Haechana, by zakryć mu ręką usta. -Nie, o niczym-Zaśmiała się. Haechana spiorunowała mordem w oczach. W klasie pojawił się również nauczyciel. Lena puściła chłopaka. -Nawet nie próbuj!-Zagroziła mu. Podniósł ręce do góry w geście obronnym. Uspokoili się po zwróceniu uwagi przez nauczyciela. *** -Hej Lenia, idziesz na lody?-Dziewczyna odwróciła się. Uśmiechnęła się na widok rudej koreanki. Lena wracała sama do domu. Jej przyjaciółka miała jeszcze jedną lekcje, a przyjaciele zostali w szkole, bo mieli coś do zrobienia. Nie mówili, co dokładnie. Dlatego chętnie zgodziła się. -Jasne, czemu by nie?-Zaśmiała się. -To super! Szkoda, że Sohyu jest jeszcze w szkole. No nic, chodźmy już!-Zaśmiała się. Złapała blondynkę za ramię i zaczęła ją ciągnąć. -Wendy, poczekaj. Wendy była zakręconą dziewczyną. Naprawdę jest miła i radosna. Potrafi każdego rozśmieszyć do łez. Zdarza się, że jest wredna, ale tylko kiedy ktoś ją zdenerwuje. To właśnie ona była wsparciem dla Sohyu, gdy zostawiła ją przyjaciółka. Po dłuższych wołań Leny, puściła ją. Po drodze rozpoczęły temat dyskoteki. -Masz już strój na piątek?-Wendy zapytała. -Można powiedzieć, że tak. Nadal jednak nadal zastanawiam się czy nie ubrać czegoś innego. -Serio? Ja nie mam bladego pojęcia, co ubrać.-Wzruszyła ramionami. -Na pewno coś znajdziesz, wierzę w to. Nagle Wendy coś przyszło do głowy. -Lena, mogę cię o coś spytać? -Jasne. -Czy łączy cię coś z Markiem?- Blondynka otworzyła oczy ze zdziwienia. Mnie? Z Markiem? Nie! Nie łączy nas nic po za przyjaźnią. Dlaczego pytasz? -Wybacz, chciałam wiedzieć, bo dość często widzę Kiyu, jak próbuje uwieść Marka swoim ,, wdziękiem"-W powietrzu zrobiła nawias palcami. -Czy ona naprawdę nie ma co robić? Ale ja mu współczuję. *** Lody okazały się świetnym pomysłem. Dziewczyny odstresowały się i już nie mówiły o szkolnych problemach. Lena dowiedziała się, że Wendy gra na gitarze. Jakie było zdziwienie rudowłosej, kiedy dowiedziała się na czym gra Lena. Bardzo się do siebie zbliżyły. Wracały już z lodziarni. Zauważyły jedną dziewczynę w krótkich, fioletowych włosach, siedzącą na ławce. Była zajęta rysowaniem. Wendy od razu ją poznała. -Hej, to Aiko. Chodzi ze mną do klasy. Chodźmy do niej!- Zanim doszły do niej, tam stały już dwie inne. Coś mówiły do rysującej. Po ich minach można było wywnioskować, że nic miłego. Szyderczo się zaśmiały, po czym jedna wyrwała dziewczynie szkicownik i odeszły. Lena z Wendy podbiegły do Aiko. Była smutna, a w oczach widniały łzy. -Aiko, w porządku?-Wendy usiadła przy fioletowłosej. -Tak.- Cicho powiedziała, pociągając nosem. Lena zebrała z ziemi jej szkicownik i ołówek. Niechcący spojrzała na jedną stronę. Widniał na niej postać z maską na twarzy. Szybko go podała dziewczynie. -To chyba twoje. Bardzo ładnie rysujesz.-Dodała. -Naprawdę?-Aiko trochę się podniosła i nieśmiało uśmiechnęła. -Tak, masz talent. Czy mogę wiedzieć, kto to jest?-Pokazała na rysunek. -To jest moja ulubiona postać z gry, Overwatch.- -Grasz w nią? Mój kuzyn też i ja raz. -Tak? Masz jakąś ulubioną postać?-Aiko trochę się ożywiła. - Mercy, jeśli dobrze mówię.- Uśmiechnęła się. To już było wiadome, że Lena zaprzyjaźniła się z Aiko. Dziewczyna była nieśmiała, ale również otwarta na znajomości, tylko trzeba ją lepiej poznać. -Chodźmy już może.-Wendy spojrzała na niebo. Powoli zaczęło się chmurzyć, a to nie wróżyło niczego dobrego. Jak się okazało, Aiko też słuchała Skillet. Wymieniały swoje ulubione utwory tego zespołu. Wymieniły się numerami telefonów. Dziewczyny stały przed domem Wendy. Pożegnały się i każda ruszyła w swoją stronę. *** W domu Lena wzięła się za odrabianie lekcji. Znudzona wpatrywała się w zeszyt i rozwiązywała zadanie. Oderwała się, kiedy zadzwonił jej telefon. -Halo?-Odebrała, było to o wiele ciekawsze, niż robienie zadań z matematyki. -Cześć, co u ciebie?-Już wiedziała, że czeka ją bardzo miła rozmowa z Johnnym. -Emm, nic w sumie. Robię zadanie z matematyki. -No, powiem ci, że bardzo interesujące zajęcie. -No co ty nie powiesz? A co ty robisz? -Ja nic. -No, przyznam, też bardzo interesujące. -Ja wiem. -Wiesz, tak jakby mam zajęcie. Muszę kończyć. -No dobra, pa. Po zakończonej rozmowie, powróciła do główkowania nad jednym zadaniu. Po jakimś czasie zrobiła je. Długopis rzuciła na biurko, odsunęła się na fotelu. Nie przewidziała jednego. Spadła z niego. Siedziała na podłodze i rozkminiała, co się właśnie odwaliło. Do jej pokoju wszedł jej tata. -Co robisz na podłodze?-Spytał ją mężczyzna. - Siedzę.-Odpowiedziała mu. -Widzę. Bardzo mi przykro, ale muszę ci przerwać. Jedziemy na zakupy, więc się zbieraj. Ze smutkiem w oczach spojrzała na tatę. -Chodź, kupię ci czekoladę. -Dobra!-Od razu wstała. Rodzic pokręcił głową i zaśmiał się. W samochodzie rozmawiała z tatą na różne tematy, Lena rozgadała się i pewne było, że się tak szybko nie uciszy. W sklepie tata dał jej prowadzić wózek. Lena, że była już zmęczona, uwiesiła się na nim. Nogami szurała o podłoże. -Tato, poczekaj.-Wjechała w alejkę ze słodkościami. Znalazła, to co chciała i włożyła do wózka. Wróciła do rodzica. -Możemy już iść. Oprócz czekolady, w wózku znalazły się jeszcze inne pyszności dla Leny i to, po co tak naprawdę przyjechali. Po powrocie, blondynka pomogła rozpakować zakupy, a swoje jedzenie wzięła do pokoju. Na wstępie otworzyła paczkę chipsów. Rozłożona na łóżku, grała na xboxie i jadła chipsy. Tak minął jej wieczór. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.