Z powodu dobrej pogody, Mark wziął blondynkę na spacer po parku. Słońce przygrzewało, lekki wiatr i oczywiście dobre humory. Dużo ze sobą rozmawiali, przez co wiedzieli o sobie praktycznie wszystko. Tu poszli na lody i Lena głośno śmiała się, gdy chłopak ubrudził się na samym czubku nosa. A żeby się zemścić, Mark szturchnął ręką dziewczynę i sama się ubrudziła. Przez chwilę się gniewała, ale zaraz jej przeszło. Potem ganiali się po między drzewami, jak małe dzieci i nawet nie zwracali uwagi na dorosłych, którzy patrzeli na nich z dziwnymi minami. Oni po prostu cieszyli się spędzonym czasem razem. Gdy Mark złapał Lenę w swoje objęcia, nie chciał jej puścić, a oświadczył to lekkim, ale za to bardzo czułym pocałunkiem na jej ustach. Również chciał pokazać, że Lena jest jego i lepiej nie zadzierać z nim. Za nim się obejrzeli, na niebie pojawiły się szare chmury, zasłaniające słońce. Z początku zaczęło lekko kropić, co zamieniło się w ulewę. Mark złapał dziewczynę za rękę i razem pobiegli w stronę domu chłopaka. Tam brunet dał blondynce ręcznik, który zarzucił jej na głowę. -Dam ci suche ubrania. W ten deszcz nie puszczę cię do domu.-Mark na chwilę zostawił Lenę. Wrócił z koszulką i spodenkami. -Mam rozumieć, że zostaję na noc? -Dokładnie. Blondynka wyszła do łazienki, by się przebrać. I wcale się nie zdziwiła, że wszystko na niej wisiało. Ale przynajmniej mogła nawdychać się perfumami bruneta. Już wiadome było, że ta koszula należy teraz blondynki. -Hej, Mark...-Lena akurat szła do chłopaka i o mało nie dostała zawału. Gdy zeszła, zastała go bez koszulki, co gorsza, musiał się odwrócić jak na złość. Lenie zrobiło się strasznie ciepło, a na twarz wkradły się dwa czerwone rumieńce. -Ktoś tu się rumieni.-Mark szybkim krokiem podszedł do dziewczyny z tym durnowatym uśmieszkiem. -Oh, zamknij się!-Uderzyła go w ramię. -Urocza jesteś, jak się denerwujesz. Chyba częściej będę ci robić na złość.-Drugie zdanie powiedział trochę ciszej, ale żeby Lena je słyszała. -Weź spłoń.-Blondynka złapała za małą poduszkę i rzuciła nią w Marka. Chłopak w porę ją złapał, przez co Lena jękła z niezadowolenia. -Nawet nie próbuj!-Pogroziła mu palcem. Jednak brunet nie posłuchał i poduszka przeleciała tuż obok dziewczyny. -Kurcze, nie trafiłem.-Mark zaśmiał się, gdy zobaczył minę Leny. Zaraz kanadyjczyk zaczął uciekać przed dziewczyną, która miała zamiar pobić go małą bezbronną poduszką. Ale w pewnym momemcie zatrzymał się i odwrócił, po czym zwinnym ruchem wyrwał jej poduszkę, którą wyrzucił za siebie. -Buzi na zgodę?-Mark zrobił dziubek z ust. -Hmmm...nie.-I pokazała mu język, po czym usiadła na kanapie. Mark udał, że jest obrażony. Usiadł na jednym krańcu kanapy. -No weź się nie fochaj jak Hae. Mark? Markie? Oj no!-Lena pokręciła głową. Blondynka przybliżyła się do obrażonego bruneta i musnęła go ustami w polik, ale nic. -Niech ci będzie.-Nachyliła się nad nim i lekko pocałowała go w usta. Nagle foch zniknął i chłopak z radością odwzajemnił pocałunek. -Już? Szczęśliwy?-Zapytała Lena, po skończonym pocałunku. -Nawet nie wiesz, jak bardzo. * Oboje siedzieli przed telewizorem do późna, aż Lenie nie zaczęły się przymykać powieki. W końcu zasnęła oparta o ramię bruneta. Gdy Mark upewnił się, że Lena śpi w najlepsze, powoli wziął ją na ręce i zaniósł do swojego pokoju, w którym położył ją na łóżku. Sam wrócił do salonu i położył się na kanapie. O godzinie drugiej rozpętała się burza. Jeden głośny huk obudził Lenę, a błysk przestraszył. O mało co nie krzyknęła. Blondynka panicznie bała się burzy. Dopiero później zobaczyła, że jest sama, a przecież przed zaśnięciem była z brunetem w salonie. Natychmiast wyskoczyła z łóżka i pobiegła do swojego chłopaka. Spał na kanapie przykryty kocem. Lena podeszła do niego. -Mark? Mogę spać z tobą?-Spytała cicho z nadzieją, że chłopak ją słyszy. -A co? Boisz się?-Mruknął, patrząc na nią lekko przymkniętymi oczami. Lena pokiwała twierdząco głową, na co Mark zaśmiał się. -Ojej, Lenia się boi. No chodź tu do mnie.-Zrobił miejsce blondynce, a gdy je zajęła, wtuliła się wbruneta, który mocno objął dziewczynę ramieniem, jakby nie chciał już jej wypuścić ze swoich objęć. -Nie bój się. Jestem przy tobie.-Po czym dał jej całusa w płatek ucha. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Wooow, w końcu rozdział, yay! Strasznie przepraszam za tyle nieobecności.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.